06-01-2014, 01:22
Ja generalnie nie posmakowałem wielu nowości minionego roku. Z wymienionych w tym materiale przeszedłem tylko BioShocka: Infinite i zgadzam się ze zdaniem Archona - za niesamowitym settingiem i stylistyką nie nadąża gameplay. Szkoda, bo takich elementów jak utwór Will The Circle Be Unbroken czy "bliźniąt" Lutece łatwo się nie zapomina.
Z tegorocznych gier AAA ukończyłem ponadto Borderlands 2, które uważam za definitywnie lepsze od pierwowzoru. Poprawiono niemal wszystko - od fabuły przez postaci po sam świat gry. Było wybuchowo, grywalnie i śmiesznie. Wielki plus dla Gearbox'u za wyprodukowanie gry z jajem.
Drugą z cenionych przeze mnie pozycji o dużym budżecie było Remember Me. Ta gra ma całkiem dużo wad - przede wszystkim rozczarowała mnie swą liniowością, gdyż liczyłem na możliwość pozwiedzania futurystycznego Paryża, ale opiera się na niebanalnym koncepcie, ma główną bohaterkę, którą łatwo polubić i wygląda niebrzydko. Gdyby odpowiednio wyszlifować ten diamencik, błyszczałby we wszelkich zestawieniach.
Tom Clancy's Splinter Cell: Blacklist - po porażce, za jaką uznaję Conviction, długo nie wierzyłem, że wyjdzie z tej gry coś dobrego. Tymczasem Ubi przywróciło Samowi Fisherowi świetność i choć jego głos oraz aparycja uległy zmianie, a niemal cheaterskie ułatwienia nie zniknęły na dobre, można się ich pozbyć i rozkoszować jak w starych, dobrych czasach przemykaniem cichaczem za plecami niczego nieświadomych strażników. Nic porywającego, ale w kategoriach rzemiosła znakomita robota.
Indyków z 2013 jako rokiem wydania w metryczce zaliczyłem więcej, choć to zasługa cyklu, jaki współtworzę na innym serwisie o grach. W każdym razie wart poznania jest wspomniany przez użytkownika Mkali DLC Quest, choć bardziej jako parodystyczna ciekawostka, niż faktyczna gra - jest krótka, łatwa i w zasadzie oparta tylko na tym jednym motywie.
Nowym, młodszym graczom polecam zapoznanie się z Evoland: to growa lekcja historii nt. RPG-ów, od ich dwuwymiarowych początków po jRPG-i. Kto wie, czy nie zainteresuje kogoś poszczególnymi, znanymi seriami, do jakich zawarto tu odniesienia - m.in. The Legend of Zelda i Final Fantasy.
Graczom ceniącym sobie produkcje z drugim i trzecim dnem polecam Knock-knock oraz Shelter. W tych z pozoru banalnych gameplayowo tytułach trzeba umieć dostrzec głębię i przesłanie. Wierzcie mi - to znacznie więcej, niż prosta zabawa w chowanego i opieka nad młodymi. Jeśli ktoś Wam je odradzi utrzymując, że nie warto, to nie wie co mówi i zapewne dostrzega opowieść i metafory tylko tam, gdzie gra sama poda mu je na tacy.
I na koniec jeden z najładniejszych, najtrudniejszych i najbardziej atmosferycznych indyków, jakie ograłem w zeszłym roku: The Swapper. Gęsty klimat budowany przez miejsce akcji (odległe miejsce w kosmosie) oraz to, co znaleźli tam ludzie sprawia, że łamanie sobie głowy nad tamtejszymi zagadkami późną nocą potrafi wzbudzić uczucie niepokoju. Znakomitym patentem jest polemika z powszechnie uznawaną przez nas definicją istoty żyjącej i myślącej. Polecam, nawet jeśli nie trafi nigdy do żadnego bundla.
Z tegorocznych gier AAA ukończyłem ponadto Borderlands 2, które uważam za definitywnie lepsze od pierwowzoru. Poprawiono niemal wszystko - od fabuły przez postaci po sam świat gry. Było wybuchowo, grywalnie i śmiesznie. Wielki plus dla Gearbox'u za wyprodukowanie gry z jajem.
Drugą z cenionych przeze mnie pozycji o dużym budżecie było Remember Me. Ta gra ma całkiem dużo wad - przede wszystkim rozczarowała mnie swą liniowością, gdyż liczyłem na możliwość pozwiedzania futurystycznego Paryża, ale opiera się na niebanalnym koncepcie, ma główną bohaterkę, którą łatwo polubić i wygląda niebrzydko. Gdyby odpowiednio wyszlifować ten diamencik, błyszczałby we wszelkich zestawieniach.
Tom Clancy's Splinter Cell: Blacklist - po porażce, za jaką uznaję Conviction, długo nie wierzyłem, że wyjdzie z tej gry coś dobrego. Tymczasem Ubi przywróciło Samowi Fisherowi świetność i choć jego głos oraz aparycja uległy zmianie, a niemal cheaterskie ułatwienia nie zniknęły na dobre, można się ich pozbyć i rozkoszować jak w starych, dobrych czasach przemykaniem cichaczem za plecami niczego nieświadomych strażników. Nic porywającego, ale w kategoriach rzemiosła znakomita robota.
Indyków z 2013 jako rokiem wydania w metryczce zaliczyłem więcej, choć to zasługa cyklu, jaki współtworzę na innym serwisie o grach. W każdym razie wart poznania jest wspomniany przez użytkownika Mkali DLC Quest, choć bardziej jako parodystyczna ciekawostka, niż faktyczna gra - jest krótka, łatwa i w zasadzie oparta tylko na tym jednym motywie.
Nowym, młodszym graczom polecam zapoznanie się z Evoland: to growa lekcja historii nt. RPG-ów, od ich dwuwymiarowych początków po jRPG-i. Kto wie, czy nie zainteresuje kogoś poszczególnymi, znanymi seriami, do jakich zawarto tu odniesienia - m.in. The Legend of Zelda i Final Fantasy.
Graczom ceniącym sobie produkcje z drugim i trzecim dnem polecam Knock-knock oraz Shelter. W tych z pozoru banalnych gameplayowo tytułach trzeba umieć dostrzec głębię i przesłanie. Wierzcie mi - to znacznie więcej, niż prosta zabawa w chowanego i opieka nad młodymi. Jeśli ktoś Wam je odradzi utrzymując, że nie warto, to nie wie co mówi i zapewne dostrzega opowieść i metafory tylko tam, gdzie gra sama poda mu je na tacy.
I na koniec jeden z najładniejszych, najtrudniejszych i najbardziej atmosferycznych indyków, jakie ograłem w zeszłym roku: The Swapper. Gęsty klimat budowany przez miejsce akcji (odległe miejsce w kosmosie) oraz to, co znaleźli tam ludzie sprawia, że łamanie sobie głowy nad tamtejszymi zagadkami późną nocą potrafi wzbudzić uczucie niepokoju. Znakomitym patentem jest polemika z powszechnie uznawaną przez nas definicją istoty żyjącej i myślącej. Polecam, nawet jeśli nie trafi nigdy do żadnego bundla.