15-04-2013, 00:25
Wstałem jak zawsze z samego rana - o 12. Wszak prawdziwy szlachcic przed dwunastą nie pije, to i po co.
Po zwykłych porannych czynnościach, wliczając w to wypicie kufelka gorzałki udałem się na spacer.
Nie mogłem własnym uszom uwierzyć, gdy Manga Ryu przekazał mi smutne wieści. Dorczenzo! Nie żyje! Trutką zacny szlachcic jak szczur uśmiercony!
Tak nie może być. Bracia! Panowie szlachta! Musimy uradzić co począć dalej (przy kufelku rzecz jasna, bo o suchym pysku to nie na takie poważne tematy). Manga Ryu, też tak sądzę. Chłopstwo, psie syny nie wiedzą gdzie ich miejsce...
Po zwykłych porannych czynnościach, wliczając w to wypicie kufelka gorzałki udałem się na spacer.
Nie mogłem własnym uszom uwierzyć, gdy Manga Ryu przekazał mi smutne wieści. Dorczenzo! Nie żyje! Trutką zacny szlachcic jak szczur uśmiercony!
Tak nie może być. Bracia! Panowie szlachta! Musimy uradzić co począć dalej (przy kufelku rzecz jasna, bo o suchym pysku to nie na takie poważne tematy). Manga Ryu, też tak sądzę. Chłopstwo, psie syny nie wiedzą gdzie ich miejsce...