Przesiadując w karczmie i popijając krasnoludzkie piwo i zjadając pieczonego zająca, postanowiłem rozmyślać nad dzisiejszą ofiarą. "Ofiara była brutalnie zamordowana bronią białą. Nie mogła pochodzić z mojej zbrojowni. Moja broń jest zawsze naznaczona białą runą. Można ją tylko zataić Jaskółczym zielem. Ale w tutejszych rejonach, bardzo cięzko znaleźć ten składnik. Ponad to w całym mieszkaniu niebyło widać żadnych śladów walki z mordecą. Najprawdopodbnie działał szybko i ofiara nie zauważyła obecności innej osoby. Ciosy w brzuch i poderżnięte gardło trafnie wskazują na sztylet. Noce niebędą teraz spokojne. Należy jak najszybciej odnaleźć sprawcę, zanim dojdzie do kolejnych ofiar..." Po chwili postanowiłem pójść do Stiviego, spytać czy ma na stanie liście Mandragory. On jest jedynym zielarzem w okolicy...
*Rzucając przypinkoreny dla Pojlera za pożywienie, pospiesznie pobiegłem do chatki Stiviego. Przemierzając skoczyłem do swojej chatki i spotkałem tam Piromaniaqa. Pokazując mi sztylet zbladłem. "Czy to on jest nożownikiem? Nie mogę go osądzać, przecież jest młodym kapłanem. Niemam na to czasu, muszę się śpieszyć do Stiviego" *Szybko zamykając dom i warsztat pobiegłem do Stiviego.
*Rzucając przypinkoreny dla Pojlera za pożywienie, pospiesznie pobiegłem do chatki Stiviego. Przemierzając skoczyłem do swojej chatki i spotkałem tam Piromaniaqa. Pokazując mi sztylet zbladłem. "Czy to on jest nożownikiem? Nie mogę go osądzać, przecież jest młodym kapłanem. Niemam na to czasu, muszę się śpieszyć do Stiviego" *Szybko zamykając dom i warsztat pobiegłem do Stiviego.