13-06-2013, 00:43
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-06-2013, 00:46 przez Doktor Wiosna.)
Prince of Persia 2008 na PC. Na początku gra mnie oczarowała. Przepiękna grafika, wartka akcja i ciekawi bohaterowie. I te animacje! Czysta przyjemność oglądać to, jak Książę wspina się po kolumnie, by następnie przeskoczyć na ścianę i chwycić się rosnących na niej pnączy. Elika wskakuje mu na plecy, później zręcznie z nich schodzi, gdy nasz bohater zamierza się na bieg po ścianie. Walki, widowiskowe i filmowe. Mnóstwo skoków, przewrotów, uderzeń... i QTE. Zbieranie ziaren światła porozrzucanych po krainie, szukanie ich po wszystkich zakamarkach. Gra idealna. Wybitna. Przez trzy godziny. Później uświadomiłem sobie, że skakanie po ścianach nie wymaga prawie żadnego wyczucia momentu, że nie mam pełnej kontroli nad Księciem podczas walk, które są zresztą jednym wielkim QTE rozgrywanym za każdym razem tak samo i z tym samym przeciwnikiem i których nie da się przegrać. I że zbieranie świetlików nie wiąże się z szukaniem i odkrywaniem zakamarków, tylko z podążaniem za ścieżką ku kolejnemu poziomowi. I że gra jest powtarzalna jak (ten tekst) diabli, bo poza bieganiem po ścianach i okazjonalnym udawaniu, że się macha mieczem, nie ma tu nic do roboty. I że tu prawie nie ma fabuły. Jest tylko obserwowanie podrywania Księżniczki przez Księcia. Postacie są ciekawe i polubiłem je, ale są tylko dwie. Mamy jakichś złych w tle, ale oni tylko charczą, albo rzucają tekstami o potędze Ciemnej Strony Mocy. Eh. A miało być tak pięknie. Właściwie to jedyną naprawdę istotną wadą tej gry jest nieistniejący poziom trudności. To interaktywny film. Gdyby tylko gra wymagała jako takiego wysilenia palców, byłbym zachwycony. Nie wymaga jednak. I teraz, po ukończeniu jednej czwartej prinsa, zastanawiam się, czy to kontynuować...