06-08-2012, 20:36
[Obrazek: 53cde1ae2b.jpg]
Kaczor Donald to bajka dla dzieci, tak, więc i gra o nim powinna być dostosowana do ich możliwości, prawda? Disney jednak tworząc grę Donald Duck: Goin’ Quackers złamał tą zasadę, tworząc grę bardziej dla masochistów niż dzieci. Lubicie wyzwania? Lubicie rzucać ze złości padem w telewizor? Jeśli odpowiedzieliście twierdząco to jest gra specjalnie dla was.
Donald Duck: Goin’ Quackers (lub Quack Attack w Europie) wydana została chyba na wszelkie możliwe konsole (w tym PC) obecne w 2001 roku. Każda z wersji bardzo różniła się od siebie i można byłoby powiedzieć, że były to zupełnie różne tytuły. W Polsce gra na PC, została nazwana Szalone Przygody Kaczora Donalda i nie wiem jak w wersji na komputery osobiste, ale wersje na Playstation 2 można uznać za naprawdę szaloną. Szaloną pod względem trudności.
Gra rozpoczyna się, gdy zły czarownik Merlock porywa wścibską reporterkę, miłość życia Kaczora Donalda – Daisy. Nasz dzielny bohater rusza z pomocą by ją uratować (coś jak Super Mario Bros). W zadaniu pomaga mu Diodak i trójka siostrzeńców Kaczora Donalda – Hyzio, Dyzio i Zyzio. W ciągu gry pojawiają się postacie takie jak Goguś, Bracia Be czy czarownica Magika De Czar. Tak, więc ci, którzy zaczytywali się kiedyś w komiksowych przygodach Kaczora Donalda poczują się tu jak w domu i będą mogli powspominać sobie dzieciństwo raz jeszcze.
Donald Duck: Goin’ Quackers czerpie bardzo dużo z pierwszej trylogii Crasha Bandicoota (żeby nie powiedzieć, że wygląda jak jego klon). Tak, więc mamy tu oszukane 3D (czyli kamera jest nieruchoma), znajdziemy tu zarówno poziomy z kamerą ustawioną z boku bohatera, jak i poziomy, w których głównym celem jest ucieczka przed wielką magiczną łapą. Mamy tu skakanie na wrogów, skakanie na platformy, zbieranie różnych przedmiotów i inne rzeczy, za które tak bardzo lubimy ten gatunek gier. Jeśli ktoś lubił stare przygody Crasha to i tutaj może być pewny, że znajdzie coś dla siebie.
[video=youtube]http://youtu.be/LTCES8gLQSQ?t=17s[/video]
Przeważnie poziom trudności w zręcznościówkach, rośnie w miarę przechodzenia gry. Jednak Kaczor Donald ma to w czterech literach i od początku rzuca nas na głęboką wodę, co powoduje, że zanim przejdziemy nawet początkowe poziomy uda nam się zginąć niezliczoną ilość razy. Tak jak Kaczor Donald zawsze się łatwo irytował tak i my przechodząc tą grę będziemy mieli trudności z opanowaniem złości. Możliwe, że twórcom od początku zależało by gracze mogli jak najbardziej wczuć się w głównego bohatera a skoro mamy pokierować Kaczorem Donaldem to zapewne tak samo musimy być zdenerwowani. Wspominałem już wcześniej coś o masochistach, prawda?
Muzyka choć nie jest wybitna to szybko zapada w pamięć i pomimo tego, że poszczególne utwory często się powtarzają to nie irytują zbyt mocno. Grafika zestarzała się, jednak nawet dziś nie kuję w oczy.
Jeśli ktoś ma słabe nerwy to nie jest gra dla niego. Jeśli chcecie kupić tą grę dla dzieci to tylko i wyłącznie w celu przygotowania ich na brutalne dorosłe życie. Jeśli ktoś odczuwa dziwną ogromną satysfakcje, kiedy uda mu się w końcu po kilkudziesięciu próbach przejść jeden poziom w grze, i uważa, że dziś nawet gry na ustawionym najwyższym poziomie trudności są i tak zrobione dla cieniasów to jest właśnie gra dla niego.
Moja ocena, gdyby był rok 2001: 6/10 (Dla masochistów 8/10)
Moja ocena dziś: 5/10 (Dla masochistów 8/10)
P.S: A wy przy jakiej grze zgrzytaliście ze złości zębami, przeklinaliście cały świat czy rzucaliście padem bądź klawiaturą?
Kaczor Donald to bajka dla dzieci, tak, więc i gra o nim powinna być dostosowana do ich możliwości, prawda? Disney jednak tworząc grę Donald Duck: Goin’ Quackers złamał tą zasadę, tworząc grę bardziej dla masochistów niż dzieci. Lubicie wyzwania? Lubicie rzucać ze złości padem w telewizor? Jeśli odpowiedzieliście twierdząco to jest gra specjalnie dla was.
Donald Duck: Goin’ Quackers (lub Quack Attack w Europie) wydana została chyba na wszelkie możliwe konsole (w tym PC) obecne w 2001 roku. Każda z wersji bardzo różniła się od siebie i można byłoby powiedzieć, że były to zupełnie różne tytuły. W Polsce gra na PC, została nazwana Szalone Przygody Kaczora Donalda i nie wiem jak w wersji na komputery osobiste, ale wersje na Playstation 2 można uznać za naprawdę szaloną. Szaloną pod względem trudności.
Gra rozpoczyna się, gdy zły czarownik Merlock porywa wścibską reporterkę, miłość życia Kaczora Donalda – Daisy. Nasz dzielny bohater rusza z pomocą by ją uratować (coś jak Super Mario Bros). W zadaniu pomaga mu Diodak i trójka siostrzeńców Kaczora Donalda – Hyzio, Dyzio i Zyzio. W ciągu gry pojawiają się postacie takie jak Goguś, Bracia Be czy czarownica Magika De Czar. Tak, więc ci, którzy zaczytywali się kiedyś w komiksowych przygodach Kaczora Donalda poczują się tu jak w domu i będą mogli powspominać sobie dzieciństwo raz jeszcze.
Donald Duck: Goin’ Quackers czerpie bardzo dużo z pierwszej trylogii Crasha Bandicoota (żeby nie powiedzieć, że wygląda jak jego klon). Tak, więc mamy tu oszukane 3D (czyli kamera jest nieruchoma), znajdziemy tu zarówno poziomy z kamerą ustawioną z boku bohatera, jak i poziomy, w których głównym celem jest ucieczka przed wielką magiczną łapą. Mamy tu skakanie na wrogów, skakanie na platformy, zbieranie różnych przedmiotów i inne rzeczy, za które tak bardzo lubimy ten gatunek gier. Jeśli ktoś lubił stare przygody Crasha to i tutaj może być pewny, że znajdzie coś dla siebie.
[video=youtube]http://youtu.be/LTCES8gLQSQ?t=17s[/video]
Przeważnie poziom trudności w zręcznościówkach, rośnie w miarę przechodzenia gry. Jednak Kaczor Donald ma to w czterech literach i od początku rzuca nas na głęboką wodę, co powoduje, że zanim przejdziemy nawet początkowe poziomy uda nam się zginąć niezliczoną ilość razy. Tak jak Kaczor Donald zawsze się łatwo irytował tak i my przechodząc tą grę będziemy mieli trudności z opanowaniem złości. Możliwe, że twórcom od początku zależało by gracze mogli jak najbardziej wczuć się w głównego bohatera a skoro mamy pokierować Kaczorem Donaldem to zapewne tak samo musimy być zdenerwowani. Wspominałem już wcześniej coś o masochistach, prawda?
Muzyka choć nie jest wybitna to szybko zapada w pamięć i pomimo tego, że poszczególne utwory często się powtarzają to nie irytują zbyt mocno. Grafika zestarzała się, jednak nawet dziś nie kuję w oczy.
Jeśli ktoś ma słabe nerwy to nie jest gra dla niego. Jeśli chcecie kupić tą grę dla dzieci to tylko i wyłącznie w celu przygotowania ich na brutalne dorosłe życie. Jeśli ktoś odczuwa dziwną ogromną satysfakcje, kiedy uda mu się w końcu po kilkudziesięciu próbach przejść jeden poziom w grze, i uważa, że dziś nawet gry na ustawionym najwyższym poziomie trudności są i tak zrobione dla cieniasów to jest właśnie gra dla niego.
Moja ocena, gdyby był rok 2001: 6/10 (Dla masochistów 8/10)
Moja ocena dziś: 5/10 (Dla masochistów 8/10)
P.S: A wy przy jakiej grze zgrzytaliście ze złości zębami, przeklinaliście cały świat czy rzucaliście padem bądź klawiaturą?