07-12-2014, 23:39
Nastał nowy dzień i nowe miasto. Ja, kiedyś kapitan wyspecjalizowanego oddziału do walki z terrorystami, teraz zwykły łowca nagród, stałem się takim człowiekiem, jakim nie chciałem być. Właśnie dotarłem do ostatniej wioski, gdzie ci pieprzeni ekoterroryści jeszcze nie są u władzy. Tutaj zazwyczaj nie mam po co przychodzić. Chociaż może będzie jakieś dobre zlecenie na okolicznych bandytów, albo zechcą kupić jakieś towary, które znalazłem, albo dostałem jako gratis za szybkie wykonanie mojej roboty.
Ja z moją bronią przewieszoną na plecach wchodzimy na tamtejszy "plac", o ile tam można nazwać przestrzeń pomiędzy jaskiniami, wykopanymi norami i kilku kramami. Zauważyłem stoisko z robótkami ręcznymi, uśmiechnąłem się. Dobrze, że jest jeszcze ta wolna osada, moja córka lubiła rozmaite ozdoby robione ręcznie. Łezka w oku się zakręciła, więc spojrzałem na pozostałe stoiska. Jakieś strzępki materiałów na jednym stoisku, na drugim mięso świeże, tylko małe kawałki się sprzedały, zaraz obok sprzedaje chyba syn, który jest strasznie podobny do sprzedawcy świeżego mięsa. Różnica na tych stoiskach jest znacząca, jeden sprzedaje droższe i świeże mięso, a drugi już prawie zepsute. Od razu widać w jakim opłakanym stanie jest społeczeństwo, kiedyś nikt by nie kupił takiego mięsa, a dzisiaj to największy rarytas. Jeszcze stoisko z "bronią". Kilka pistoletów, z których przy odrobinie szczęścia da się poskładać w jeden, który może by wystrzelił dobrze pocisk, jakieś stare zardzewiałe noże i metalowe rury. Nic nadzwyczajnego, pewnie strażnicy miejscy mają najlepszą broń. Ciekawe, czy tutaj, w Hope, "policja" również konfiskuje najlepsze towary dla siebie. Spojrzałem jeszcze raz po mieście, ale nie było za bogate, nie miało żadnego skarbca. Ehh, tu nie ma dla mnie procy. Postanowiłem odejść już z tego miasta, gdy przez megafon dotarł mnie głos:
"Drodzy obywatele, z powodu nocnego morderstwa miasto zostanie zamknięte na czas wyjaśnienia sprawy. Nikt nie ma prawa wejść do miasta, czy wyjść poza teren miasta bez upoważniającego dokumentu. Za utrudnienia przepraszamy."
Kurwa mać, utknąłem tutaj przez jakiś czas. Nikogo nie znam, więc nikogo nie podejrzewam, ale wkrótce zacznę. Muszę znaleźć jakieś schronienie na ten czas.
Ja z moją bronią przewieszoną na plecach wchodzimy na tamtejszy "plac", o ile tam można nazwać przestrzeń pomiędzy jaskiniami, wykopanymi norami i kilku kramami. Zauważyłem stoisko z robótkami ręcznymi, uśmiechnąłem się. Dobrze, że jest jeszcze ta wolna osada, moja córka lubiła rozmaite ozdoby robione ręcznie. Łezka w oku się zakręciła, więc spojrzałem na pozostałe stoiska. Jakieś strzępki materiałów na jednym stoisku, na drugim mięso świeże, tylko małe kawałki się sprzedały, zaraz obok sprzedaje chyba syn, który jest strasznie podobny do sprzedawcy świeżego mięsa. Różnica na tych stoiskach jest znacząca, jeden sprzedaje droższe i świeże mięso, a drugi już prawie zepsute. Od razu widać w jakim opłakanym stanie jest społeczeństwo, kiedyś nikt by nie kupił takiego mięsa, a dzisiaj to największy rarytas. Jeszcze stoisko z "bronią". Kilka pistoletów, z których przy odrobinie szczęścia da się poskładać w jeden, który może by wystrzelił dobrze pocisk, jakieś stare zardzewiałe noże i metalowe rury. Nic nadzwyczajnego, pewnie strażnicy miejscy mają najlepszą broń. Ciekawe, czy tutaj, w Hope, "policja" również konfiskuje najlepsze towary dla siebie. Spojrzałem jeszcze raz po mieście, ale nie było za bogate, nie miało żadnego skarbca. Ehh, tu nie ma dla mnie procy. Postanowiłem odejść już z tego miasta, gdy przez megafon dotarł mnie głos:
"Drodzy obywatele, z powodu nocnego morderstwa miasto zostanie zamknięte na czas wyjaśnienia sprawy. Nikt nie ma prawa wejść do miasta, czy wyjść poza teren miasta bez upoważniającego dokumentu. Za utrudnienia przepraszamy."
Kurwa mać, utknąłem tutaj przez jakiś czas. Nikogo nie znam, więc nikogo nie podejrzewam, ale wkrótce zacznę. Muszę znaleźć jakieś schronienie na ten czas.