![]() |
Bioshock: Infinite - Wersja do druku +- Forum Dyskusyjne arhn.eu -- Kiedyś mieliśmy tu recki grema™ (https://forum.arhn.eu) +-- Dział: Allschool... (https://forum.arhn.eu/forumdisplay.php?fid=22) +--- Dział: Gracze - Graczom (https://forum.arhn.eu/forumdisplay.php?fid=77) +--- Wątek: Bioshock: Infinite (/showthread.php?tid=4000) |
Bioshock: Infinite - Tezuki - 28-03-2013 ![]() Irrational Games, ze swoim pierwszym Bioshockiem już dawno przyzwyczaiło nas do ciekawej fabuły, niecodziennego lecz pięknie stworzonego świata, a przede wszystkim klimatu. Teraz przy nowej części wielu zadawało sobie pytanie, czy zmiana miejsca akcji nie pozbawi grę tej niesamowitej magii Rapture, która na każdym kroku towarzyszyła nam w poprzedniczkach. ![]() ”What is columbia if not another arc for another time.” Columbia to miasto w chmurach, zawieszone na wysokości 15 tysięcy stóp, czyli zupełne przeciwieństwo Rapture, lecz śmiało stwierdzam, że jest jeszcze bardziej magiczna od podwodnej utopii. Pierwsze co nam się rzuca w oczy to przepiękne widoki: słońce, które promieniami otula chmur, wśród których unoszą się śliczne budynki. Architektura Columbii robi niemałe wrażenie, dopracowany jest każdy szczegół budowli. Pierwszy raz miałem tak, że samo chodzenie i zwiedzanie miasta sprawiło mi tyle radości. Grafika jest fenomenalna nawet na konsolach, chociaż momentami gra lubi klatkować. Lecz kwintesencją miasta są właśnie te szczegóły, lecz nie tylko szczegóły budynków. To miasto po prostu żyje! Ludzie przechadzający się po mieście rozmawiający o swoich sprawach, pucybut który nie bardzo przejmuje się tym co mówi do niego klient, dzieci chlapiące się wodą przy zepsutym hydrancie, różnego rodzaju parady, opalający się ludzie na plaży, to tylko część tego żywego miasta. Żeby w 100% poznać relia Columbii, warto zwrócić uwagę na plakaty zawieszone na budynkach, których jest niesamowicie wiele, każdy jest różny i każdy robi wrażenie swoją stylistyką. Jeśli już mowa o plakatach to warto wspomnieć o samej idei miasta, które zostało założone przez człowieka, który nazywa się Zachary Comstock, które dość często będziemy widzieć właśnie na plakatach, czy różnego rodzaju obrazach. Czemuż to? Bo nie dość, że Pan Comstock stworzył miasto to jeszcze celnymi przepowiedniami zyskał sobie miano proroka(a samo miasto nazwane kolejną arką), którego ludzie wysławiają ponad wszystko, przez co Columbia to bardzo religijne miejsce, a wszelkiego rodzaju herezje są karane. Nawet wchodząc pierwszy raz do miasta sami musimy przejść chrzest. Mamy nawet wrażenie jakby otaczała nas jakaś sekta. Tu właśnie zaczyna się ciemna strona miasta, które na pozór wygląda idealnie, lecz jest kierowane twardą ręką Proroka, do tego wszelkie prześladowania Czarnoskórych i Irlandczyków, którzy zazwyczaj są zwyczajnie sługami. Żeby jeszcze bardzo poznać całą intrygę, która dzieję się w Columbii, autorzy umieścili w grze liczne kinetoskopy, gdzie możemy pooglądać czarno-białe, nieme filmy, głównie skupiające się na pokazaniu wspaniałości założyciela miasta, do tego jeszcze voksofony, czyli swojego rodzaju dzienniki audio postaci z gry. ![]() ”Bring us the girl and wipe away the debt.” Czas najwyższy dojść do tego o czym w ogóle jest ta gra. Otóż wcielamy się w postać Bookera DeWitta, detektywa, któremu niezbyt się poszczęściło i popadł w dług. Żeby go spłacić dostaje zadanie sprowadzenia dziewczyny o imieniu Elizabeth. Booker nie wiedząc co go czeka przyjmuje zadanie i trafia do cudownego miasta Columbii, o którym nigdy nie słyszał. Zarys fabuły przy banalnie, prawda? Ale taki nie jest i mogę zapewnić wam, że z czasem historia się rozwija i wciąga niemiłosiernie, a zakończenie sprawi, że przez dobre kilka minut będziecie siedzieć z otwartą buzią. Lecz nie wgłębiajmy się w fabułę, którą najlepiej przeżywa się samemu, a skupmy się na samej Elizabeth, która jest zdecydowanie jedną z mocniejszych punktów gry. Samo jej zachowanie zasługuję na pochwałe dla twórców, bo to nie jest kolejny NPC, który tępo będzie chodził za nami i stał wryty gdy tylko się zatrzymamy. Liz przy takich momentach zaczyna obserwować otoczenie, tańczyć, podśpiewywać ,a nawet wchodzić w interakcje z różnymi obiektami np. obierając się o murek, aż trudno uwierzyć że to postać z gry. Dodanie jej sprawiło też, że tym razem nie mamy już niemego bohatera, często dyskutuje z Elizabeth i rzuca śmieszne komentarze. To sprawia, że łatwiej jest nam się wczuć w postać i poznać ją. ![]() "If you don't draw first, you don't get to draw at all.” Bioshock to nie tylko fabuła i postaci, Bioshock to przecież kolejny shooter. Strzelanie jest zrobione przyjemnie i niezbyt zmieniło się w stosunku do poprzedniczek. W grze mamy liczny arsenał klasycznych broni, który zadowoli każdego. Oczywiście dostaliśmy też mocne znane nam moce, które rzucamy lewą ręka, tym razem zostały nazwane Vigorami, których tez mamy sporo. Możemy na przykład przejmować kontrolę nad maszynami i ludźmi, rzucać ogniste kule, wysyłać na kogoś stado krwiożerczych kruków. Pomocna w walce także okazuje się Elizabeth, która posiada moc przywoływania obiektów, ale też w krytycznych momentach gdy zaczyna nam brakować amunicji czy życia, pojawia się ona i podrzuca nam np. broń. Warto też dodać, że Liz nie przeszkadza nam w walce, bo zawsze chowa się za osłonami, więc można być spokojnym o to, że nic jej się nie stanie czy tego, że zacznie zasłaniać nam przeciwników. Zdarzają się też momenty, w których jesteśmy skazani tylko na siebie i dopiero w takich chwilach zdajemy sobie sprawę, jak bardzo była nam potrzebna i jak zabawa traci wraz z brakiem Liz. Bioshock: Infinite równie w rozgrywce zyskał w stosunku do poprzednich części. Nie mamy już ciasnych pomieszczeń, lecz otwarte lokacje, a przeciwników jest zdecydowanie więcej od zwykłych policjantów, przez uzbrojonych w wybuchające kule przeciwników, wielkiego Handymana czy dziwacznego Boy of Silence, aż na ciężko opancerzonych Pariotach kończąc. Otwarte pole walki pozwoliło też na wprowadzenie sky-line, czyli podniebnych szyn na których możemy szybko sunąć przy użyciu sky-hooka, który jest stosowany także jako broń ręczna idealna to robienia widowiskowych egzekucji na oponentach. Ciekawą postacią jest też Songbird, odpowiednik Big Daddyego, którego było zdecydowanie za mało. ![]() „Are you afraid of God?” Bioshock: Infinite to zdecydowanie jedna z najlepszych gier tego roku. Jest po prostu dziełem sztuki, na które składa się nie tylko piękna grafika, świetna fabuła i dobra rozgrywka. ale też świetna muzyka, która towarzyszy nam cały czas i jest dobrana idealnie. Pozwala nam jeszcze bardziej wczuć się w grę serwując nam muzykę inspirowaną początkiem XX wieku. Te wszystkie elementy składają się na produkt prawie idealny. Co prawda sama walka nie jest jakaś wymagająca na średnim poziomie, ale w końcu cała zabawa w Bioshocku to eksploracja i poznawanie tego cudownego świata. Jeszcze informacja dla tych, którzy nie grali w poprzednie Bioshocki: nie musicie się obawiać i śmiało można zacząć swoją przygodę właśnie z Infinite, a fani serii mogą liczyć na smaczki. Ocena: 10/10 RE: Bioshock: Infinite - grzechuk - 30-03-2013 Gratuluję recenzji. Podepnę się pod temat, bo ta produkcja po prostu mnie zdruzgotała! Infinite to mój pierwszy kontakt z serią. Sam nie wiem co mnie skusiło, by zakupić edycję premierową, gdyż 90% moich gier to tytuły przecenione. Nie będę się rozpisywał nad technicznymi aspektami rozgrywki, gdyż oczywistym jest, że gra audiowizualnie spokojnie plasuje się w światowej czołówce produkcji 3xA. Największą zaletą tej pozycji jest bezapelacyjnie scenariusz! Doskonale zaprojektowane lokacje i idealnie pasująca muzyka sprawiają, że po Arkanum jest to najlepiej zrealizowane universum steampunkowe, w jakie grałem. Moim zdaniem walka została zrealizowana bardzo dobrze, a rozwinięcie "aren" o wstęgi i haki dodaje niespotykane w typowym shooterze możliwości, o filmowej dynamice nie wspominając. Az prosi się, by utworzyć z tych aren mapki pod multiplayer! Dużym plusem jest samo zakończenie - jako fizyk z wykształcenia mogę powiedzieć - jestem w pełni ukontentowany. To miłe, że masowe produkcje swoją formą promują nowatorskie teorie naukowe ![]() Boję się ruszać poprzednie części serii, bo czuję, że ta postawiła za wysoko poprzeczkę i mógłbym się zawieść... Nie mniej jednak grę polecam każdemu, ocena 99/100. RE: Bioshock: Infinite - Cyborg - 30-03-2013 Również gratuluję recenzji. W samą grę jeszcze niestety nie miałem okazji zagrać i długo nie zagram, bo za bardzo nie mam na czym, ale po obejrzeniu kilku gameplay`ów gra wywarła na mnie ogromne wrażenie i zachęciła do zapoznania się z poprzednimi odsłonami serii. Jak na razie jestem pozytywnie nastawiony i mam nadzieję, ze zagrania w poprzednie części tego nie zmieni. RE: Bioshock: Infinite - Crix Doomsday - 30-03-2013 Ja ukończyłem chyba 2 dni temu. Zakończenie było genialne i taki mi Mindfuck wykręciło, że jak miałbym to wam opowiedzieć to chyba bym nie umiał... Muszę grę ukończyć jeszcze raz bo dopiero wtedy ogrom rzeczy wskoczy na swoje miejsca. Z tego co wiem to jest tylko jedno zakończenie, nie jak to było w poprzednich częściach. Proszę też, żeby nikt nie zaczął spoilerować. Każdy powinien tą przygodę odbyć od zera. Dla mnie GOTY i wątpię żeby w tym roku ukazało się coś genialniejszego ![]() RE: Bioshock: Infinite - Tezuki - 30-03-2013 Dziękuję bardzo za miłe słowa ^^ Myślę, że nadchodzące 3 DLC jeszcze nam wyjaśnią parę rzeczy, w końcu zakończenie zostawia nas nie tylko z mindfuckiem ale i licznymi pytaniami. Przynajmniej mam taką nadzieję, że to wszystko rozwiną a nie dadzą jakiś wycięty kawałek ze środka gry. Co do teorii naukowych, Bioshocki chyba już takie są, że przekazują nam nie tylko nietuzinkową rozrywkę ale ciekawe teorie, sprawy do przemyśleń, właśnie to w tej grze jest świetne ![]() Zdecydowanie najlepsza gra w tym roku, myślę, że jedynym zagrożeniem dla Bioshocka może być The Last of Us, ale zobaczymy jeszcze ![]() RE: Bioshock: Infinite - FireStorm - 30-03-2013 Niestety, ale ten tekst jest słaby. Nie zadałeś sobie nawet tyle trudu, by go przeczytać po skończeniu pracy, bo nie wierzę, że przepuściłbyś takie kwiatki jak: "Lecz kwintesencją miasta są właśnie te szczegóły, lecz nie tylko szczegóły budynków.", "Zarys fabuły przy banalnie, prawda?" czy "Jeśli już mowa o plakatach to warto wspomnieć o samej idei miasta, które zostało założone przez człowieka, który nazywa się Zachary Comstock, które dość często będziemy widzieć właśnie na plakatach, czy różnego rodzaju obrazach.". Pomijając masę powtórzeń, brak w niektórych zdaniach sensu, jak to widać w przykładzie powyżej. Do tego wszystko potraktowałeś bardzo pobieżnie, niewiele to się różni od zwykłego opisu. W wielu wypadkach brakuje interpretacji danego elementu. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, iż nie zrozumiałeś do końca tej gry. Bioshock Inifnite bardzo dobrze pokazuje, jak łatwo można użyć religii do manipulowania ludźmi. Nic nie wspomniałeś o niesamowitym kontraście, jaki towarzyszy całemu miastu. Z jednej strony mamy niemal Eden na Ziemi, społeczeństwo idealne, a z drugiej, okazuje się, że trawi je wiele problemów, jak właśnie ksenofobia czy liczne kłamstwa, którymi karmi je Comstock. Bardzo wyraźnie widać, że Columbia to kolos na glinianych nogach. Samo przerwanie sielanki w kilku pierwszych godzinach gry przez rozpoczęcie właściwej rozgrywki potrafi zrobić wrażenie oraz jest idealnym przykładem wspomnianego kontrastu. Brakuje również jakiegoś słówka chociaż o przedstawieniu fabuły - na początku nic nie wiadomo, lądujemy od razu w środku wydarzeń, a szczątkowe informacje zdobywamy dzięki retrospekcjom Bookera. Brakuje informacji o pozostałych bohaterach, o Finku czy Slate'cie. Zero informacji o Vox Populi, o silnym patriotyzmie, o traktowaniu ojców założycieli jak bogów. Nawet brak jakiegokolwiek wspomnienia o architekturze. Nie powiedziałeś też nic o nowych możliwościach taktycznych, jakie dają zarówno Wigory jak i skyline. Samo ich wymienienie pozwala czytelnikowi tylko na wyobrażenie sobie, jak to może wyglądać, a rolą recenzenta jest przekazanie informacji o tym, jak jest rzeczywiście. Niemal zupełnie olałeś również kwestie grafiki, a warto się jej przyjrzeć. Przecież samo światło gra niesamowitą rolę w przedstawianiu całego świata. Nie można też zapominać o ataku klonów i statyczności niemal wszystkich mieszkańców - większość populacji Columbii zastygła w jednej pozie. Powinieneś bardziej się przyłożyć i przede wszystkim CZYTAĆ to, co napisałeś. Uniknąłbyś wiele błędów i pewnie niejedno jeszcze dodał. Polecam również robienie notatek - mózg to wspaniałe narzędzie, ale wszystkiego się nie da radę zapamiętać ![]() RE: Bioshock: Infinite - guy_fawkes - 30-03-2013 Zgadzam się z kolegą powyżej - tekstowi ewidentnie brakuje szlifów, bardziej przypomina szkic, aniżeli coś w pełni ukończonego. BioShock: Infinite to złożona produkcja, zdecydowanie zasługująca na przyjrzenie się jej najdrobniejszym detalom, lecz nie sposób tego zrobić w tak niewielkiej ilości słów. Jej drugie dno, czyli m.in. polemika z rolą religii jako narzędzia kontroli mas to znakomity test dla recenzenta - czy rzeczywiście rozmyśla nad grą, próbuje ją interpretować, doszukiwać się wyższych wartości, czy tylko przemierza kolejne poziomy chłonąc piękne widoki. Columbia jest bowiem czymś, czym mogłyby się stać całe Stany Zjednoczone, gdyby zabrakło charyzmatycznych bojowników o wolność i prawa człowieka. Reasumując - trzeba pracować dalej, czytać, co się napisało, by wyłapać błędy składniowe, powtórzenia itd., a przede wszystkim wyciągać wnioski z tego, co się widzi. ![]() RE: Bioshock: Infinite - Danonek - 10-05-2013 Recenzja przeciętna. Często powtarzasz wyrazy i według mnie jest trochę 'sucho'. Powinieneś jakoś ją urozmaicić, np. bardziej wgłębić się w analizę gry. Sam kiedy skończyłem tę grę przez chwilę nie mogłem złapać oddechu. Produkcja ta siedziała mi w głowie przez ok. następne dwa tygodnie. Potrzebowałem kilku artykułów analizujących ogólną historię zamieszczoną, aby w pełni zrozumieć każdy szczegół tej zagmatwanej opowieści. Czułem się dosłownie jakbym skończył bardzo dobrą książkę, co według mnie świadczy o tym, że gra jest na bardzo wysokim poziomie pod wieloma względami (a zwłaszcza fabularnym). Do dziś często natykam się na osoby narzekające na gameplay. No cóż, wydaje mi się, że gra swoimi innymi zaletami załatała tę dziurę, bo ja przechodząc grę w ok. czterech, kilkugodzinnych seriach nie zdążyłem nawet zwrócić na nią uwagi. Poza tym twórcy mile zaskoczyli mnie zmianą klimatu i reżyserii z mrocznej na naturalnie oświetloną i 'przyjazną' człowiekowi. Tak jak wspomniałeś w swojej pracy, otwarte przestrzenie. |