23-01-2014, 02:58
Postawmy sprawę jasno: tworzenie pełnoprawnych rozszerzeń (które czasami można by wydawać jako osobne gry), takie jak np. The Ballad of Gay Tony albo Blood Dragon, jest pozytywnym zjawiskiem, wydaje mi się nawet, że pożądanym. Jeżeli ktoś sądzi inaczej, niech się wytłumaczy.
DLC takie jak dodatkowe bronie do Battlefielda, czy ciuchy dla magów w Magicka, nie są czymś, z czym należy walczyć. Powtórzę się: wolny rynek, nie chcesz - nie kupuj. "Podstawowe" (nierozszerzone?) wersje gier są całkowicie grywalne, DLC tylko dodatkowo wzbogacają zabawę dla fanów. Czy takie płatne rozszerzonka mają jakikolwiek zły wpływ na branżę lub zadowolenie graczy?
Jeżeli coś już jest problemem, to jest to wspomniane już kilkakrotnie obcinanie zakończeń gier i wydawanie ich jako DLC, oraz blokowanie dostępu do treści zawartych na płycie z grą (na uboczu dodam, że mogłeś o tym napisać w swoim felietonie...). Na ten temat powinna się toczyć ta dyskusja.
I aż dziwię się, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem. Przecież takie dodatkowo płatne prawdziwe zakończenie gry rzeczywiście można by traktować jako zagranie niezbyt czyste. Kupując grę oczekuję, że twórcy poprowadzą rozpoczętą historię do końca. Oczekuję historii kompletnej.
Choć z drugiej strony... jeżeli przyjemnie spędziłem przy grze kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt(?) godzin, jeżeli chciało mi się dotrzeć do momentu przedwczesnego zakończenia produkcji, czy nie mógłbym wysupłać z kieszeni jeszcze kilka złotych, by poznać definitywny finał fabuły i przy okazji wesprzeć twórców, dać im swojego rodzaju napiwek? A może tylko ulegam propagandzie wielkich koncernów i zaczynam myśleć tak, jak chcą?
A blokowanie pewnych zawartości z płyty? Cóż, chyba musimy się zadowolić wyjaśnieniami wydawców, że wielkomyślnie troszczą się o nasze łącza internetowe.
DLC takie jak dodatkowe bronie do Battlefielda, czy ciuchy dla magów w Magicka, nie są czymś, z czym należy walczyć. Powtórzę się: wolny rynek, nie chcesz - nie kupuj. "Podstawowe" (nierozszerzone?) wersje gier są całkowicie grywalne, DLC tylko dodatkowo wzbogacają zabawę dla fanów. Czy takie płatne rozszerzonka mają jakikolwiek zły wpływ na branżę lub zadowolenie graczy?
Jeżeli coś już jest problemem, to jest to wspomniane już kilkakrotnie obcinanie zakończeń gier i wydawanie ich jako DLC, oraz blokowanie dostępu do treści zawartych na płycie z grą (na uboczu dodam, że mogłeś o tym napisać w swoim felietonie...). Na ten temat powinna się toczyć ta dyskusja.
I aż dziwię się, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem. Przecież takie dodatkowo płatne prawdziwe zakończenie gry rzeczywiście można by traktować jako zagranie niezbyt czyste. Kupując grę oczekuję, że twórcy poprowadzą rozpoczętą historię do końca. Oczekuję historii kompletnej.
Choć z drugiej strony... jeżeli przyjemnie spędziłem przy grze kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt(?) godzin, jeżeli chciało mi się dotrzeć do momentu przedwczesnego zakończenia produkcji, czy nie mógłbym wysupłać z kieszeni jeszcze kilka złotych, by poznać definitywny finał fabuły i przy okazji wesprzeć twórców, dać im swojego rodzaju napiwek? A może tylko ulegam propagandzie wielkich koncernów i zaczynam myśleć tak, jak chcą?
A blokowanie pewnych zawartości z płyty? Cóż, chyba musimy się zadowolić wyjaśnieniami wydawców, że wielkomyślnie troszczą się o nasze łącza internetowe.