04-07-2014, 12:55
Kolejny ciężki poranek. Wczorajszy dzień i noc minęły burzliwie. Nie tego oczekiwałem po tym miejscu. Kiedy przyjechałem tu zaledwie tydzień temu, spodziewałem się spokojnego i sielankowego życia, a nie grasującego nocami mordercy. Przybyłem tu, bo chciałem odsapnąć od życia wielkiego miasta i jego syfu.
Przeniosłem się tutaj, gdy w moim rodzinnym miasteczku zaczęły się prześladowania nieludzi. To miał być dla mnie nowy start. Sami rozumiecie, pół elfowi nie jest łatwo, a zwłaszcza takiemu jak ja. Musiałem uciekać, po niezbyt owocnym romansie z córką dowódcy straży. Dziwne, przecież ja nie chciałem jej nawet za żonę. Nie ważne. Co robię teraz? Odpoczywam, takie bezterminowe wakacje. Żyję ze spadku po rodzicach. Dni mijają mi na przesiadywaniu w karczmie, przy szklaneczkach dobrego trunku lub innych uciechach. A teraz mój spokój burzy mi jakiś maniak. Z deszczu pod rymnę.
Nie daleko mojego domku miało miejsce ostatnie morderstwo, toteż w nocy wybrałem się, by zobaczyć co się stało. Tak samo było gdy tłum ruszył linczować BigRedChickena. Nie brałem w tym udziału, przyglądałem się zaledwie. Nie znam dobrze tych ludzi, więc nie chce ich oskarżać, ale jeżeli miałbym na kogoś wskazać myślę, że to CriX Doomsday. To prawda jest strażnikiem, ale ten samosąd dzień wcześniej, w czasie którego działał niby w imię prawa, a teraz śmierć paladyna - jego przyjaciela? Dziwne przypadki prawda? Przecież raz działał rzekomo w imię prawa, a za drugim razem nie zabiłby własnego druha. Czyżby...
* Usiadłem na ganku swojego domu, popijając napar z liści herbaty *
Przeniosłem się tutaj, gdy w moim rodzinnym miasteczku zaczęły się prześladowania nieludzi. To miał być dla mnie nowy start. Sami rozumiecie, pół elfowi nie jest łatwo, a zwłaszcza takiemu jak ja. Musiałem uciekać, po niezbyt owocnym romansie z córką dowódcy straży. Dziwne, przecież ja nie chciałem jej nawet za żonę. Nie ważne. Co robię teraz? Odpoczywam, takie bezterminowe wakacje. Żyję ze spadku po rodzicach. Dni mijają mi na przesiadywaniu w karczmie, przy szklaneczkach dobrego trunku lub innych uciechach. A teraz mój spokój burzy mi jakiś maniak. Z deszczu pod rymnę.
Nie daleko mojego domku miało miejsce ostatnie morderstwo, toteż w nocy wybrałem się, by zobaczyć co się stało. Tak samo było gdy tłum ruszył linczować BigRedChickena. Nie brałem w tym udziału, przyglądałem się zaledwie. Nie znam dobrze tych ludzi, więc nie chce ich oskarżać, ale jeżeli miałbym na kogoś wskazać myślę, że to CriX Doomsday. To prawda jest strażnikiem, ale ten samosąd dzień wcześniej, w czasie którego działał niby w imię prawa, a teraz śmierć paladyna - jego przyjaciela? Dziwne przypadki prawda? Przecież raz działał rzekomo w imię prawa, a za drugim razem nie zabiłby własnego druha. Czyżby...
* Usiadłem na ganku swojego domu, popijając napar z liści herbaty *