22-06-2013, 22:34
Po przeczytaniu zastanawiam się, czy ty... polemizujesz z grą, czy z faktem, że człowiek nie jest tak idealną, czystą i nieskazitelną istotą jak ci się wydawało? Bo połowa twojego tekstu wyraża raczej zaskoczenie tym, że ludzie, gdy tylko znajdą okazję to się mordują, gwałcą i turbują. A zwrócę ci uwagę, że takie rzeczy dzieją się mimo że nie jesteśmy na skraju upadku cywilizacji.
Ogólnie nie zgadzam się z dużą częścią twojego tekstu - szczególnie w kwestii tego, że gra wskazuje walkę jako sugerowane rozwiązanie. Moim zdaniem jest zupełnie na odwrót. Gdy tylko się dało (a da się w, bo ja wiem? 90% przypadków?) uniknąć starcia, unikałem go. To NIE JEST skradanka - nikt nigdy nie obiecywał, że w ten tytuł trzeba grać jak w skradankę. To, że ty zdecydowałeś, że musisz strzelać przy każdym spotkaniu - twoja decyzja. Podejrzewam, że gdyby gra kazała ci się zawsze skradać, to narzekałbyś na to, że wszystko jest na jedno kopyto i nie pozwala ci wybrać.
O krytykowaniu tego, że zdrowie w grze wideo przywraca się apteczkami już nawet nie wspomnę.
Narzekasz, że singlowa gra TPS na "10 godzin" jest krótka... zdradza dwa problemy w twoim rozumowaniu - po pierwsze: przeleciałeś tytuł po przysłowiowych łebkach (grem kończył ją 20 godzin, ja grałem ponad 14), kompletnie olałeś to co w grze jest najważniejsze grając w tytuł który aż się prosi o to, żeby chodzić, czytać, zwiedzać, rozmawiać z towarzyszami - wchłaniać klimat. To nie Uncharted, które trzeba przebiec! W 10 godzin to tu można co najwyżej zrobić speedruna. Po drugie: moim zdaniem jesteś kompletnie oderwany od rzeczywistości gier wideo. Nawet jeśli przyjmiemy twoje speedrunowe "10 godzin", to jest to CHOLERNIE DUŻO jak na fabularny tytuł singlowy, który nie jest RPG-iem.
Cholernie przypomina mi to szukanie dziury w całym, bo większość twojej krytyki sprowadza się do faktu, że... jest to gra wideo i dla dobra gracza wprowadza "growe sztampy"! Serio chciałbyś, żeby przeciwnicy mordowali cię gdy tylko wystanie ci kawałek pośladka zza ściany, czy żeby twój błąd w pierwszej godzinie gry ciągnął się za tobą jak biegunka aż do piętnastej bo "PRZECIEŻ APTECZKA NIE WYLECZY DZIURY W BRZUCHU"? Przecież to by nie była gra, tylko tortura dla grającego.
Wybacz Jester, ale moim zdaniem twój problem nie dotyczy The Last of Us, tylko gier w ogóle, bo prawie wszystko można podpiąć do każdej innej gry - wystarczy tylko zmienić tytuł. Tak, ta gra ma wady, jak każda - ale z naprawdę pokaźnej torby problemów z tytułem wybrałeś (prócz pojedynczych trafnych) naprawdę mierne, moim zdaniem
Ogólnie nie zgadzam się z dużą częścią twojego tekstu - szczególnie w kwestii tego, że gra wskazuje walkę jako sugerowane rozwiązanie. Moim zdaniem jest zupełnie na odwrót. Gdy tylko się dało (a da się w, bo ja wiem? 90% przypadków?) uniknąć starcia, unikałem go. To NIE JEST skradanka - nikt nigdy nie obiecywał, że w ten tytuł trzeba grać jak w skradankę. To, że ty zdecydowałeś, że musisz strzelać przy każdym spotkaniu - twoja decyzja. Podejrzewam, że gdyby gra kazała ci się zawsze skradać, to narzekałbyś na to, że wszystko jest na jedno kopyto i nie pozwala ci wybrać.
O krytykowaniu tego, że zdrowie w grze wideo przywraca się apteczkami już nawet nie wspomnę.
Narzekasz, że singlowa gra TPS na "10 godzin" jest krótka... zdradza dwa problemy w twoim rozumowaniu - po pierwsze: przeleciałeś tytuł po przysłowiowych łebkach (grem kończył ją 20 godzin, ja grałem ponad 14), kompletnie olałeś to co w grze jest najważniejsze grając w tytuł który aż się prosi o to, żeby chodzić, czytać, zwiedzać, rozmawiać z towarzyszami - wchłaniać klimat. To nie Uncharted, które trzeba przebiec! W 10 godzin to tu można co najwyżej zrobić speedruna. Po drugie: moim zdaniem jesteś kompletnie oderwany od rzeczywistości gier wideo. Nawet jeśli przyjmiemy twoje speedrunowe "10 godzin", to jest to CHOLERNIE DUŻO jak na fabularny tytuł singlowy, który nie jest RPG-iem.
Cholernie przypomina mi to szukanie dziury w całym, bo większość twojej krytyki sprowadza się do faktu, że... jest to gra wideo i dla dobra gracza wprowadza "growe sztampy"! Serio chciałbyś, żeby przeciwnicy mordowali cię gdy tylko wystanie ci kawałek pośladka zza ściany, czy żeby twój błąd w pierwszej godzinie gry ciągnął się za tobą jak biegunka aż do piętnastej bo "PRZECIEŻ APTECZKA NIE WYLECZY DZIURY W BRZUCHU"? Przecież to by nie była gra, tylko tortura dla grającego.
Wybacz Jester, ale moim zdaniem twój problem nie dotyczy The Last of Us, tylko gier w ogóle, bo prawie wszystko można podpiąć do każdej innej gry - wystarczy tylko zmienić tytuł. Tak, ta gra ma wady, jak każda - ale z naprawdę pokaźnej torby problemów z tytułem wybrałeś (prócz pojedynczych trafnych) naprawdę mierne, moim zdaniem
