Beware the days of the year, little man
When the moon hath a face like a silver crown
Cleave if thou mayst to the home of thy clan
And hide from the Werewolves of London Town
When the moon hath a face like a silver crown
Cleave if thou mayst to the home of thy clan
And hide from the Werewolves of London Town
O tej porze w mieście jest przyjemnie ciepło. Jest to zasługa sprzyjającej lokalizacji, która umożliwia hodowlę roślin przez większą część roku. Najstarsi mieszkańcy nie pamiętają klęsk żywiołowych, a dobre relacje z okolicą chroni od rozbójników na drogach. Drugim, zaraz po sprzedaży żywności, sposobem na zarabianie w mieście są liczne zamtuzy i oberże, które dzięki lokalizacji grodu na szlaku handlowym, cieszą się dużym wzięciem. Stałych mieszkańców jest niewiele, dałoby się doliczyć do pięćdziesięciu. Drugie tyle jest przejezdnych. W ten sposób każdorazowo w mieście jest średnio w roku setka osób. Kto tutaj mógłby chcieć wyrządzić komuś krzywdę?
Od północy zajechała powóz, w której, obok woźnicy, miejsce zajmował urzędnik do spraw dostaw zaopatrzenia. Gdy konie zatrzymały się przy ratuszu, Thomas Wakeford, którego po ojcu nazywano Lecterem, wysiadł i skierował się w stronę budynku rady miejskiej. Momentalne zatrzymał się, spojrzał na drzewo, w skupieniu przeczytał wiadomość, uśmiechnął się, skierował wzrok na Wikla i z uśmiechem powiedział
- Chyba sobie kpiny urządzasz
I zamknął za sobą drzwi.
(nim nie rozeznam się w mieście nie będę oskarżał #nikogo)