04-07-2014, 13:00
Niby piękny, a zarazem straszny poranek, co, naturo?
Powiedziałem, gdy stałem w progu pewnego domu. Chwiejnym, ale stanowczym krokiem zacząłem się poruszać w
stronę najbliższej karczmy, by zacząć dzień od picia. Wtedy usłyszałem najnowsze wieści.
Huh, paladyn nie żyje, BigRedChick był zwykłym mieszkańcem. Ech, jest źle. Ludzie będą spięci, znowu będę musiał grać cały dzień. Szkoda mi Stiviego, dobrym człekiem się zdawał. Na dodatek kochanek sprawił, że Kropcia ma alibi. Cóż, najbliższe 12 godzin będzie dosyć ekscytujące.
Dokończyłem pić swoje piwo, wstałem i udałem się pograć na swojej harfie dla mieszkańców
No cóż, taki los ulicznego barda, mówię sam do siebie
Powiedziałem, gdy stałem w progu pewnego domu. Chwiejnym, ale stanowczym krokiem zacząłem się poruszać w
stronę najbliższej karczmy, by zacząć dzień od picia. Wtedy usłyszałem najnowsze wieści.
Huh, paladyn nie żyje, BigRedChick był zwykłym mieszkańcem. Ech, jest źle. Ludzie będą spięci, znowu będę musiał grać cały dzień. Szkoda mi Stiviego, dobrym człekiem się zdawał. Na dodatek kochanek sprawił, że Kropcia ma alibi. Cóż, najbliższe 12 godzin będzie dosyć ekscytujące.
Dokończyłem pić swoje piwo, wstałem i udałem się pograć na swojej harfie dla mieszkańców
No cóż, taki los ulicznego barda, mówię sam do siebie