04-07-2014, 13:32
Wstałem rano, zaparzyłem ziołowej herbaty i w błogiej nieświadomości o faktach z dzisiejszej nocy usiadłem na ganku i sączyłem napar. Było spokojnie i cicho. Niepokojąco cicho, o tej porze zazwyczaj już ktoś przybiegał po jakąś poradę. Dziś cisza.
Zaniepokojny sytuacją wyszedłem na miasto. Po drodze zaczepiło mnie jakieś dziecko.
-Panie magu, ma pan lekarstwo na śmierć?
Zapytał z łzami w oczach.
-Nie, dziecko, na to nie ma lekarstwa. To po prostu kolejny etap naszej egzystencji.
-W takim razie, psze pana, dwie osoby dzisiejszej nocy przeszły na następny etap.
Zadziwiony, przyspieszyłem kroku. Na targowisku dowiedziałem się, co się stało.
BigRedChick został zabity przez mieszkańców - to było do przewidzenia, nie cieszył się dobrą opinią poprzez swoje poglądy. A Stivi... Chciał nam pomóc. A ja go oskarżałem. Tam do licha!
Usiadłem szybko na pobliskiej ławce, próbując opanowac wyrzuty sumienia.
Zaniepokojny sytuacją wyszedłem na miasto. Po drodze zaczepiło mnie jakieś dziecko.
-Panie magu, ma pan lekarstwo na śmierć?
Zapytał z łzami w oczach.
-Nie, dziecko, na to nie ma lekarstwa. To po prostu kolejny etap naszej egzystencji.
-W takim razie, psze pana, dwie osoby dzisiejszej nocy przeszły na następny etap.
Zadziwiony, przyspieszyłem kroku. Na targowisku dowiedziałem się, co się stało.
BigRedChick został zabity przez mieszkańców - to było do przewidzenia, nie cieszył się dobrą opinią poprzez swoje poglądy. A Stivi... Chciał nam pomóc. A ja go oskarżałem. Tam do licha!
Usiadłem szybko na pobliskiej ławce, próbując opanowac wyrzuty sumienia.
Nie ma drogi do pokoju. To pokój jest drogą.
![[Obrazek: KDMentos.png]](http://card.psnprofiles.com/1/KDMentos.png)