22-01-2014, 00:55
Oczywiście istnieje też "pozytywne DLC". I istniało nawet 20 lat temu w postaci expansion packów na płytach.
Dziś "pozytywnym DLC" jest na przykład katalog dodatkowej muzyki do Rock Band. Nie wiem co trzeba by zrobić, żeby zaoferować 5000 licencjonowanych utworów muzycznych na jednej płycie z grą. DLC rozwiązuje ten problem. Płyta z podstawką i kilkudziesięcioma utworami i możliwość dokupienia pojedynczych utworów dodatkowych (a nawet całych albumów) w cenie zwykłem empetrójki.
Lubię też pełnoprawne gry Free 2 Play pokroju Plants vs. Zombies 2 na komórki czy League of Legends na PC. Darmowa gra za którą po 50 godzinach zabawy być może bedę musiał zapłacić parę dolców (jeśli uznam, że warto), bo przyda mi się jakiś booster? Genialnie z ekonomicznego punktu widzenia dla obu stron. Ja już swoją frajdę z tego wyciągnąłem. I to za darmo. Teraz kupno "bonusów" to już tylko szacunek dla developera.
DLC nie jest złe z definicji. Po prostu jak w każdej dziedzinie nad jakością góruje "cwaniactwo".
Dziś "pozytywnym DLC" jest na przykład katalog dodatkowej muzyki do Rock Band. Nie wiem co trzeba by zrobić, żeby zaoferować 5000 licencjonowanych utworów muzycznych na jednej płycie z grą. DLC rozwiązuje ten problem. Płyta z podstawką i kilkudziesięcioma utworami i możliwość dokupienia pojedynczych utworów dodatkowych (a nawet całych albumów) w cenie zwykłem empetrójki.
Lubię też pełnoprawne gry Free 2 Play pokroju Plants vs. Zombies 2 na komórki czy League of Legends na PC. Darmowa gra za którą po 50 godzinach zabawy być może bedę musiał zapłacić parę dolców (jeśli uznam, że warto), bo przyda mi się jakiś booster? Genialnie z ekonomicznego punktu widzenia dla obu stron. Ja już swoją frajdę z tego wyciągnąłem. I to za darmo. Teraz kupno "bonusów" to już tylko szacunek dla developera.
DLC nie jest złe z definicji. Po prostu jak w każdej dziedzinie nad jakością góruje "cwaniactwo".