07-12-2014, 21:16
Czarek wyjrzał z jaskini jak zwykle później, by nie spiec się za bardzo na słońcu.
Przed wojną był szanowanym naukowcem, wiedział co się święci na długo przed wojną, zgromadził zapasy w schronie i dzięki temu przetrwał bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Zużycie większości zapasów i obecność ekoterrorystów w jego poprzednim mieście zmusiła go do przeniesienia się do Hope. Mieszkał teraz w grocie.
Jako jeden z niewielu osadników znał się na wielu rzeczach i nie został napromieniowany, dlatego zajmuje się różną pracą dla mieszkańców Hope. Oprócz tego dba o to, żeby nie rozwinęły się jakieś choroby zakaźne, dlatego stwierdza zgony i zakopuje ludzi. Nie na rękę nikomu jest epidemia, która w takich warunkach mogłaby się bardzo rozwinąć. Gdy wyszedł z jaskini zauważył zbiorowisko ludzi, a w środku trupy.
Ech, znowu upośledzeni znaleźli sobie zabawę, zabawę trupami. Tyle razy im mówiłem, żeby od razu szli po mnie... - pomyślał.
Lecz zobaczył, że ktoś "normalniejszy", jeśli można tak mówić w tym pokręconym świecie, zidentyfikował zwłoki.
Dobrze, część roboty z głowy. Te zwłoki smażą się na słońcu, szybko muszę je zakopać.
Wyjął łopatę, wykopał grób jak najdalej od siedzib i z pomocą reszty przetransportował tam zwłoki. Wystarczyło je tylko zakopać i wykonać znak krzyża.
Hm, ten jąkający się chłopak musiał otrzymać dużą dawkę promieniowania, zachowuje się bardzo dziwnie, nie zdziwiłbym się, gdyby był zabójcą. Wynyślił sobie dziwne imię, lecz to jest akurat stantardowe dla większości bardziej upośledzonych przez wojnę mieszkańców miasta.
Po wszystkim wrócił do groty, gdzie kontynuował badania nad tym, jak zasiać na tej wyjałowionej ziemi większą liczbę żywności.
Przed wojną był szanowanym naukowcem, wiedział co się święci na długo przed wojną, zgromadził zapasy w schronie i dzięki temu przetrwał bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Zużycie większości zapasów i obecność ekoterrorystów w jego poprzednim mieście zmusiła go do przeniesienia się do Hope. Mieszkał teraz w grocie.
Jako jeden z niewielu osadników znał się na wielu rzeczach i nie został napromieniowany, dlatego zajmuje się różną pracą dla mieszkańców Hope. Oprócz tego dba o to, żeby nie rozwinęły się jakieś choroby zakaźne, dlatego stwierdza zgony i zakopuje ludzi. Nie na rękę nikomu jest epidemia, która w takich warunkach mogłaby się bardzo rozwinąć. Gdy wyszedł z jaskini zauważył zbiorowisko ludzi, a w środku trupy.
Ech, znowu upośledzeni znaleźli sobie zabawę, zabawę trupami. Tyle razy im mówiłem, żeby od razu szli po mnie... - pomyślał.
Lecz zobaczył, że ktoś "normalniejszy", jeśli można tak mówić w tym pokręconym świecie, zidentyfikował zwłoki.
Dobrze, część roboty z głowy. Te zwłoki smażą się na słońcu, szybko muszę je zakopać.
Wyjął łopatę, wykopał grób jak najdalej od siedzib i z pomocą reszty przetransportował tam zwłoki. Wystarczyło je tylko zakopać i wykonać znak krzyża.
Hm, ten jąkający się chłopak musiał otrzymać dużą dawkę promieniowania, zachowuje się bardzo dziwnie, nie zdziwiłbym się, gdyby był zabójcą. Wynyślił sobie dziwne imię, lecz to jest akurat stantardowe dla większości bardziej upośledzonych przez wojnę mieszkańców miasta.
Po wszystkim wrócił do groty, gdzie kontynuował badania nad tym, jak zasiać na tej wyjałowionej ziemi większą liczbę żywności.