12-09-2012, 15:46
Czyli jednak miałem rację, Wielkimati nie był wcale taki niewinny. Teraz pozostaje pytanie - czy drugi morderca współpracował z pierwszym czy może działał sam? Naśladował czy miał własny klucz? Cóż to ostatnie można wykluczyć, gdyż powinien zginąć Dorczenzo w takim wypadku. Chyba, że to jego ominęła kolejka, bo to właśnie on jest mordercą? Zbyt mało faktów, by jednoznacznie stwierdzić cokolwiek.