08-07-2014, 14:41
Wracając z kolejnej, tym razem bardzo mrocznej, bo nocnej podróży po przełęczy postanowiłem udać się do karczmy, gdyż słyszałem, że dzisiaj w nocy znów kogoś zabito. Nie dotarłem jednak do jej bram, ponieważ dziwna siła zmusiła mnie, bym przycupną na chwilę pod drzewem. W momencie moje myśli zwrócone były tylko na nie, a nogi uginając się odmówiły posłuszeństwa. Zupełnie tak, jak ktoś by mnie nagle zawołał.
W sumie całą noc grzebałem się w kamieniach, mogę zrobić sobie chwilę przerwy...
I przeszedłem te kilkanaście metrów, usiadłem pod konarami i wyciągnąłem nogi. Oczywiście na drzewie siedział dzięcioł którego odgoniłem rzucając w niego kamieniem.
Wstrętne ptaszyska, już nie mogę z nimi!
Położyłem się i zacząłem odpoczywać, po chili podszedł do mnie bard i zaczął opowiadać o tym, co wydarzyło się zeszłej nocy...
W sumie całą noc grzebałem się w kamieniach, mogę zrobić sobie chwilę przerwy...
I przeszedłem te kilkanaście metrów, usiadłem pod konarami i wyciągnąłem nogi. Oczywiście na drzewie siedział dzięcioł którego odgoniłem rzucając w niego kamieniem.
Wstrętne ptaszyska, już nie mogę z nimi!
Położyłem się i zacząłem odpoczywać, po chili podszedł do mnie bard i zaczął opowiadać o tym, co wydarzyło się zeszłej nocy...