No, w końcu się coś ciekawego w karczmie dzieje. Ledwo wszedłem, a tu chłop z mieszczaninem się awanturują, szkłem rzucają. Jeden jakąś zieloną ciecz w fiolce na stół położył. Karczma, myślę sobie, schodzi na psy, jak karczmarz takie coś sprzedaje, no ale chłopów to i na piwo nie stać.
Karczmarz! Lej no waść gorzałki, bo jeszcze nic dzisiaj w ustach nie miałem!
Patrzę, jak jakiś mieszczanin i chłop innego mieszczanina za fraki wynoszą. Psia mać, skończyło się przedstawienie już.
Gdzie ci moi bracia? Mieli wpaść do karczmy dzisiaj.
Karczmarz! Lej no waść gorzałki, bo jeszcze nic dzisiaj w ustach nie miałem!
Patrzę, jak jakiś mieszczanin i chłop innego mieszczanina za fraki wynoszą. Psia mać, skończyło się przedstawienie już.
Gdzie ci moi bracia? Mieli wpaść do karczmy dzisiaj.