Chwiejnym krokiem wtaczam się do domu, podnoszę patyk i tworzę z niego prowizoryczną pochodnie. Ostrze też widły kupione specjalnie na tą okazję. Szykuje się zabawa. Niezależnie od tego czy dobrze wybraliśmy szkoda mi gościa. Przeglądam listę podejrzanych, którą zdążyłem napisać gdy jeszcze byłem w stanie myśleć:
-oby to był słuszny wybór, nie chcę widzieć przyjaciół martwych.
-oby to był słuszny wybór, nie chcę widzieć przyjaciół martwych.