01-03-2013, 20:03
Impreza trwała w najlepsze. Wszystko przebiegało bez najmniejszych problemów, do czasu, gdy siedzący w wózku z Biedronki kumpel nie przewrócił się (razem z tym wózkiem) na łokieć leżącej wówczas na podłodze koleżanki. Łokieć się stłukł potężnie. Potrzebna była operacja. Tępy nóż wsadzono w moją dłoń - dlatego Doktor. A jako że miałem na sobie hawajski wieniec z kwiatów (sztucznych zresztą) - Wiosna. Z nowo nadanym przydomkiem dziarsko zabrałem się do rozcinania kolana...
... a poza tym miałem już trochę dość starego nicku.
... a poza tym miałem już trochę dość starego nicku.