10-12-2014, 12:48
Kolejny poranek nie był dla yamnego spokojniejszy, obudził go głośny krzyk. Podejrzewał najgorsze. Wyszedł ze swojej jaskini i podszedł w stronę gapiów. Ujrzał coś, co przypominało połączone ze sobą balony. Obok leżało parę zmutowanych szerszeni, prawdopodobnie ubite strzelbą-samoróbką, która leżała nieopodal. Powoli stawało się dla yamnego jasne, że to kolejna ofiara fanatyków. Wypytując się ludzi dowiedział się tylko tyle, że taką strzelbę miał w swoim posiadaniu BigRedChick.
K&#$a, kiedy to się skończy... Kiedy ucieknę od tego wszystkiego?! - spanikował. Poczuł dłoń na swoim ramieniu, to był facepalm, który zaproponował, by wysłuchać filozofię życia Lectera. Potrzebował szybko spokoju i bez wahania skorzystał z propozycji.
K&#$a, kiedy to się skończy... Kiedy ucieknę od tego wszystkiego?! - spanikował. Poczuł dłoń na swoim ramieniu, to był facepalm, który zaproponował, by wysłuchać filozofię życia Lectera. Potrzebował szybko spokoju i bez wahania skorzystał z propozycji.