07-07-2014, 17:24
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-07-2014, 20:59 przez kamillo1000.)
Ten dzień nie zapowiadał się lepiej od poprzedniego, w którym nie ruszyłem się nawet na krok. Spałem tylko godzinę, po ostatnich przeżyciach odechciało mi się wszystkiego. Leżałem tak i rozmyślałem, gdy nagle ktoś zaczął walić w drzwi.
- Kogo to diabli niosą!?
- Miłe powitanie, zaprawdę bardzo miłe, chociaż nie mogę powiedzieć, że spodziewałem się czegoś przyjemniejszego...
- Czyż to nie głos starego, poczciwego Zavira? Mojego starego partnera w interesach?
Nie mogłem wypaść teraz na zgnębionego, nie przy nim. Cholera, gdyby się dowiedział, jak się teraz czuję, nie dałby mi spokoju, dopóki nie zgodziłbym się na wyjazd. A ja nie mam zamiaru opuszczać to miasteczko, dopóki nie rozwikłamy tej zagadki. Otworzyłem śpiesznie drzwi, nie bacząc na to, że staję w samych spodniach. I rzeczywiście, za progiem stał dwa razy wyższy ode mnie mężczyzna, o krótkich, starannie przystrzyżonych włosach i kwadratowej ogolonej twarzy.
- Jakim cudem udało ci się znaleźć chociaż godzinę wolną w terminarzu? Przez ostatnie pół roku nie znalazłeś jej nawet dla żony.
- O ile można ją nazwać żoną. Wiesz, że to małżeństwo polityczne, a Sara od początku wiedziała na co się piszę. Ale będziemy gawędzić przez próg, czy może zaprosisz mnie do środka?
W moim mieszkaniu panował bałagan. Ostatnie, na co miałem ochotę, to sprzątanie.
- Może lepiej pójdziemy do karczmy? Mają naprawdę dobre piwo.
Zavier zgodził się bez wahania. Wiedziałem, że nie będzie miał nic przeciwko. Przebywanie sam na sam powodowało u niego dziwne poczucie dyskomfortu. Po dojściu do karczmy zaczęliśmy rozmowę:
- Więc pewnie wiesz, co się tu dzieje. - zacząłem.
- Czy wiem? Całe królestwo wie.
- Co? To aż tak poważne? W sumie lekko zdziwiło mnie zachowanie Ministerstwa Magii, ale sądziłem, że to normalna procedura.
- Bo tak jest. Tyle, że właśnie od tego przypadku.
- Czyli królewska rada zatwierdziła zmiany? Tak z dnia na dzień? Cholera, to pierwszy raz od buntu rebeliantów na wybrzeżu, czyli jakieś...
- Dwieście pięćdziesiąt lat. I te całe Ministerstwo może tu nieźle namieszać. Gdy magowie zaczną grzebać w...
- Przestań. - przerwałem mu. - Wiesz, że jestem noga z tej dziedziny, wystarczy mi wiadomość, że są cholernie niebezpieczni. Pamiętam rzeź na północy.
- No. Tak więc to dopiero początek. Za trzy dni Niezależny Kolektyw Magii zwołuje Trzy Wolne Rady.
W królestwie do tej pory pojawiły się tylko trzy gildie nie działające pod bezpośrednim dowództwem władcy: Gildia Kupiecka (w której radzie zasiadam wraz z Zavirem), Gildia Najemników oraz Niezależny Kolektyw Magii. Każda z gildii była częściowo zależna od innych, więc ich działanie określa prawo ustalane przez zjazd Rad. Kolektyw był największą gildią, więc miał też największe wpływy.
- Niech zgadnę: chcą znieść Prawo do Konfliktu.
- Ehe. Wiedząc, że nie wypuszczą z miasta Ciebie i jakiś dwóch radnych najemników. To wystarczy.
- Więc mam rozwiązać ten problem w trzy dni? Może dam radę, ale z tymi debilami, zamiast mieszkańców to nie będzie proste. Jak co chwila zabijają ludzi za rasizm...
- A masz jakiś plan?
- Tylko przeczucia. Poprzedniej nocy zabito niejakiego Sorę. Słyszałem pogłoski, że był magiem. I to ponoć całkiem wprawnym w swoim fachu. A wiesz, że tacy i czasem w umysł spojrzą. No i ten Sora oskarżał Kropcię. Ukrywał to pod płaszczem rasizmu. Psia mać, nie wiem co mu po głowie chodziło, żeby tak to przedstawiać, może liczył na mnie? Jeśli tak, to ja tu jestem i teraz wierzę w jego słowa. Pytanie, czy inni uwierzą? Tak czy inaczej, ciągle ktoś ją kryje, a nożowników jest dwóch. Nie mam pomysłu kto jest drugi, tak więc czekam. - po chwili dodałem - Ale na pewno nie długo. Kolektyw chce skorzystać z monopolu na magiczne przedmioty i nim się spostrzeżemy wywinduje ceny w górę. Bez tego prawa nie mamy jak się przeciwstawić...
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, ale jak zwykle Zaviera męczyły inne sprawy. Ważne, że zobaczyłem starego druha...
- Kogo to diabli niosą!?
- Miłe powitanie, zaprawdę bardzo miłe, chociaż nie mogę powiedzieć, że spodziewałem się czegoś przyjemniejszego...
- Czyż to nie głos starego, poczciwego Zavira? Mojego starego partnera w interesach?
Nie mogłem wypaść teraz na zgnębionego, nie przy nim. Cholera, gdyby się dowiedział, jak się teraz czuję, nie dałby mi spokoju, dopóki nie zgodziłbym się na wyjazd. A ja nie mam zamiaru opuszczać to miasteczko, dopóki nie rozwikłamy tej zagadki. Otworzyłem śpiesznie drzwi, nie bacząc na to, że staję w samych spodniach. I rzeczywiście, za progiem stał dwa razy wyższy ode mnie mężczyzna, o krótkich, starannie przystrzyżonych włosach i kwadratowej ogolonej twarzy.
- Jakim cudem udało ci się znaleźć chociaż godzinę wolną w terminarzu? Przez ostatnie pół roku nie znalazłeś jej nawet dla żony.
- O ile można ją nazwać żoną. Wiesz, że to małżeństwo polityczne, a Sara od początku wiedziała na co się piszę. Ale będziemy gawędzić przez próg, czy może zaprosisz mnie do środka?
W moim mieszkaniu panował bałagan. Ostatnie, na co miałem ochotę, to sprzątanie.
- Może lepiej pójdziemy do karczmy? Mają naprawdę dobre piwo.
Zavier zgodził się bez wahania. Wiedziałem, że nie będzie miał nic przeciwko. Przebywanie sam na sam powodowało u niego dziwne poczucie dyskomfortu. Po dojściu do karczmy zaczęliśmy rozmowę:
- Więc pewnie wiesz, co się tu dzieje. - zacząłem.
- Czy wiem? Całe królestwo wie.
- Co? To aż tak poważne? W sumie lekko zdziwiło mnie zachowanie Ministerstwa Magii, ale sądziłem, że to normalna procedura.
- Bo tak jest. Tyle, że właśnie od tego przypadku.
- Czyli królewska rada zatwierdziła zmiany? Tak z dnia na dzień? Cholera, to pierwszy raz od buntu rebeliantów na wybrzeżu, czyli jakieś...
- Dwieście pięćdziesiąt lat. I te całe Ministerstwo może tu nieźle namieszać. Gdy magowie zaczną grzebać w...
- Przestań. - przerwałem mu. - Wiesz, że jestem noga z tej dziedziny, wystarczy mi wiadomość, że są cholernie niebezpieczni. Pamiętam rzeź na północy.
- No. Tak więc to dopiero początek. Za trzy dni Niezależny Kolektyw Magii zwołuje Trzy Wolne Rady.
W królestwie do tej pory pojawiły się tylko trzy gildie nie działające pod bezpośrednim dowództwem władcy: Gildia Kupiecka (w której radzie zasiadam wraz z Zavirem), Gildia Najemników oraz Niezależny Kolektyw Magii. Każda z gildii była częściowo zależna od innych, więc ich działanie określa prawo ustalane przez zjazd Rad. Kolektyw był największą gildią, więc miał też największe wpływy.
- Niech zgadnę: chcą znieść Prawo do Konfliktu.
- Ehe. Wiedząc, że nie wypuszczą z miasta Ciebie i jakiś dwóch radnych najemników. To wystarczy.
- Więc mam rozwiązać ten problem w trzy dni? Może dam radę, ale z tymi debilami, zamiast mieszkańców to nie będzie proste. Jak co chwila zabijają ludzi za rasizm...
- A masz jakiś plan?
- Tylko przeczucia. Poprzedniej nocy zabito niejakiego Sorę. Słyszałem pogłoski, że był magiem. I to ponoć całkiem wprawnym w swoim fachu. A wiesz, że tacy i czasem w umysł spojrzą. No i ten Sora oskarżał Kropcię. Ukrywał to pod płaszczem rasizmu. Psia mać, nie wiem co mu po głowie chodziło, żeby tak to przedstawiać, może liczył na mnie? Jeśli tak, to ja tu jestem i teraz wierzę w jego słowa. Pytanie, czy inni uwierzą? Tak czy inaczej, ciągle ktoś ją kryje, a nożowników jest dwóch. Nie mam pomysłu kto jest drugi, tak więc czekam. - po chwili dodałem - Ale na pewno nie długo. Kolektyw chce skorzystać z monopolu na magiczne przedmioty i nim się spostrzeżemy wywinduje ceny w górę. Bez tego prawa nie mamy jak się przeciwstawić...
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, ale jak zwykle Zaviera męczyły inne sprawy. Ważne, że zobaczyłem starego druha...
![[Obrazek: Gry-wideo-e1338974068836-200x135.jpg]](http://obywatelhd.pl/wp-content/uploads/2012/06/Gry-wideo-e1338974068836-200x135.jpg)