10-09-2012, 19:17
Moją uwagę poprzedniego wieczora przykuł
, siedzący w barze cały wieczór i pijący najtańszą i najbardziej paskudną whisky jaką podaję "tutejszym". Nie dziwię mu się - sam mi się użalał iż "pracuje w fabryce, sklada te je*ane pudelka, bo za coś trzeba żyć a na lepsze zarobki nie ma co liczyć w tej dziurze". Do mojej speluny przychodzą wyłącznie prostaczkowie, trudno więc o godziwy zarobek w tym przepełnionym biedą i korupcją mieście. Dlatego też raz za razem dolewałem
, mimo długiego rachunku na kreskę zawsze spłaca należności. Jak zawsze, opuścił lokal jako jeden z ostatnich, tym razem, mimo wariującego błędnika wyraźnie gdzieś się spiesząc...
Zamykając bar tuż przed brzaskiem jedyne o czym marzę o głęboki sen aż do południa, dlatego też o nocnym morderstwie dowiedziałem się dopiero koło 14. Tocząc do baru beczkę podłego ale zaczepił mnie WielkiMati i z podejrzanym wyrazem twarzy pokrótce opowiedział wydarzenia dzisiejszego poranka.
Od razu pomyślałem o Dorczenzo...


Zamykając bar tuż przed brzaskiem jedyne o czym marzę o głęboki sen aż do południa, dlatego też o nocnym morderstwie dowiedziałem się dopiero koło 14. Tocząc do baru beczkę podłego ale zaczepił mnie WielkiMati i z podejrzanym wyrazem twarzy pokrótce opowiedział wydarzenia dzisiejszego poranka.
Od razu pomyślałem o Dorczenzo...