*Odwróciłem głowę całkowicie ignorując słowa szlachcica von Ryu.*
Nadal twierdzę, że coś mi tu śmierdzi, bynajmniej nie z końskiej stajni. Mam nadzieję, że mojej sąsiadce Sonix, nic się nie stanie. Powinienem przestać się martwić i zacząć racjonalnie myśleć nad tym wszystkim... To chyba dobra pora by wybrać się do karczmy.
*W drodze słyszę anons sir supapleksa i podchodzę do niego*
-Chojnie wyceniłes zabójcę. Czyżbyś się martwił się o własne życie, sir? Któż mógłby Ci zagrażać?
Nadal twierdzę, że coś mi tu śmierdzi, bynajmniej nie z końskiej stajni. Mam nadzieję, że mojej sąsiadce Sonix, nic się nie stanie. Powinienem przestać się martwić i zacząć racjonalnie myśleć nad tym wszystkim... To chyba dobra pora by wybrać się do karczmy.
*W drodze słyszę anons sir supapleksa i podchodzę do niego*
-Chojnie wyceniłes zabójcę. Czyżbyś się martwił się o własne życie, sir? Któż mógłby Ci zagrażać?