18-10-2012, 00:04
Faza nocy
Grupa powoli szykowała się do rozbicia sobie prymitywnego obozowiska do przetrwania nocy. Przemoczeni do suchej nitki mieszkańcy byli w wyjątkowo podłych nastrojach - nie dziwi więc, że konflikt wybuch dosyć szybko. Stivi użył fortelu, by podkopać zaufanie do Nolfaverlla, tym samym oddalając zarzuty od Grajka44. Części osób wydało się to dosyć podejrzane, że znów na śmierć posyła się osobę, którą wytypował właśnie Stivi, a nikt nie oponował. Determinacja grupy, by wreszcie pochwycić i ubić mordercę, była zbyt wielka. Nolfaverll próbował się bronić, ale na nic się to zdało. Zdesperowany, prowadzony na miejsce kaźni, wykrzyczał wszystko, co chodziło mu po głowie. - Gurgie spalił dom, jest upośledzonym umysłowo sprzedawczykiem, Stivi kolejny raz wskazuje niewinną osobę na śmierć, Avril, mimo bycia oczywistym podejrzanym, siedzi kompletnie cicho i zupełnie nie przejął się spaleniem mu domu, część ludzi nie odzywa się WCALE od początku naszego pobytu, praktycznie KAŻDY ma coś na sumieniu... a wy podejrzewacie mnie, kiedy ja niczym nie zawiniłem.
Słowa Nolfaverlla wywołały pewne wątpliwości w głowach maszerującego tłumu, jednak ważniejsza okazała się żądza krwi. Nolfaverll został solidnie przywiązany do okolicznego drzewa. Pętle liny uratowanej z pożaru oplatały jego nogi, ręce, tułów i szyję.
Honory miał czynić Stivi, jednak z jakiegoś powodu zrezygnował, najwyraźniej czując pewne brzemię po słowach schwytanego domniemanego mordercy. Kto wie, może coś z tych oskarżeń zmieniło jego podejście do całej tej farsy? Za długi, kuchenny nóż chwycił więc Manga Ryu. Sam głosował na inną osobę, wobec tego czuł się w tej sytuacji bezstronny i chciał w tej sposób pokazać lojalność wobec grupy.
Nolfaverll wiedział, że przed nim ostatnie sekundy jego życia. Postanowił więc na sam koniec życzyć powodzenia swoim oprawcom. Wiedział ile przeszli, wiedział, że sam był częścią tych makabrycznych wydarzeń. Nie czuł żalu ani nienawiści, tylko smutek, że przyszło mu kończyć w takich okolicznościach, z rąk jego towarzyszy, którzy widzieli w nim zdrajcę. Postanowił, że zrobi to z honorem. Dumnie podniósł głowę i czekał na cios.
Ostrze noża zagłębiło się w brzuchu Nolfaverlla. Rana otworzyła się i na ziemię wypadły wnętrzności. Konwulsje opanowały jego ciało. Manga Ryu widząc tę scenę i wciąż trzymając nóż w ręku, postanowił skrócić męki byłego kompana, których sam był sprawcą i jednym ruchem poderżnął mu gardło. Fontanna krwi zalała stojących bardzo blisko członków grupy. Krew spływająca po ich twarzach mieszała się jednak ze łzami.
- Czym my się staliśmy?
- Prawda jest taka, że każdy z nas jest mordercą. I to o niebo skuteczniejszym, niż ten, którego szukamy.
Tej nocy nikt nie był w stanie zasnąć.
Grupa powoli szykowała się do rozbicia sobie prymitywnego obozowiska do przetrwania nocy. Przemoczeni do suchej nitki mieszkańcy byli w wyjątkowo podłych nastrojach - nie dziwi więc, że konflikt wybuch dosyć szybko. Stivi użył fortelu, by podkopać zaufanie do Nolfaverlla, tym samym oddalając zarzuty od Grajka44. Części osób wydało się to dosyć podejrzane, że znów na śmierć posyła się osobę, którą wytypował właśnie Stivi, a nikt nie oponował. Determinacja grupy, by wreszcie pochwycić i ubić mordercę, była zbyt wielka. Nolfaverll próbował się bronić, ale na nic się to zdało. Zdesperowany, prowadzony na miejsce kaźni, wykrzyczał wszystko, co chodziło mu po głowie. - Gurgie spalił dom, jest upośledzonym umysłowo sprzedawczykiem, Stivi kolejny raz wskazuje niewinną osobę na śmierć, Avril, mimo bycia oczywistym podejrzanym, siedzi kompletnie cicho i zupełnie nie przejął się spaleniem mu domu, część ludzi nie odzywa się WCALE od początku naszego pobytu, praktycznie KAŻDY ma coś na sumieniu... a wy podejrzewacie mnie, kiedy ja niczym nie zawiniłem.
Słowa Nolfaverlla wywołały pewne wątpliwości w głowach maszerującego tłumu, jednak ważniejsza okazała się żądza krwi. Nolfaverll został solidnie przywiązany do okolicznego drzewa. Pętle liny uratowanej z pożaru oplatały jego nogi, ręce, tułów i szyję.
Honory miał czynić Stivi, jednak z jakiegoś powodu zrezygnował, najwyraźniej czując pewne brzemię po słowach schwytanego domniemanego mordercy. Kto wie, może coś z tych oskarżeń zmieniło jego podejście do całej tej farsy? Za długi, kuchenny nóż chwycił więc Manga Ryu. Sam głosował na inną osobę, wobec tego czuł się w tej sytuacji bezstronny i chciał w tej sposób pokazać lojalność wobec grupy.
Nolfaverll wiedział, że przed nim ostatnie sekundy jego życia. Postanowił więc na sam koniec życzyć powodzenia swoim oprawcom. Wiedział ile przeszli, wiedział, że sam był częścią tych makabrycznych wydarzeń. Nie czuł żalu ani nienawiści, tylko smutek, że przyszło mu kończyć w takich okolicznościach, z rąk jego towarzyszy, którzy widzieli w nim zdrajcę. Postanowił, że zrobi to z honorem. Dumnie podniósł głowę i czekał na cios.
Ostrze noża zagłębiło się w brzuchu Nolfaverlla. Rana otworzyła się i na ziemię wypadły wnętrzności. Konwulsje opanowały jego ciało. Manga Ryu widząc tę scenę i wciąż trzymając nóż w ręku, postanowił skrócić męki byłego kompana, których sam był sprawcą i jednym ruchem poderżnął mu gardło. Fontanna krwi zalała stojących bardzo blisko członków grupy. Krew spływająca po ich twarzach mieszała się jednak ze łzami.
- Czym my się staliśmy?
- Prawda jest taka, że każdy z nas jest mordercą. I to o niebo skuteczniejszym, niż ten, którego szukamy.
Tej nocy nikt nie był w stanie zasnąć.
Wynikiem głosowania, zginął Nolfaverll - gracz