26-04-2014, 21:09
Każda, nawet najnowocześniejsza aglomeracja potrzebowała czegoś, co ją oczyści z gromadzących się odpadków. Tak właśnie powstały "Wągry", czyli ośrodek wielkich spalarni wszystkiego co było niepożądane w okręgu bariery. O rozmachu "Wągrów" świadczyło kilka rzeczy - wszelkie dymy, spaliny i chemikalia gazowe były odprowadzane poza barierę kominami wysokimi na kilkanaście metrów i wystającymi poza obręb powłoki. Oczywiście krążą legendy, że kiedyś przez kominy udało się wejść mutantom pod powłokę, jednak z technicznych względów jest to mało prawdopodobne gdyż temperatury generowane przez komin są bardzo wysokie. Chyba, że ktoś byłby wyjątkowo odporny...
A właśnie, temperatura! Co najlepsze cały kompleks "Wągrów" generuje wystarczająco dużo ciepła by w dużym stopniu ogrzać "Nową Nadzieję". Jednak ze względu bezpieczeństwa istnieje również kilka innych źródeł ciepła, które są optymalnym rozwiązaniem.
Tutaj pojawia się on. Kotler, bo tak brzmi jego imię, zawsze chciał dowiedzieć kim są mutanci. Pragną ich poznać i związać się z nimi w jakikolwiek sposób. Myśl o tym, że jest "zwykły" nie dawała mu spokoju i już od pierwszych chwil życia starał się zrobić wszystko , by stać się jednym z nich. Od kilku lat żyje w obrębie "Wągrów" z kilkunastoma kompanami. Miejsce jest wręcz idealne - zawsze jest ciepło, woda którą odprowadzają z kompleksu zawsze jest oczyszczona i zdatna do picia. Lecz mimo tak dobrych warunków Kotler wraz z przyjaciółmi wiódł niebezpieczne życie, okradał mniejsze sklepu i automaty rozprowadzające jedzenie. Z miejscowym Komendantem znał się bardzo dobrze, w końcu w ciupie przesiedział w sumie dobre parę miesięcy... Kotler nie był jednak mordercą, brzydził się wojną i polityką prowadzaną przez nadzorcę, by "utylizować" wszelkie mutanty na terenie powłoki.
Od pewnego czasu nasz 28-letni chłopak wiódł spokojne życie, jednak tą rutynę przerwało jedno wydarzenie. Dowiedział się o Johannatanie Graffenvoldzie - człowieku który rzekomo spalił się w pożarze kościoła. Kotler doskonale wiedział, że człowiek ten nie zrobił tego z własnej woli i od tamtego czasu za wszelką cenę chce rozwikłać tą zawiłą zagadkę...
A właśnie, temperatura! Co najlepsze cały kompleks "Wągrów" generuje wystarczająco dużo ciepła by w dużym stopniu ogrzać "Nową Nadzieję". Jednak ze względu bezpieczeństwa istnieje również kilka innych źródeł ciepła, które są optymalnym rozwiązaniem.
Tutaj pojawia się on. Kotler, bo tak brzmi jego imię, zawsze chciał dowiedzieć kim są mutanci. Pragną ich poznać i związać się z nimi w jakikolwiek sposób. Myśl o tym, że jest "zwykły" nie dawała mu spokoju i już od pierwszych chwil życia starał się zrobić wszystko , by stać się jednym z nich. Od kilku lat żyje w obrębie "Wągrów" z kilkunastoma kompanami. Miejsce jest wręcz idealne - zawsze jest ciepło, woda którą odprowadzają z kompleksu zawsze jest oczyszczona i zdatna do picia. Lecz mimo tak dobrych warunków Kotler wraz z przyjaciółmi wiódł niebezpieczne życie, okradał mniejsze sklepu i automaty rozprowadzające jedzenie. Z miejscowym Komendantem znał się bardzo dobrze, w końcu w ciupie przesiedział w sumie dobre parę miesięcy... Kotler nie był jednak mordercą, brzydził się wojną i polityką prowadzaną przez nadzorcę, by "utylizować" wszelkie mutanty na terenie powłoki.
Od pewnego czasu nasz 28-letni chłopak wiódł spokojne życie, jednak tą rutynę przerwało jedno wydarzenie. Dowiedział się o Johannatanie Graffenvoldzie - człowieku który rzekomo spalił się w pożarze kościoła. Kotler doskonale wiedział, że człowiek ten nie zrobił tego z własnej woli i od tamtego czasu za wszelką cenę chce rozwikłać tą zawiłą zagadkę...