09-11-2013, 02:09
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-11-2013, 02:12 przez van Radwan.)
Dobra.
A więc kwitując to, co pewnie paręnaście razy pojawiło się na przestrzeni tych sześciu stron tematu (tak obstawiam - nie byłem aż tak zdesperowany, by czytać wszystkich postów) - gry pudełkowe mają jedną, zasadniczą, przeważającą różnicę nad tymi z dystrybucji cyfrowej - one są. Możesz je chwycić, pomacać, wykrzywić banana, postawić na półkę, pyknąć fotę, by pochwalić się zawistnym kumplom żerującym na witrynie z najlepszymi przecenami w sieci (Arr!), ściągnąć ją z półki, postawić na biurku, nacieszyć oczy steel boxem i tak dalej.
Nie będę wspominał też o takich oczywistościach jak dodatki do edycji kolekcjonerskiej, chociaż jeśli ktoś wyhaczy figurkę z dystrybucji multimedialnej, to ode mnie wielki szacun.
Znajomy mój, fanatyk Batmana i Assasynów, specjalnie ustawiał się w kolejkach, by być jednym z pierwszych, którzy odpalą grę na iksie (każdy ma swoje priorytety), a na pytanie, czemu nie kupił tego przez Sklep Microsoftu odrzekł: "To nie to samo" i że woli odłożyć spokojnie grę na półkę, popatrzeć spokojnie na pudło z perspektywy mało wygodnego mebla imitującego fotel, po czym ostentacyjnie, z pasją, wytarmosić swojego Turboptysia zachowując kontakt wzrokowy z okładkowym Brucem Waynem. To chyba samo się tłumaczy.
W środowisku graczy wiele jest ludzi z syndromem chomika - kij, że zbiera kurz, że zawala półki - ważne, że jest(!) Sam bodziec fizyczny w kontakcie z nośnikiem przechyla szalę zwycięstwa w tej spartańskiej bitwie na korzyść pudełkowych edycji znanych tytułów.
I niech ważni świata gier pitolą swoje farmazony, że dystrybucja elektroniczna prędzej czy później wyprze boxy z płytami - jeśli spróbują to zrobić, skupią na swoich plecach żądne mordu spojrzenia miliony chomikujących graczy, którzy po prostu nie pozwolą na taki obrót zdarzeń.
Można ten temat ciągnąć w nieskończoność, lecz wszystko sprawdza się do głęboko zakorzenionych w nas bodźców - gdy czujemy coś pod witkami, mamy poczucie, że to jest, istnieje, jest nasze i nikt, nigdy nam tego nie odbierze. Nawet przez brak wstecznej kompatybilności z konsolą/systemem komputerowym. Mając oryginalny nośnik i operując tak zacnym narzędziem jakim jest internet, będziemy w stanie spełniać nasze zachcianki, którymi w tym przypadku będą chęci zagrania w tą naszą ulubioną, osobiście posiadaną, fizyczną grę.
Amen.
Joł.
A więc kwitując to, co pewnie paręnaście razy pojawiło się na przestrzeni tych sześciu stron tematu (tak obstawiam - nie byłem aż tak zdesperowany, by czytać wszystkich postów) - gry pudełkowe mają jedną, zasadniczą, przeważającą różnicę nad tymi z dystrybucji cyfrowej - one są. Możesz je chwycić, pomacać, wykrzywić banana, postawić na półkę, pyknąć fotę, by pochwalić się zawistnym kumplom żerującym na witrynie z najlepszymi przecenami w sieci (Arr!), ściągnąć ją z półki, postawić na biurku, nacieszyć oczy steel boxem i tak dalej.
Nie będę wspominał też o takich oczywistościach jak dodatki do edycji kolekcjonerskiej, chociaż jeśli ktoś wyhaczy figurkę z dystrybucji multimedialnej, to ode mnie wielki szacun.
Znajomy mój, fanatyk Batmana i Assasynów, specjalnie ustawiał się w kolejkach, by być jednym z pierwszych, którzy odpalą grę na iksie (każdy ma swoje priorytety), a na pytanie, czemu nie kupił tego przez Sklep Microsoftu odrzekł: "To nie to samo" i że woli odłożyć spokojnie grę na półkę, popatrzeć spokojnie na pudło z perspektywy mało wygodnego mebla imitującego fotel, po czym ostentacyjnie, z pasją, wytarmosić swojego Turboptysia zachowując kontakt wzrokowy z okładkowym Brucem Waynem. To chyba samo się tłumaczy.
W środowisku graczy wiele jest ludzi z syndromem chomika - kij, że zbiera kurz, że zawala półki - ważne, że jest(!) Sam bodziec fizyczny w kontakcie z nośnikiem przechyla szalę zwycięstwa w tej spartańskiej bitwie na korzyść pudełkowych edycji znanych tytułów.
I niech ważni świata gier pitolą swoje farmazony, że dystrybucja elektroniczna prędzej czy później wyprze boxy z płytami - jeśli spróbują to zrobić, skupią na swoich plecach żądne mordu spojrzenia miliony chomikujących graczy, którzy po prostu nie pozwolą na taki obrót zdarzeń.
Można ten temat ciągnąć w nieskończoność, lecz wszystko sprawdza się do głęboko zakorzenionych w nas bodźców - gdy czujemy coś pod witkami, mamy poczucie, że to jest, istnieje, jest nasze i nikt, nigdy nam tego nie odbierze. Nawet przez brak wstecznej kompatybilności z konsolą/systemem komputerowym. Mając oryginalny nośnik i operując tak zacnym narzędziem jakim jest internet, będziemy w stanie spełniać nasze zachcianki, którymi w tym przypadku będą chęci zagrania w tą naszą ulubioną, osobiście posiadaną, fizyczną grę.
Amen.
Joł.
"Kto nie chce kiedy może, ten nie będzie mógł, kiedy będzie chciał."
![[Obrazek: Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png]](https://dl.dropboxusercontent.com/u/2980502/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png)
![[Obrazek: Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png]](https://dl.dropboxusercontent.com/u/2980502/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png)