Po rzeczywiście słabiutkim The Cartel (choć tylko gameplayowo, gdyż fabularnie było całkiem w porządku), seria zdaje się wracać na właściwe, lecz w nieco odmiennej stylistyce. Rozgrywka prezentuje się soczyście i miodnie, motywując do zakupu. Co prawda wyskakujące co chwila cyferki niczym w Bulletstormie wyglądają groteskowo, ale sama gra nie wydaje się do końca poważnym produktem, faktycznie mając jakiś tarantinowsko-borderlandsowy posmak. Przy tak zachęcającej cenie aż żal nie kupić Gunslingera. Będzie mi brakować historyjki z prawdziwego zdarzenia, ale może to i dobrze, że seria sobie odpocznie od kolejnej eksploatacji motywu skarbu Juarez i rewolwerowców cytujących ustępy z Biblii w trakcie wysyłania wrogów na tamten świat.