Noc minęła bez żadnych udziwnień, wszyscy siedzieli w domu czekając na śmierć. No prawie wszyscy. Kropcia odprawiła swój rytuał, którego przebieg opisuje tak:
"Wszystkie składniki, wraz z dwoma kawałkami kory ułożyłam na ogrodzie za domem. Tworzenie magicznej runy zajęło mi trochę czasu, ale przed północą udało mi się wszystko przygotować. Zapadłam w trans i zaczęłam inkantację. Światło księżyca padło najpierw na korę z krwią. Z niej zaczął się materializować obraz Matiego. Był trochę zdezorientowany i zagubiony, jakby do końca nie wiedział jeszcze co się z nim dzieje. Na moje nieszczęście duch Matiego był w stanie takim, jakim go zastała śmierć. Błądził rozbieganymi oczami, chwiał się.
Ech, coś czuję, że nie dowiem się zbyt wiele od tego zapijaczonego barda
Zaczęłam go pytać o to, co się stało po odejściu Mentosa. Ciekawa byłam kogo zobaczył i czy to naprawdę był Wojtex. Język Matiego plątał się niemiłosiernie. Bełkotał coś o zakapturzonej postaci, która podeszła do niego od boku w momencie, w którym oddawał swój mocz. Dołączyłam do światła księżyca korę bez krwi w nadziei, że ukaże mi postać nożownika. Zobaczyłam postać ubraną na czarno, osłoniętą czarnym dużym kapturem. Rzeczywiście ciężko było rozpoznać twarz. Gdy już pojawiały mi się pierwsze rysy nożownika, wielka chmura zasłoniła księżyc i wszystko poszło się paść. "
Natomiast morderca znowu uderzył. Znaleziony trup Pojlera już nikogo nie zbrzydził, w końcu to tylko kolejny dzień bliżej śmierci.
"Wszystkie składniki, wraz z dwoma kawałkami kory ułożyłam na ogrodzie za domem. Tworzenie magicznej runy zajęło mi trochę czasu, ale przed północą udało mi się wszystko przygotować. Zapadłam w trans i zaczęłam inkantację. Światło księżyca padło najpierw na korę z krwią. Z niej zaczął się materializować obraz Matiego. Był trochę zdezorientowany i zagubiony, jakby do końca nie wiedział jeszcze co się z nim dzieje. Na moje nieszczęście duch Matiego był w stanie takim, jakim go zastała śmierć. Błądził rozbieganymi oczami, chwiał się.
Ech, coś czuję, że nie dowiem się zbyt wiele od tego zapijaczonego barda
Zaczęłam go pytać o to, co się stało po odejściu Mentosa. Ciekawa byłam kogo zobaczył i czy to naprawdę był Wojtex. Język Matiego plątał się niemiłosiernie. Bełkotał coś o zakapturzonej postaci, która podeszła do niego od boku w momencie, w którym oddawał swój mocz. Dołączyłam do światła księżyca korę bez krwi w nadziei, że ukaże mi postać nożownika. Zobaczyłam postać ubraną na czarno, osłoniętą czarnym dużym kapturem. Rzeczywiście ciężko było rozpoznać twarz. Gdy już pojawiały mi się pierwsze rysy nożownika, wielka chmura zasłoniła księżyc i wszystko poszło się paść. "
Natomiast morderca znowu uderzył. Znaleziony trup Pojlera już nikogo nie zbrzydził, w końcu to tylko kolejny dzień bliżej śmierci.
Jest dzień, można pisać.
Umarł Pojler, zwykły człowiek.