U mnie szczerze mówiąc cały proceder nie wywołuje większych emocji, bo nie jestem jakimś zapalonym graczem. Czasami ściągnę sobie piracką gierkę, głównie w ramach wypróbowania tytułu - jak mi się spodoba, to kupię sobie oryginał , jak nie, to wędruje do kosza. Zazwyczaj jednak jak już w coś gram, to w jakieś tytuły, które naprawdę mnie interesują (ostatnio poszczególne odsłony ME, AC czy DA), więc kupuję w ciemno (czasami żałuję...). Choć i to już rzadziej, odkąd kupiłem w grudniu Old Republic i opłacam subskrypcję, to moja potrzeba pogrania w coś od czasu do czasu została permanentnie zaspokojona
Trochę inaczej mają się u mnie sprawy z innymi rzeczami - albumy muzyczne długo piraciłem, z małymi przerwami na kupno jakichś specjalnych wydań, ale odkąd pojawił się polski iTunes, łatwiej mi kliknąć w jeden przycisk i wydać te parę groszy niż szukać mp3 w sieci. A dodatkowo mam czyste sumienie, że pomagam jakimś niezależnym artystom. Jeśli chodzi o filmy - nie mam póki co niczego, co by odtwarzało bluray (pewnie sprawię sobie dopiero przy okazji premiery DVD z Avengers), a z dobrodziejstw hd chce się korzystać, więc no cóż, biję się w pierś, ale za to rośnie moja biblioteczka DVD, no i często bywam w kinie, więc tak się usprawiedliwiam.
Zasysam też z szemranych źródeł nowe odcinki oglądanych przeze mnie seriali, ale staram się je też kolekcjonować na DVD - choć czasami to cholernie trudne w polskich warunkach.
No, tak więc czysty nie jestem, ale stopniowo przechodzę na jasną stronę, bo nie tyle nie czuję się wtedy jak złodziej, ale szczerze mówiąc, lubię MIEĆ rzeczy, które lubię i postawić je sobie na półeczce czy coś. Przy okazji, o ile piractwo samo w sobie jest oczywiście godnym pożałowania procederem, to z drugiej strony, dzięki temu wydawcy przymuszeni zostali do większej konkurencji i często zwyczajnie bardziej opłaca się kupić jakiś produkt (bo dostajesz jakieś bonusy, ładne wydanie, etc.), niż go kraść. A to jest fajne i bardzo ładnie wpisuje się w moje plany zwiększenia środków na potrzeby rozbudowy mojej kolekcji filmów czy innych rzeczy

Trochę inaczej mają się u mnie sprawy z innymi rzeczami - albumy muzyczne długo piraciłem, z małymi przerwami na kupno jakichś specjalnych wydań, ale odkąd pojawił się polski iTunes, łatwiej mi kliknąć w jeden przycisk i wydać te parę groszy niż szukać mp3 w sieci. A dodatkowo mam czyste sumienie, że pomagam jakimś niezależnym artystom. Jeśli chodzi o filmy - nie mam póki co niczego, co by odtwarzało bluray (pewnie sprawię sobie dopiero przy okazji premiery DVD z Avengers), a z dobrodziejstw hd chce się korzystać, więc no cóż, biję się w pierś, ale za to rośnie moja biblioteczka DVD, no i często bywam w kinie, więc tak się usprawiedliwiam.

No, tak więc czysty nie jestem, ale stopniowo przechodzę na jasną stronę, bo nie tyle nie czuję się wtedy jak złodziej, ale szczerze mówiąc, lubię MIEĆ rzeczy, które lubię i postawić je sobie na półeczce czy coś. Przy okazji, o ile piractwo samo w sobie jest oczywiście godnym pożałowania procederem, to z drugiej strony, dzięki temu wydawcy przymuszeni zostali do większej konkurencji i często zwyczajnie bardziej opłaca się kupić jakiś produkt (bo dostajesz jakieś bonusy, ładne wydanie, etc.), niż go kraść. A to jest fajne i bardzo ładnie wpisuje się w moje plany zwiększenia środków na potrzeby rozbudowy mojej kolekcji filmów czy innych rzeczy
