23-03-2013, 12:08
Jeśli jest wybór, to zawsze biorę faceta. Gdy edytor na to pozwala, staram się go upodobnić do siebie, ale nie w każdej grze mi to wychodzi - w Mass Effect stworzyłem bazyliszka, więc poprzestałem na domyślnym Sheploo. Pomijając te wszystkie dyskusje o równouprawnieniu uważam, że nadstawienie karku to męskie zajęcie i w przypływie uczuć opiekuńczych wolę, by obrywał facet, a nie kobieta.
Nie przeszkadza mi jednak, gdy scenariusz odgórnie obsadza posiadaczkę chromosomu XX w głównej roli - jeśli tak jest, to przeważnie ma to sens i mało któremu facetowi chciałoby się patrzeć na wygibasy mężczyzny np. w Tomb Raider. Nie wiem jak to wygląda od strony kobiet. :P
Poza tym grywalna kobieta to dobry patent na wzięcie gracza "pod włos", by te delikatniej się z nią obchodził i bardziej o nią dbał. Nieźle działa w najnowszym Tomb Raiderze, gdzie na początku łatwo się użalić nad młodziutką archeolog.
Nie przeszkadza mi jednak, gdy scenariusz odgórnie obsadza posiadaczkę chromosomu XX w głównej roli - jeśli tak jest, to przeważnie ma to sens i mało któremu facetowi chciałoby się patrzeć na wygibasy mężczyzny np. w Tomb Raider. Nie wiem jak to wygląda od strony kobiet. :P
Poza tym grywalna kobieta to dobry patent na wzięcie gracza "pod włos", by te delikatniej się z nią obchodził i bardziej o nią dbał. Nieźle działa w najnowszym Tomb Raiderze, gdzie na początku łatwo się użalić nad młodziutką archeolog.