30-03-2012, 15:09
The Walking Dead- jak chłopaki wyżej- od jakiegoś 10. roku życia uwielbiam tematy zombie (co dziwne, bo wcześniej ryczałem, gdy dostałem RE3 na PSX).
Lost- jedyny serial, jaki oglądałem z siostrą. Co tydzień w czwartek mieliśmy mały seansik i oglądaliśmy z wypiekami na twarzy. Najbardziej lubiłem dwa pierwsze sezony.
Prison Break- wciągnąłem się i oglądałem. Wiele było głupot, ale w sumie podobało mi się.
Gra o Tron- serial mistrz w ostatnim czasie. Tak się wciągnąłem, że postanowiłem przeczytać książki. I cholernie się cieszę, że już pojutrze drugi sezon rusza.
True Blood- na początku mi się bardzo podobało- całkiem fajna historia i niezłe aktorstwo, chociaż twarz Sookie mnie denerwuje. Po kilku sezonach zaczęły się jakieś babole typu 'jestem wróżką, zaczaruję Cię!'. Ale czekam na kolejne odcinki.
Boardwalk Empire- po prostu uwielbiam czasy IWŚ i dwudziestolecia międzywojennego.
Skins- dużo ludzi polecało, ale nie mogłem się przekonać, aż w końcu dostatecznie zachęciła mnie moja dziewczyna. No i polubiłem do tego stopnia, że pierwsze trzy sezony pękły w kilka dni.
Lie to Me- bardzo dobry serial o Calu Lightmanie, naukowcu od mowy ciała. Szkoda, że nie będzie już kontynuowany.
Z mniej chlubnych to:
90210- po prostu, czasem dla odmóżdżenia lubię popatrzeć na wyidealizowanych nastolatków z Ameryki.
Glee- kilkanaście odcinków obejrzałem. Jest głupkowate, ale czasem grają dobre piosenki.
Hellcats- a tu już ewidentnie dla popatrzenia na ładne dziewczyny. No, ale ucięli po pierwszym sezonie.
Lost- jedyny serial, jaki oglądałem z siostrą. Co tydzień w czwartek mieliśmy mały seansik i oglądaliśmy z wypiekami na twarzy. Najbardziej lubiłem dwa pierwsze sezony.
Prison Break- wciągnąłem się i oglądałem. Wiele było głupot, ale w sumie podobało mi się.
Gra o Tron- serial mistrz w ostatnim czasie. Tak się wciągnąłem, że postanowiłem przeczytać książki. I cholernie się cieszę, że już pojutrze drugi sezon rusza.
True Blood- na początku mi się bardzo podobało- całkiem fajna historia i niezłe aktorstwo, chociaż twarz Sookie mnie denerwuje. Po kilku sezonach zaczęły się jakieś babole typu 'jestem wróżką, zaczaruję Cię!'. Ale czekam na kolejne odcinki.
Boardwalk Empire- po prostu uwielbiam czasy IWŚ i dwudziestolecia międzywojennego.
Skins- dużo ludzi polecało, ale nie mogłem się przekonać, aż w końcu dostatecznie zachęciła mnie moja dziewczyna. No i polubiłem do tego stopnia, że pierwsze trzy sezony pękły w kilka dni.
Lie to Me- bardzo dobry serial o Calu Lightmanie, naukowcu od mowy ciała. Szkoda, że nie będzie już kontynuowany.
Z mniej chlubnych to:
90210- po prostu, czasem dla odmóżdżenia lubię popatrzeć na wyidealizowanych nastolatków z Ameryki.
Glee- kilkanaście odcinków obejrzałem. Jest głupkowate, ale czasem grają dobre piosenki.
Hellcats- a tu już ewidentnie dla popatrzenia na ładne dziewczyny. No, ale ucięli po pierwszym sezonie.
Wejdź na Mangowego bloga: Worek Ryżu!