Co tu mówić, zwyczajny przeciętniak, który nie został pominięty bez echa tylko przez okoliczności w jakich został wydany. Nie jest to tragiczna gra, można z niej czerpać jako taką przyjemność no i granie we dwóch faktycznie trochę umila spędzanie czasu przy niej, ale cóż... gdyby wyszła np. w drugiej połowie 2014, nikt by się nią nie przejął. Dlatego pewnie jest tak dużym rozczarowaniem dla grupy ludzi, która jeszcze nie nauczyła się jak to jest ze starterami... a może to ja nie widzę jak słaba jest przez swoje do maksimum zaniżone oczekiwania względem pierwszych gier nowej generacji.
Killzone zabolał mocniej.
Killzone zabolał mocniej.