13-12-2015, 14:51
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-12-2015, 15:00 przez witcher010203.)
Przygotowałam dla was recenzję jednej z moich ulubionych gier. Być może ktoś sobie o niej przypomni i powróci wspomnieniami do czasów dzieciństwa. Uświadamiam, iż jest to moja pierwsza recenzja. Tak więc zaczynajmy:
Pewnie niektórzy z was kojarzą tę grę. Została stworzona przez niemieckie Spellbound Entertainment, których możecie znać za serię „Desperados” i wydana przez Wanadoo. Była jednym z cichszych hitów 2002r. i mało kto teraz o niej pamięta. Dziś jednak powrócimy do niej i sprawdzimy czy postarzała się z godnością i gra się równie dobrze, co 13 lat temu.
Fabuła gry jest klasyczną wersją legendy. Robin Hood po III krucjacie powraca do Anglii i rodzinnego miasta Lincoln. Tam dowiaduje się, że władzę w jego ojczyźnie przejął Jan Bez Ziemi – brat króla Ryszarda Lwie Serce i główny antagonista gry. Dodatkowo powierzył władzę ludziom najmniej do tego odpowiednich m.in. Guya z Gisborne i Szeryfa z Nottingham, który wyciska z ludzi ostatnie pieniądze. Robin odnajduje przyjaciół i ukryty w bezpiecznych kniejach puszczy Sherwood postanawia poszukać sojuszników wśród angielskich baronów wiernych dawnemu królowi oraz za wszelką cenę pokonać złego władcę.
Głównym celem gry jest zebranie 100.000 funtów, jako okup za króla Ryszarda oraz pokonanie księcia Jana. Dodatkowo, w niektórych misjach mamy okazję zebrać insygnia koronacyjne, aby nie doprowadzić do koronacji złego władcy. Zebranie wszystkich insygni doprowadza do zabawnego epilogu gry.
Historia jest całkiem ciekawa i potrafi zaskoczyć. Ci, którzy dobrze znają historię rozbójnika w rajtuzach, będą przebierać nogami za każdym razem, gdy zobaczy kolejne postaci związane ze znaną legendą. W czasie gry spotkamy m.in. Małego Johna, Lady Marion czy Braciszka Tuka.
„Robin Hood” jest przykładem logicznej gry akcji z domieszką strategii czasu rzeczywistego. Mapę widzimy z lotu ptaka. W zależności od misji sterujemy kilkoma, najczęściej 5 postaciami. Każda ma inne zdolności oraz używa innych przedmiotów. Dla przykładu, Robin Hood może się wspinać po pnączach i strzelać z łuku, Szkarłatny Will potrafi dusić oraz dobijać przeciwników, a Marion ma umiejętność uzdrawiania i cucenia ogłuszonych towarzyszy. Podczas misji możemy skorzystać z usług żebraków. Ci, za odpowiednią sumę dadzą nam informację na temat poszukiwanej postaci, poukrywanych skarbów lub przedmiotów porozrzucanych po mieście.
Dużą część gry stanowią potyczki. Te zostały bardzo ciekawie rozwiązane. Możemy atakować z ukrycia za pomocą uderzeń w tył głowy, strzelać z łuku lub procy, odciągać wartowników rzucając w nimi jabłkami, rzucić między nimi mieszek z pieniędzmi, aby ci nawzajem się pobili, a także zarzucać na nich sieci. Jednak do bezpośredniej walki, w zależności od postaci, wykorzystujemy miecze, cepy, siekiery, widły, kije, maczugi, a u Brata Tuka nawet… łyżkę. I tak, wiem, że jest to buława, ale wygląda jak wielka, drewniana łyżka. System walki jest zrobiony nieźle. Za pomocą myszki kreślimy kierunek ciosu, klikając na naszego bohatera, blokujemy atak, natomiast kreśląc poziomą ósemkę wykonujemy atak specjalny, charakterystyczny dla danej postaci. Przeciwnika, oprócz zabicia go, możemy również ogłuszyć. Niektóre postacie mogą go dobić, ale wtedy spada nam renoma, która jest potrzebna do zwiększenia liczby mieszkańców obozu. Inni potrafią zakneblować wrogów, przez co rośnie nam popularność, lecz strażnik, który napotka związanego towarzysza może go uwolnić i dowiedzieć się tym samym o naszej obecności. Aha, no i Robin Hood, jak to na prawdziwego angielskiego gentelmana przystało, aby uspokoić damę, używa bardzo prostego sposobu – prawa pięści. Tak, nie poskąpiono nam i tej możliwości. Mówiąc o walce należy wspomnieć o sztucznej inteligencji. I spisuje się ona…różnie. Raz działa ona prawidłowo, wrogi żołnierz, gdy tylko zauważy ogłuszonego lub zabitego towarzysza informuje o tym swojemu przełożonemu, przez co cały oddział jest ostrożniejszy, rozdziela się, rozgląda, a gdy już nas wypatrzy woła innych żołnierzy, a następnie przystępuje do ataku. Jednakże z drugiej strony, przeciwnicy mają ograniczone pole widzenia, więc możemy robić co nam się żywnie podoba, od ogłuszania innych patrolujących żołnierzy, po strzelanie z łuku, bieganie, czy… „uspokajania” dam. Poza tym, gdy już znajdą tego martwego wartownika, stają się czujni, ale tylko przez ok.10 minut po czym wracają na swoje miejsce i stoją, jakby nic się nie stało.
W grze mamy dostęp do ok. 40 misji. Poziomy zostały podzielone na główne i poboczne. Te główne dzieją się zazwyczaj w miastach i są bardzo różnorodne: od zadań skradankowych, po misje ratunkowe, a nawet oblężenia zamków. W czasie ich wykonywania, możemy trafić na zadania dodatkowe, za co jesteśmy nagradzani zazwyczaj kwiatami koniczyny, która służy jako ratunek postaci przed śmiercią. Natomiast zadania poboczne polegają głównie na zdobywaniu pieniędzy poprzez napady na konwoje oraz kupców. W czasie ich wykonywania możemy korzystać z różnych pułapek takich jak sieci czy ukryci banici.
W grze możemy odwiedzić kilkanaście lokacji. Są one bardzo dobrze zaprojektowane. Masa ciasnych uliczek, okoliczne wioski, kościoły, zamki, koszary czy główne ulice, po których chadzają chłopi, dzieci, bogaci mieszczanie oraz oczywiście żołnierze zdecydowanie zachęcają do eksploracji. Możemy wędrować po miastach, np. Yorku czy Nottingham, czaić się na złoto w miejscach napadowych oraz leniuchować w naszej głównej bazie w lesie Sherwood. Tam przygotowujemy się do misji oraz możemy leczyć nasze postacie, przydzielać kompanów do określonych budynków w celu tworzenia odpowiednich przedmiotów, takie jak strzały i lecznicze rośliny oraz rozwijać naszych bohaterów w walce na miecze czy strzelaniu z łuku. Tam też przypisujemy ludzi, nie biorących udziału w walce. Szkoda, że nie zdecydowano się na rozwój budynków, w celu szybszego tworzenia przedmiotów, bo nawet na te niezbędne będziemy musieli przeczekać nawet do dwóch zadań.
Mówiąc o „Robin Hoodzie” nie można nie wspomnieć o muzyce. Motyw główny od razu zapada w pamięć, motywuje w czasie walki, wywołuje ciarki na plecach w czasie misji w nocy oraz uspokaja i koi podczas odpoczynku w lesie Sherwood. Dźwięk jest równie dobry: jęki umierających postaci czy wołanie o pomoc chłopów naprawdę robią wrażenie.
W tym wypadku trzeba wspomnieć o dubbingu. Jeśli macie wybór między wersją polską a angielską, to… wybierzcie lepiej tą pierwszą opcję. Uwierzcie mi, jest to jeden z lepszych polskich dubbingów. Tłumacze, jak i aktorzy głosowi wiedzieli co robić, głosy wyszły przekonująco, docinki brzmią zdecydowanie lepiej, a takie cytaty jak: „Idź już spać” czy „Masz świadomość, że nakarmię cię ziemią” słyszane wielokrotnie naprawdę zapadają w pamięć. Natomiast w angielskiej wersji głosy brzmią jak czytane z kartki, są bez polotu, docinki tak nie bawią i ogólnie wypadają słabo.
Jeśli chodzi o grafikę, to jak na owe czasy była naprawdę ładna. Realistyczne zamki, zjeżdżone drogi, na których pojawiają się kałuże w czasie deszczu, mech porastający kamienie, ptaki wzlatujące z drzew, wiejskie chaty i miasta prezentują się naprawdę znakomicie. Jednak wydawało mi się, że gra trochę się krztusi podczas animacji postaci.
I tak oto dotarliśmy do końca wspominek o tej świetnej grze. Dla mnie jest to jedna z lepszych gier w jakie grałem, ze świetnym gameplayem i równie genialną muzyką. A jak wy ją wspominacie? Piszcie!
Pewnie niektórzy z was kojarzą tę grę. Została stworzona przez niemieckie Spellbound Entertainment, których możecie znać za serię „Desperados” i wydana przez Wanadoo. Była jednym z cichszych hitów 2002r. i mało kto teraz o niej pamięta. Dziś jednak powrócimy do niej i sprawdzimy czy postarzała się z godnością i gra się równie dobrze, co 13 lat temu.
Fabuła gry jest klasyczną wersją legendy. Robin Hood po III krucjacie powraca do Anglii i rodzinnego miasta Lincoln. Tam dowiaduje się, że władzę w jego ojczyźnie przejął Jan Bez Ziemi – brat króla Ryszarda Lwie Serce i główny antagonista gry. Dodatkowo powierzył władzę ludziom najmniej do tego odpowiednich m.in. Guya z Gisborne i Szeryfa z Nottingham, który wyciska z ludzi ostatnie pieniądze. Robin odnajduje przyjaciół i ukryty w bezpiecznych kniejach puszczy Sherwood postanawia poszukać sojuszników wśród angielskich baronów wiernych dawnemu królowi oraz za wszelką cenę pokonać złego władcę.
Głównym celem gry jest zebranie 100.000 funtów, jako okup za króla Ryszarda oraz pokonanie księcia Jana. Dodatkowo, w niektórych misjach mamy okazję zebrać insygnia koronacyjne, aby nie doprowadzić do koronacji złego władcy. Zebranie wszystkich insygni doprowadza do zabawnego epilogu gry.
Historia jest całkiem ciekawa i potrafi zaskoczyć. Ci, którzy dobrze znają historię rozbójnika w rajtuzach, będą przebierać nogami za każdym razem, gdy zobaczy kolejne postaci związane ze znaną legendą. W czasie gry spotkamy m.in. Małego Johna, Lady Marion czy Braciszka Tuka.
„Robin Hood” jest przykładem logicznej gry akcji z domieszką strategii czasu rzeczywistego. Mapę widzimy z lotu ptaka. W zależności od misji sterujemy kilkoma, najczęściej 5 postaciami. Każda ma inne zdolności oraz używa innych przedmiotów. Dla przykładu, Robin Hood może się wspinać po pnączach i strzelać z łuku, Szkarłatny Will potrafi dusić oraz dobijać przeciwników, a Marion ma umiejętność uzdrawiania i cucenia ogłuszonych towarzyszy. Podczas misji możemy skorzystać z usług żebraków. Ci, za odpowiednią sumę dadzą nam informację na temat poszukiwanej postaci, poukrywanych skarbów lub przedmiotów porozrzucanych po mieście.
Dużą część gry stanowią potyczki. Te zostały bardzo ciekawie rozwiązane. Możemy atakować z ukrycia za pomocą uderzeń w tył głowy, strzelać z łuku lub procy, odciągać wartowników rzucając w nimi jabłkami, rzucić między nimi mieszek z pieniędzmi, aby ci nawzajem się pobili, a także zarzucać na nich sieci. Jednak do bezpośredniej walki, w zależności od postaci, wykorzystujemy miecze, cepy, siekiery, widły, kije, maczugi, a u Brata Tuka nawet… łyżkę. I tak, wiem, że jest to buława, ale wygląda jak wielka, drewniana łyżka. System walki jest zrobiony nieźle. Za pomocą myszki kreślimy kierunek ciosu, klikając na naszego bohatera, blokujemy atak, natomiast kreśląc poziomą ósemkę wykonujemy atak specjalny, charakterystyczny dla danej postaci. Przeciwnika, oprócz zabicia go, możemy również ogłuszyć. Niektóre postacie mogą go dobić, ale wtedy spada nam renoma, która jest potrzebna do zwiększenia liczby mieszkańców obozu. Inni potrafią zakneblować wrogów, przez co rośnie nam popularność, lecz strażnik, który napotka związanego towarzysza może go uwolnić i dowiedzieć się tym samym o naszej obecności. Aha, no i Robin Hood, jak to na prawdziwego angielskiego gentelmana przystało, aby uspokoić damę, używa bardzo prostego sposobu – prawa pięści. Tak, nie poskąpiono nam i tej możliwości. Mówiąc o walce należy wspomnieć o sztucznej inteligencji. I spisuje się ona…różnie. Raz działa ona prawidłowo, wrogi żołnierz, gdy tylko zauważy ogłuszonego lub zabitego towarzysza informuje o tym swojemu przełożonemu, przez co cały oddział jest ostrożniejszy, rozdziela się, rozgląda, a gdy już nas wypatrzy woła innych żołnierzy, a następnie przystępuje do ataku. Jednakże z drugiej strony, przeciwnicy mają ograniczone pole widzenia, więc możemy robić co nam się żywnie podoba, od ogłuszania innych patrolujących żołnierzy, po strzelanie z łuku, bieganie, czy… „uspokajania” dam. Poza tym, gdy już znajdą tego martwego wartownika, stają się czujni, ale tylko przez ok.10 minut po czym wracają na swoje miejsce i stoją, jakby nic się nie stało.
W grze mamy dostęp do ok. 40 misji. Poziomy zostały podzielone na główne i poboczne. Te główne dzieją się zazwyczaj w miastach i są bardzo różnorodne: od zadań skradankowych, po misje ratunkowe, a nawet oblężenia zamków. W czasie ich wykonywania, możemy trafić na zadania dodatkowe, za co jesteśmy nagradzani zazwyczaj kwiatami koniczyny, która służy jako ratunek postaci przed śmiercią. Natomiast zadania poboczne polegają głównie na zdobywaniu pieniędzy poprzez napady na konwoje oraz kupców. W czasie ich wykonywania możemy korzystać z różnych pułapek takich jak sieci czy ukryci banici.
W grze możemy odwiedzić kilkanaście lokacji. Są one bardzo dobrze zaprojektowane. Masa ciasnych uliczek, okoliczne wioski, kościoły, zamki, koszary czy główne ulice, po których chadzają chłopi, dzieci, bogaci mieszczanie oraz oczywiście żołnierze zdecydowanie zachęcają do eksploracji. Możemy wędrować po miastach, np. Yorku czy Nottingham, czaić się na złoto w miejscach napadowych oraz leniuchować w naszej głównej bazie w lesie Sherwood. Tam przygotowujemy się do misji oraz możemy leczyć nasze postacie, przydzielać kompanów do określonych budynków w celu tworzenia odpowiednich przedmiotów, takie jak strzały i lecznicze rośliny oraz rozwijać naszych bohaterów w walce na miecze czy strzelaniu z łuku. Tam też przypisujemy ludzi, nie biorących udziału w walce. Szkoda, że nie zdecydowano się na rozwój budynków, w celu szybszego tworzenia przedmiotów, bo nawet na te niezbędne będziemy musieli przeczekać nawet do dwóch zadań.
Mówiąc o „Robin Hoodzie” nie można nie wspomnieć o muzyce. Motyw główny od razu zapada w pamięć, motywuje w czasie walki, wywołuje ciarki na plecach w czasie misji w nocy oraz uspokaja i koi podczas odpoczynku w lesie Sherwood. Dźwięk jest równie dobry: jęki umierających postaci czy wołanie o pomoc chłopów naprawdę robią wrażenie.
W tym wypadku trzeba wspomnieć o dubbingu. Jeśli macie wybór między wersją polską a angielską, to… wybierzcie lepiej tą pierwszą opcję. Uwierzcie mi, jest to jeden z lepszych polskich dubbingów. Tłumacze, jak i aktorzy głosowi wiedzieli co robić, głosy wyszły przekonująco, docinki brzmią zdecydowanie lepiej, a takie cytaty jak: „Idź już spać” czy „Masz świadomość, że nakarmię cię ziemią” słyszane wielokrotnie naprawdę zapadają w pamięć. Natomiast w angielskiej wersji głosy brzmią jak czytane z kartki, są bez polotu, docinki tak nie bawią i ogólnie wypadają słabo.
Jeśli chodzi o grafikę, to jak na owe czasy była naprawdę ładna. Realistyczne zamki, zjeżdżone drogi, na których pojawiają się kałuże w czasie deszczu, mech porastający kamienie, ptaki wzlatujące z drzew, wiejskie chaty i miasta prezentują się naprawdę znakomicie. Jednak wydawało mi się, że gra trochę się krztusi podczas animacji postaci.
I tak oto dotarliśmy do końca wspominek o tej świetnej grze. Dla mnie jest to jedna z lepszych gier w jakie grałem, ze świetnym gameplayem i równie genialną muzyką. A jak wy ją wspominacie? Piszcie!