01-09-2013, 19:18
Już Rayman Origins mnie bardzo interesował, ale nigdy jakoś nie miałem szczególnego parcia, by się za niego szybko zabrać. Jednakże po ograniu dema Legends (ograniu? Pardon, wymaksowaniu!), muszę czym prędzej nadrobić zaległości i wziąć w łapy perełkę Ubisoftu. Produkcja oczarowała mnie swoją oprawą artystyczną, wszystko wygląda przepięknie. Jest kolorowo, tła są pełne ruchu, a i animacje na pierwszym planie potrafią zachwycić (spójrzcie jeszcze raz na ryby w materiale wideo. Cudo!). Do tego ta "słodka" otoczka może rozczulić. Zwłaszcza, gdy, aby pokonać przeciwnika, należy go najpierw połaskotać.
Również, podobnie jak Dark Archon w recenzji, zwróciłem uwagę na bolączki portu. Nie przeszkadza to jakoś w znaczący sposób, ale ewidentnie wszelkie łaskotania, przecinanie lin i uderzanie potworów powinny być robione palcem. No ale cóż, w końcu miał to być exclusive na konsolę Nintendo i w zasadzie trochę żałuje, że stało się inaczej. Pomijając dosyć przykrą sytuację developerów pracujących nad Raymanem, miło, że więcej graczy będzie mogło doświadczyć tego tytułu, ale Wii U straciło potężnego system sellera. Oby zapowiedziane gry na Nintendo Direct były równie świetne, co przygody Globoksa i spółki.
Jeśli zaś chodzi o same poziomy muzyczne, również wspomniane w filmie, jestem nimi zachwycony. W demie dostępny był level z raymanową aranżacją Black Betty od Ram Jam i to właśnie z nim spędziłem najwięcej czasu. Nie dlatego, że był specjalnie wymagający, a przez radość, jaką daję graczowi. Developerzy tworząc go musieli mieć równie wiele zabawy podczas przedstawiania znanych piosenek w krzywym zwierciadle.
Jestem naprawdę zachwycony i jedyny problem, jaki mi pozostaje, to wybranie platformy, na której będę ogrywał Origins, a następnie Legends. Jeśli nie jesteście przekonani, spróbujcie dema, nie pożałujecie. No i te kurczaki...
Również, podobnie jak Dark Archon w recenzji, zwróciłem uwagę na bolączki portu. Nie przeszkadza to jakoś w znaczący sposób, ale ewidentnie wszelkie łaskotania, przecinanie lin i uderzanie potworów powinny być robione palcem. No ale cóż, w końcu miał to być exclusive na konsolę Nintendo i w zasadzie trochę żałuje, że stało się inaczej. Pomijając dosyć przykrą sytuację developerów pracujących nad Raymanem, miło, że więcej graczy będzie mogło doświadczyć tego tytułu, ale Wii U straciło potężnego system sellera. Oby zapowiedziane gry na Nintendo Direct były równie świetne, co przygody Globoksa i spółki.
Jeśli zaś chodzi o same poziomy muzyczne, również wspomniane w filmie, jestem nimi zachwycony. W demie dostępny był level z raymanową aranżacją Black Betty od Ram Jam i to właśnie z nim spędziłem najwięcej czasu. Nie dlatego, że był specjalnie wymagający, a przez radość, jaką daję graczowi. Developerzy tworząc go musieli mieć równie wiele zabawy podczas przedstawiania znanych piosenek w krzywym zwierciadle.
Jestem naprawdę zachwycony i jedyny problem, jaki mi pozostaje, to wybranie platformy, na której będę ogrywał Origins, a następnie Legends. Jeśli nie jesteście przekonani, spróbujcie dema, nie pożałujecie. No i te kurczaki...