Nie wiem już sam czy to jedzenie jest obrzydliwe, czy mój nastrój pogarsza jego smak. A może to obie te rzeczy na raz. Łapię się na tym, że nie mam już nawet co powiedzieć zatracając się w swoim marazmie. Co jeżeli ludzie już kompletnie sfiksowali i zabijają nieświadomie, dopiero nad ranem wracając do siebie... Rzucam miską na ziemie i opieram się o ścianę. Osuwam się po niej i zapalam papierosa. Smakuje jeszcze gorzej niż jedzenie, ale... ale może przynajmniej da mi niewielkiego kopa adrenaliny, a dołek stresu który ten papieros utworzy, zapełni się na chwile i pozwoli mi uciszyć myśli... Kogo ja chcę oszukać? Nie widzę dla nas przyszłości, nie jestem jednak na tyle zdesperowany by się zabić. Ludziom wkrótce doszczętnie odpierdoli. Wszyscy łypią ostatnio na Wójta, sam prawdę mówiąc nie bardzo się im dziwię. Zawsze uważałem, że ludzie skorzy do nałogów są nie tylko zdolni do wszystkiego. Tacy nie raz coś odwalą by tylko zagłuszyć zew krzyczący o dopełnienie organizmu jakąś używką. Przecież sam czuję się jeszcze gorzej kiedy nie mam papierosów. Ponownie wzdycham.
-K k kurwa - Przeklinam irytując się w swoim dzisiejszym, nowo powstającym tikiem. Nie powinniśmy się narażać na towarzystwo uzależnionych, takim jak Wojt nie można ufać. Prawda?
-K k kurwa - Przeklinam irytując się w swoim dzisiejszym, nowo powstającym tikiem. Nie powinniśmy się narażać na towarzystwo uzależnionych, takim jak Wojt nie można ufać. Prawda?
Death is nothing to us, since when we are, death has not come, and when death has come, we are not. - Epicurus