*Przechadzałem się po rynku i usłyszałem słowa Szamana.*
O ten psi bękart. - *pomyślałem i podszedłem szybkim krokiem do niego.*
Ty ślepcze, czy dzisiejsza noc niczego cię nie nauczyła? Czy nie wielu oskarżało BigRedChicka tylko dlatego, że głośno manifestował swą niechęć do elfów? Nie lubiłem go bo i mnie prześladował, ale przynajmniej miałem na tyle trzeźwy umysł by wiedzieć, że nie mimo iż rasista to nie jest głupi jak sądzicie. Owszem, nienawidzę elfów, ale mam ku temu powody. Czy z ciebie marku kiedykolwiek ktoś chciał zrobić szaszłyka na elfich strzałach? czy musiałeś walczyć z tymi leśnymi demonami o życie!?
*Starałem się zachować spokój, ale coraz bardziej we mnie wrzało. Przypomniałem sobie o tym zielsku które kupiłem od Szamana. Odwróciłem się do tłumu i powiedziałem tak by wszyscy słyszeli: *
Mówisz, że jaskółcze ziele kupiłem od ciebie. Owszem, to prawa. W moim rodzinnych stronach zwiemy go Grothot i leczymy nim hemoroidy. Może chcesz oglądnąć moją rzyć? Może znajdziesz tam swoje ziele. No co? Nie chcesz?
*Gdy ujrzałem minę Szamana uspokoiłem się.*
No, może to da temu smarkowi do myślenia. Spodziewałem się, że będę podejrzanym, ale wierzyłem, że przynajmniej człowiek będzie miał więcej oleju w łepetynie.
*Odszedłem od Szamana i tego całego zbiegowiska. Skierowałem się w stronę karczmy by łyknąć nieco piwa.*
Co mi dzisiaj poza piwem zostało? Byłem koło klasztoru i nic ciekawego. Tylko ten demonooki strażnik przyniósł trupa. Paladyna.. phi. Taki był z niego paladyn jak z koziej dupy trąba. Nawet siebie upilnować nie potrafił.
*Wszedłem do karczmy, zamówiłem od razu pięć kufli złotego trunku i usiadłem przy pustym stoliku. Dość miałem wszelakiego towarzystwa na dziś. Przypomniałem sobie, że Wojtex mówił, że podejrzewa tego poznaczonego na ciele strażnika. Zacząłem mamrotać o siebie: *
No myślałem o nim, ale po tym jak opisano mi jak stracił BigRedChicka zmieniam zdanie. Ktoś lubujący śmierć i krew zabiłby właśnie tak, nie bawił by się w tchórzliwego skrytobójcę jak te przeklęte elfy. Poza tym to kawał chłopa, a pewnie nie wszyscy spali i ktoś widziałby jak taka góra mięcha podchodzi to tego całego Stiviego i morduje go. Nas "potwory" łatwo osądzać.
*Rozejrzałem się i dostrzegłem, że wielu przysłuchuje się mojemu monologowi.*
A co sześciuset diabelskich bękartów z nimi! Niech słuchają. - *pomyślałem i kontynuowałem.*
To na pewno elf. Nie ważne czy to pół tego plugastwa czy całe, zawsze sprawiają kłopoty. Elfica ma alibi? Wspólnika ma który ją kryje i tyle.
*Po wypiciu 23 kufli poczułem, że chyba pora zacząć kończyć to picie. Wypiłem jeszcze piętnaście, zapłaciłem i ledwo trzymając się na nogach wyszedłem z karczmy. Ludzie i nieludzie nadal obrzucali się oskarżeniami. Idąc wielu mnie pytało kogo ja oskarżam.*
Dzisiaj nie oskarżę nikogo. Skoro ta elfica ma alibi, a ja wiem, że to ona to po co mam głosować? Po co mam skazać niewinnego?
*Bardzo chwiejnym krokiem opuściłem miasto i skierowałem się w stronę domu.*
No to kto dzisiaj zginie?
O ten psi bękart. - *pomyślałem i podszedłem szybkim krokiem do niego.*
Ty ślepcze, czy dzisiejsza noc niczego cię nie nauczyła? Czy nie wielu oskarżało BigRedChicka tylko dlatego, że głośno manifestował swą niechęć do elfów? Nie lubiłem go bo i mnie prześladował, ale przynajmniej miałem na tyle trzeźwy umysł by wiedzieć, że nie mimo iż rasista to nie jest głupi jak sądzicie. Owszem, nienawidzę elfów, ale mam ku temu powody. Czy z ciebie marku kiedykolwiek ktoś chciał zrobić szaszłyka na elfich strzałach? czy musiałeś walczyć z tymi leśnymi demonami o życie!?
*Starałem się zachować spokój, ale coraz bardziej we mnie wrzało. Przypomniałem sobie o tym zielsku które kupiłem od Szamana. Odwróciłem się do tłumu i powiedziałem tak by wszyscy słyszeli: *
Mówisz, że jaskółcze ziele kupiłem od ciebie. Owszem, to prawa. W moim rodzinnych stronach zwiemy go Grothot i leczymy nim hemoroidy. Może chcesz oglądnąć moją rzyć? Może znajdziesz tam swoje ziele. No co? Nie chcesz?
*Gdy ujrzałem minę Szamana uspokoiłem się.*
No, może to da temu smarkowi do myślenia. Spodziewałem się, że będę podejrzanym, ale wierzyłem, że przynajmniej człowiek będzie miał więcej oleju w łepetynie.
*Odszedłem od Szamana i tego całego zbiegowiska. Skierowałem się w stronę karczmy by łyknąć nieco piwa.*
Co mi dzisiaj poza piwem zostało? Byłem koło klasztoru i nic ciekawego. Tylko ten demonooki strażnik przyniósł trupa. Paladyna.. phi. Taki był z niego paladyn jak z koziej dupy trąba. Nawet siebie upilnować nie potrafił.
*Wszedłem do karczmy, zamówiłem od razu pięć kufli złotego trunku i usiadłem przy pustym stoliku. Dość miałem wszelakiego towarzystwa na dziś. Przypomniałem sobie, że Wojtex mówił, że podejrzewa tego poznaczonego na ciele strażnika. Zacząłem mamrotać o siebie: *
No myślałem o nim, ale po tym jak opisano mi jak stracił BigRedChicka zmieniam zdanie. Ktoś lubujący śmierć i krew zabiłby właśnie tak, nie bawił by się w tchórzliwego skrytobójcę jak te przeklęte elfy. Poza tym to kawał chłopa, a pewnie nie wszyscy spali i ktoś widziałby jak taka góra mięcha podchodzi to tego całego Stiviego i morduje go. Nas "potwory" łatwo osądzać.
*Rozejrzałem się i dostrzegłem, że wielu przysłuchuje się mojemu monologowi.*
A co sześciuset diabelskich bękartów z nimi! Niech słuchają. - *pomyślałem i kontynuowałem.*
To na pewno elf. Nie ważne czy to pół tego plugastwa czy całe, zawsze sprawiają kłopoty. Elfica ma alibi? Wspólnika ma który ją kryje i tyle.
*Po wypiciu 23 kufli poczułem, że chyba pora zacząć kończyć to picie. Wypiłem jeszcze piętnaście, zapłaciłem i ledwo trzymając się na nogach wyszedłem z karczmy. Ludzie i nieludzie nadal obrzucali się oskarżeniami. Idąc wielu mnie pytało kogo ja oskarżam.*
Dzisiaj nie oskarżę nikogo. Skoro ta elfica ma alibi, a ja wiem, że to ona to po co mam głosować? Po co mam skazać niewinnego?
*Bardzo chwiejnym krokiem opuściłem miasto i skierowałem się w stronę domu.*
No to kto dzisiaj zginie?
![[Obrazek: image1.png?uid=2009824&m=0]](https://osusig.ppy.sh/image1.png?uid=2009824&m=0)