Elfickie łuki mają to do siebie, że są niesamowicie lekkie. Kto chce mieć dobry łuk do polowań, chętnie się w niego zaopatruje u mnie na straganie. Co prawda wydaje fortunę, ale wszystko ma swoją cenę.
Praca przy wytwarzaniu łuków jest ciężka i mozolna, chociaż nie powinnam narzekać na swój wkład w ich powstawanie. Wytwarzanie cięciw z końskiego włosia opanowałam do perfekcji. Robienie strzał również. Całą resztą zajmuje się mój małżonek, a dzieciaki mają wielką frajdę w pomaganiu nam. Najmłodsza córka uwielbia ganiać gęsi i wyrywać im pióra na lotki.
Zdarza się tak, że czasami zamiast końskiego włosia używamy fragmentów grzywy i ogona jednorożców. Zdobycie tego materiału jest ekstremalnym wyzwaniem, bo jednorożce są trudne w dogadywaniu się.
Razem z małżonkiem liczymy sobie po ponad 200 lat, więc jesteśmy jeszcze młodzi jak na elfie standardy. Ale swoje już widzieliśmy w życiu. Oboje jesteśmy atrakcyjni i wiem, że mamy powodzenie wśród ludzi. Mojego męża pociągają ludzkie kobiety, a mnie czasem zdarza się przygoda z ludzkim mężczyzną. Zazwyczaj te przygody są w trakcie podróży, a ponieważ dawno żadne z nas nie wyjeżdżało, prowadzimy sobie spokojne i stateczne życie we dwoje. Na nasze przygody się nie krzywimy, bo ludzie przecież krótko żyją, więc są kroplą w morzu naszej elfiej egzystencji.
Muszę przyznać, że mieszkanie w pobliżu ludzi jest bardzo fascynujące. Ciągle im się przyglądam, przysłuchuję rozmowom i nie mogę wyjść z podziwu, że mimo krótkiego życia, czerpią oni z niego garściami.
Samo nasze miasto jest piękne. Na środku miasta jest ogromny plac z fontanną. Wokół niej rozstawiamy się każdego dnia ze straganami. Wokół placu stoi ratusz. Obok niego jest miejskie więzienie i pręgierz, a po przeciwnej stronie stoją trzy świątynie i szkoła kapłańska. Domy porozmieszczane są tak, że uliczki między nimi tworzą coś na kształt promieni odchodzących od głównego placu. Bardzo ładnie to wygląda z góry, ale to już inna historia.
Dziś rano obudziłam się z przeczuciem, że coś się w mieście stało. Ledwie stanęłam na targu ze swoim łukowym kramikiem, usłyszałam wiele przejętych głosów. Od handlarki stojącej obok dowiedziałam się, że w nocy ktoś popełnił brutalne morderstwo. Muszę poobserwować zachowanie wszystkich na targu. Może w trakcie dnia zaczną mi się nasuwać pewne podejrzenia...
Praca przy wytwarzaniu łuków jest ciężka i mozolna, chociaż nie powinnam narzekać na swój wkład w ich powstawanie. Wytwarzanie cięciw z końskiego włosia opanowałam do perfekcji. Robienie strzał również. Całą resztą zajmuje się mój małżonek, a dzieciaki mają wielką frajdę w pomaganiu nam. Najmłodsza córka uwielbia ganiać gęsi i wyrywać im pióra na lotki.
Zdarza się tak, że czasami zamiast końskiego włosia używamy fragmentów grzywy i ogona jednorożców. Zdobycie tego materiału jest ekstremalnym wyzwaniem, bo jednorożce są trudne w dogadywaniu się.
Razem z małżonkiem liczymy sobie po ponad 200 lat, więc jesteśmy jeszcze młodzi jak na elfie standardy. Ale swoje już widzieliśmy w życiu. Oboje jesteśmy atrakcyjni i wiem, że mamy powodzenie wśród ludzi. Mojego męża pociągają ludzkie kobiety, a mnie czasem zdarza się przygoda z ludzkim mężczyzną. Zazwyczaj te przygody są w trakcie podróży, a ponieważ dawno żadne z nas nie wyjeżdżało, prowadzimy sobie spokojne i stateczne życie we dwoje. Na nasze przygody się nie krzywimy, bo ludzie przecież krótko żyją, więc są kroplą w morzu naszej elfiej egzystencji.
Muszę przyznać, że mieszkanie w pobliżu ludzi jest bardzo fascynujące. Ciągle im się przyglądam, przysłuchuję rozmowom i nie mogę wyjść z podziwu, że mimo krótkiego życia, czerpią oni z niego garściami.
Samo nasze miasto jest piękne. Na środku miasta jest ogromny plac z fontanną. Wokół niej rozstawiamy się każdego dnia ze straganami. Wokół placu stoi ratusz. Obok niego jest miejskie więzienie i pręgierz, a po przeciwnej stronie stoją trzy świątynie i szkoła kapłańska. Domy porozmieszczane są tak, że uliczki między nimi tworzą coś na kształt promieni odchodzących od głównego placu. Bardzo ładnie to wygląda z góry, ale to już inna historia.
Dziś rano obudziłam się z przeczuciem, że coś się w mieście stało. Ledwie stanęłam na targu ze swoim łukowym kramikiem, usłyszałam wiele przejętych głosów. Od handlarki stojącej obok dowiedziałam się, że w nocy ktoś popełnił brutalne morderstwo. Muszę poobserwować zachowanie wszystkich na targu. Może w trakcie dnia zaczną mi się nasuwać pewne podejrzenia...
Jaka by nie była, w Kropie drzemie siła =]