Forum Dyskusyjne arhn.eu -- Kiedyś mieliśmy tu recki grema™
Moje opowiadanie - Wersja do druku

+- Forum Dyskusyjne arhn.eu -- Kiedyś mieliśmy tu recki grema™ (https://forum.arhn.eu)
+-- Dział: Allschool... (https://forum.arhn.eu/Forum-Allschool)
+--- Dział: Wasza twórczość (https://forum.arhn.eu/Forum-Wasza-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87)
+--- Wątek: Moje opowiadanie (/Temat-Moje-opowiadanie)



Moje opowiadanie - BigRedChick - 14-07-2014

- 4, jak z łącznością?
- Brak, ciągle łączę
- Cholera... - sierżant ściągnął hełm - Jeszcze 5
minut temu była
- Panie sierżancie, zawracamy?
- Nie, 3, jeszcze nie - sierżant wyciągnął
termowizyjną lornetkę i przejrzał teren przed sobą
- Musimy dotrzeć do tamtego wzgórza - wskazał
palcem leżące nieco dalej wzniesienie - 8, w ile
tam dojdziemy?
- Zakładając średnią prędkość marszu, to w około
40 minut
- Cholera, za 2 godziny zapada zmrok. 6, ilu zmieści
się do transportera?
- Z pełnym wyposażeniem to 4, a z minimum to 6
- Dobra, robimy to w ten sposób. 2, 3, 8 i 9 jedziecie
ze mną transporterem . Bierzemy minimum
wyposażenia. Pozostali zostajecie tutaj i cały czas
macie odpalone flary. Robi się już szaro, a nie
chcemy was zgubić. Jeżeli nie będzie nas za
godzinę, to wracajcie w teren, gdzie będzie
łączność i wzywacie wsparcie. Żadnych działań na
własną rękę. Zrozumiano?
- Tak jest, panie sierżancie!
***
- Lokalizator zamontowany, możemy ruszać.
- Zrozumiałem. 2 i 3 do wozu - sierżant przejrzał
okolice lornetką termowizyjną - Żadnego ruchu,
możemy ruszać.
Na zewnątrz zapanowała szarość. Na niebie można
było już zauważyć Terradian. "Po co my w ogóle
pakujemy się na te przeklętą Gretię?" pomyślał
sierżant. "Jesteśmy już dziesiątą misją, żadnej nie
udało się wrócić, a nawet nie wyjaśniono, co się
stało z poprzednimi".
- Panie sierżancie, za chwilę będziemy przy flarach
- przerwał mu rozmyślania jeden z podwładnych
- Przyjąłem
Transporter zaczął powoli wtaczać się na
wzniesienie, na którym była zapalona flara.
Zatrzymał się w samym środku dawanego przez
nią blasku i wówczas jako pierwszy wysiadł
sierżant. Rozejrzał się po okolicy i spytał się:
- Gdzie oni, do cholery, są?
Miejsce, w którym poprzednio była cała jego
drużyna było puste.
- 6, ile minęło od naszego wyjazdu?
- Dokładnie 35 minut i 23 sekundy, panie
sierżancie
- 2, 3 szykować broń - zdjął swój karabin z pleców
- 8, do karabinu maszynowego na dachu pojazdu.
6, pozostań w pojeździe, silnik odpalony, pełna
gotowość do natychmiastowego odjazdu. 9, do
mnie. Przeszukujemy we dwóch to miejsce.
Pozostali - pełna gotowość bojowa, osłaniać nas
- Przyjąłem
Sierżant schował karabin i wyjął pistolet.
Sprawdził, czy ma pełen magazynek i ruszył na
miejsce, gdzie poprzednio stał ich ekwipunek
wyjęty z transportera. Teraz była tam tylko jedna,
praktycznie pusta torba. Zawierała wyłącznie
trochę rozsypanych naboi do strzelby.
- Panie sierżancie, znalazłem coś - odezwał się 9,
stojący po drugiej stronie transportera
- Już idę - sierżant wziął torbę i wrzucił ją do
transportera - Co tam masz?
- Znalazłem krew
Na ziemi, tuż obok jednej z wyższych skał była
średniej wielkości kałuża krwi. Obok niej leżało
kilka łusek. Sierżant podniósł je i obejrzał. Były
one od pistoletu, który każdy z drużyny posiadał.
- Co tu się, do cholery, działo? Dlaczego są tu łuski
od pistoletu, a nie od karabinu? Byli przecież na
wzniesieniu, musieliby zauważyć, że ktoś idzie. Jak
mogli coś albo kogoś podpuścić tak blisko?
Pierwsza zasada: jeżeli nie wiesz kto to jest to
strzelaj
- Panie sierżancie znalazłem cel na podczerwieni,
północ, pół kilometra stąd , pół kilometra stąd -
przerwał mu monolog 6.
Sierżant wyjął lornetkę termowizyjną.
Rzeczywiście, coś podążało w ich kierunku.
Przybliżył i zobaczył, że jest to człowiek ubrany w
strój bojowy Piechoty Ekspedycyjnej. Przeniósł
wzrok na naszywkę na lewym ramieniu. Były tam
trzy przecinające się kółka, a pod nimi liczba 11.
- To nasz. 11 - sierżant schował pistolet do kabury
na pasie - Idzie z północy, więc pewnie po prostu
reszta wróciła się na teren, gdzie była łączność.
Ale po cholerę oni tam szli... 6, daj flarę i
reflektory w kierunku północnym. Niech wie, że tu
jesteśmy.
11 był coraz bliżej. Miał pochyloną w dół głowę, a
na rękach trzymał karabin. Gdy był oddalony o 50
metrów, sierżant krzyknął do niego:
- 11, na jaką cholerę wy szliście na północ?
Nie otrzymał odpowiedzi. Żołnierz stanął tuż przed
sierżantem, ale ciągle nie podnosił głowy.
- 11, dobrze się czujesz? - sierżant położył rękę na
jego ramieniu.
Żołnierz zaczął powoli podnosić głowę. Gdy
sierżant zobaczył kły wystające z ust 11, cofnął się
dwa kroki, zaczął wyciągać pistolet z kabury i
zdążył powiedzieć:
- Co to, do chole...
W tym momencie 11 rzucił się na niego, przewrócił
go, wytrącił mu pistolet z ręki i przegryzł mu
gardło.
***


RE: Moje opowiadanie - kexus512@ - 16-07-2014

WOW, masz talent! Czy będzie kontynuacja? Jeśli napiszesz książkę to kupię ją i przeczytam Smiling


RE: Moje opowiadanie - BigRedChick - 16-07-2014

Cóż, co mogę powiedzieć... Dziękuję.