30-03-2014, 20:03
Gothic, Gothic... Nie bez przyczyny jedna z moich ukochanych serii gier.
Po raz pierwszy o nim usłyszałem w podstawówce, koledzy rozmawiali o nim i wydawali się strasznie wciągnięci. Do tej pory pamiętam słynną obelgę: "Twoja stara tańczy u Gomeza". Ech, młodość... Tak więc pożyczyłem od koleżanki płyty, zainstalowałem i... ani sterowanie nie przypadło mi do gustu, fakt że wszystko mnie zabija doprowadzał do szału, nawet nie dotarłem do Starego Obozu. Ostatecznie zabił mnie jaszczur (gdzie ja go niby spotkałem?) i to był koniec mojej przygody w tamtym czasie.
Kolejny raz dałem szansę grze koło pół roku później, gdy kupiłem ją za 15zł, by spróbować ponownie. Wtedy mnie porwał bez końca... Obozy, łapówki, magowie, plany ucieczki, Wrzód, system walki, Xardas i genialne spolszczenie... Widać musiałem jeszcze poczekać, by w pełni zakochać się w klimacie Górniczej Doliny. Do tej pory bawi mnie fakt, że gdy nauczyłem się zdolności złodziejskich przez całą noc chodziłem po Starym Obozie i okradałem kopaczy. O matko, z czego ja ich niby miałem okradać?
Tak czy siak grę przeszedłem wszystkimi dostępnymi frakcjami, przemierzyłem cały świat gry i ostatecznie pokonałem Śniącego.
Przez długi czas nie wiedziałem nic o istnieniu sequelu. Dopiero reklama w Media Mart'cie ukazująca Złotą Edycję Gothica (Gothic, Gothic 2, Gothic 2 NK, Gothic 3) uświadomił mnie w ogromnym błędzie. Chwilę po uświadomieniu miałem trzy nowe gry. Zacząłem od Gothic'a 2. Był jak spotkanie z dawnym przyjacielem, urzekł mnie nowymi lokacjami, zadaniami, odniesieniami do części poprzedniej. Jedyne, co mnie lekko zawiodło to prostota w zabiciu smoków (właściwie bardzo szybko stałem się niemal niezniszczalnym herosem) i TONY poszukiwaczy na każdym rogu.
Dobrze, następny w kolejce był dodatek Noc Kruka. Niby przeszedłem już dwójkę, ale postanowiłem dać mu szansę. Nie zmarnował jej. Nowe wstawki do fabuły bardzo przypadły mi do gustu (mimo niezbyt profesjonalnej ścieżki dźwiękowej NPC mówiących o nowych wątkach
), zwłaszcza piraci, ale także utrudnienie rozwoju postaci. Wreszcie nie byłem herosem od początku, a każda walka stanowiła wyzwanie! Ileż wybijałem orków pod zamkiem w Górniczej Dolinie dla tych 5 pkt. nauki... Walki ze smokami nagle stały się zupełnie nowym doznaniem. Dla mnie, Gothic 2 Noc Kruka to ukoronowanie serii, klejnot w koronie, Gniew Innosa na plecach Gomeza. I jeszcze zapowiedź kolejnej części, powrotu na kontynent. Obietnica dalszej przygody z Bezimiennym, Diegiem, Gornem, Miltenem i Lesternem. Czego chcieć więcej?
Zainstalowałem część trzecią i... Piękna grafika, niezła muzyka (wolałem tę z poprzednich), nowy system walki (co to ma być?), zupełnie nowy wygląd postaci i najważniejsze - nowy, najpotężniejszy demon, jakiego w tym universum spotkałem - BUG. Gra była niegrywalna, jakkolwiek głupio to brzmi. Poczułem się tak, jakbym się potknął stojąc na granicy klifu. Podczas spadania jakieś stado ptaków nasr*** na mnie i w dodatku wpadłem do morza gó****. Już, spokojnie, opanowałem się. Po prostu chciałem powiedzieć coś o jego wątłych ramionach, ale wtedy zobaczyłem tę paskudną mordę. Na patch'a czekałem mnóstwo czasu, kiedy wreszcie wyszedł przeszedłem grę. Nie była lepsza. Cały klimat, duch Gothica odpłynął gdzieś daleko, pewnie z Esmeraldą i piratami, którzy ją ukradli.
Wtedy ostatnia nadzieja pojawiła się na horyzoncie - Gothic 3: Zmierzch Bogów! "Wszystko naprawili!" - myślałem, "przecież gorzej już być nie może!". Niech moja naiwność świętuje te wzniosłe myśli chwilą ciszy.
Czwórki nie próbowałem i nie spróbuję. Widziałem gameplay'e i powiem tak: wraz z trójką są dobrymi grami, ale z pewnością nie z serii Gothic. Dla mnie, seria zakończyła się wraz z odpływającym Bezimiennym i jego przyjaciółmi. Może się rozbił gdzieś o lodową górę, może dopłynął do stolicy i zabili go orkowie, może jego losy opisane są w Risenie, wszak tam też jest Bezimienny i potężny mag (może na drugie ma Xardas?). Nie wiem. Ale z pewnością Gothic dał mi jedne z najpiękniejszych chwil w wirtualnym świecie.
Po raz pierwszy o nim usłyszałem w podstawówce, koledzy rozmawiali o nim i wydawali się strasznie wciągnięci. Do tej pory pamiętam słynną obelgę: "Twoja stara tańczy u Gomeza". Ech, młodość... Tak więc pożyczyłem od koleżanki płyty, zainstalowałem i... ani sterowanie nie przypadło mi do gustu, fakt że wszystko mnie zabija doprowadzał do szału, nawet nie dotarłem do Starego Obozu. Ostatecznie zabił mnie jaszczur (gdzie ja go niby spotkałem?) i to był koniec mojej przygody w tamtym czasie.
Kolejny raz dałem szansę grze koło pół roku później, gdy kupiłem ją za 15zł, by spróbować ponownie. Wtedy mnie porwał bez końca... Obozy, łapówki, magowie, plany ucieczki, Wrzód, system walki, Xardas i genialne spolszczenie... Widać musiałem jeszcze poczekać, by w pełni zakochać się w klimacie Górniczej Doliny. Do tej pory bawi mnie fakt, że gdy nauczyłem się zdolności złodziejskich przez całą noc chodziłem po Starym Obozie i okradałem kopaczy. O matko, z czego ja ich niby miałem okradać?

Przez długi czas nie wiedziałem nic o istnieniu sequelu. Dopiero reklama w Media Mart'cie ukazująca Złotą Edycję Gothica (Gothic, Gothic 2, Gothic 2 NK, Gothic 3) uświadomił mnie w ogromnym błędzie. Chwilę po uświadomieniu miałem trzy nowe gry. Zacząłem od Gothic'a 2. Był jak spotkanie z dawnym przyjacielem, urzekł mnie nowymi lokacjami, zadaniami, odniesieniami do części poprzedniej. Jedyne, co mnie lekko zawiodło to prostota w zabiciu smoków (właściwie bardzo szybko stałem się niemal niezniszczalnym herosem) i TONY poszukiwaczy na każdym rogu.
Dobrze, następny w kolejce był dodatek Noc Kruka. Niby przeszedłem już dwójkę, ale postanowiłem dać mu szansę. Nie zmarnował jej. Nowe wstawki do fabuły bardzo przypadły mi do gustu (mimo niezbyt profesjonalnej ścieżki dźwiękowej NPC mówiących o nowych wątkach

Zainstalowałem część trzecią i... Piękna grafika, niezła muzyka (wolałem tę z poprzednich), nowy system walki (co to ma być?), zupełnie nowy wygląd postaci i najważniejsze - nowy, najpotężniejszy demon, jakiego w tym universum spotkałem - BUG. Gra była niegrywalna, jakkolwiek głupio to brzmi. Poczułem się tak, jakbym się potknął stojąc na granicy klifu. Podczas spadania jakieś stado ptaków nasr*** na mnie i w dodatku wpadłem do morza gó****. Już, spokojnie, opanowałem się. Po prostu chciałem powiedzieć coś o jego wątłych ramionach, ale wtedy zobaczyłem tę paskudną mordę. Na patch'a czekałem mnóstwo czasu, kiedy wreszcie wyszedł przeszedłem grę. Nie była lepsza. Cały klimat, duch Gothica odpłynął gdzieś daleko, pewnie z Esmeraldą i piratami, którzy ją ukradli.
Wtedy ostatnia nadzieja pojawiła się na horyzoncie - Gothic 3: Zmierzch Bogów! "Wszystko naprawili!" - myślałem, "przecież gorzej już być nie może!". Niech moja naiwność świętuje te wzniosłe myśli chwilą ciszy.
Czwórki nie próbowałem i nie spróbuję. Widziałem gameplay'e i powiem tak: wraz z trójką są dobrymi grami, ale z pewnością nie z serii Gothic. Dla mnie, seria zakończyła się wraz z odpływającym Bezimiennym i jego przyjaciółmi. Może się rozbił gdzieś o lodową górę, może dopłynął do stolicy i zabili go orkowie, może jego losy opisane są w Risenie, wszak tam też jest Bezimienny i potężny mag (może na drugie ma Xardas?). Nie wiem. Ale z pewnością Gothic dał mi jedne z najpiękniejszych chwil w wirtualnym świecie.