Miniony rok udowodnił, że ARHN.EU to społeczność jak żadna inna, przechodząca super płynnie z internetu do prawdziwego życia. Ba, prawdziwe życie jest nawet lepsze niż internet 
Zacznijmy jednak od początku. Kiedy Archon odprowadzał mnie na autobus w Edynburgu po zeszłorocznym Gramytatywnie, wiedziałem, że pewnie zobaczymy się dopiero za parę miesięcy, na Pyrkonie w Poznaniu. No i miesiące mijały, Smelly uczył się maty™ do matury, ja troszkę mniej, ale nareszcie nadszedł ten dzień i z samego rana ruszyliśmy na Poznań. Kogo tam nie było? (w sumie nie wiem, jak nawet dzej był to chyba wszyscy byli) Archon, grem, Viriel, Link, Dorczenzo i Navia, Sate, Wojt, yamny, pitrek, Muchovsky, Jędrek, Kropcia i Benio, lklw, Insajd, blojb (ten od “das ist bleub”), Viatoro i ichabod ze swoimi paniami, Katja (wcale nie Ukrainka, a przez cały dzień mi to wmawiała), znając życie jeszcze parę osób, które bardzo przepraszam za dziury w pamięci, no i dziewczyna, która obecnie jest szczególnie bliska mojemu sercu, czyli niepozorna parasolka. W tym całym szale wszyscy świetnie się bawiliśmy, same targi okazały się bardzo absorbującym miejscem, a i z Long Playowego (RIP) afterparty jest co wspominać.
Było tak dobrze, że jak to zwykle bywa od razu zaczęły się ustawki na kolejną imprezę - CDA Expo. Pech chciał, że odbywało się w weekend między moimi maturami więc z bólem serca musiałem odpuścić spanie w cygańskich warunkach w jaskini Insajda. Ale, jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze.
Tak jest, bowiem niedługo później skontaktowała się z nami Retrogralnia planująca zorganizować małą imprezę z retro gierkami w stolicy Dolnego Śląska. A co lepszego do roboty ma człowiek po maturze niż pojechać na drugi koniec Polski spać u Jezusa? No właśnie.
Fart chciał, że impreza zaczynała się tuż po Bożym Ciele, święcie, którego do dziś nikt mi nie wytłumaczył
Od Gramytatywnie knuliśmy z Dorczenzo jak by tu zakręcić, żeby postrimować jeszcze choć troszkę Knacka. W tym specjalnym dniu okazało się to możliwe. 9 godzin jazdy Polskim Busem później byłem w Katowicach, potem w pokoju Doriana, a potem spałem na nadmuchiwanym materacu zajmując całą dostępną podłogę. Dobre czasy. Z perspektywy czasu ciągle uważam, że stream z Knacka był świetny. Jak na dwie osoby grające przez 13:10:24 w grę o wciskaniu na zmianę X i kwadrata, zdaje się, że całkiem dobrze zabawialiśmy widownię. Szkoda, że nie była za duża, no ale za to świetna
Czułem pustkę w środku kiedy Dorian wyłączył lajwa i czat wkrótce zamilkł 
No a następnego dnia znowu czekałem na Polskiego Busa, tym razem z Dorianem i do Wrocławia. Dorczenzo przez cały mówił jak to złe korpo sprzedaje więcej biletów niż jest miejsc i na sto pro nie wsiądziemy. A potem było w sumie pusto w środku
Ach, no tak, zapomniałbym. Przed Retrogralnią powstał też Retrosiusiak - sposób komunikacji grupki uczestników imprezy, którego używamy w sumie do dziś w nieco zmodyfikowanej formie. Nie ma w internecie lepszego miejsca do wysyłania puszinów, zapewniam.
Na samej Retrogralni zobaczyłem nieco fajnych gierek i konsol, których normalnie nigdy bym pewnie nie dotknął, ograłem Supaplexa™, posłuchałem nawet prelekcji. Grunt jednak, że to tam odbył się pierwszy oficjalny fifkon na żywo w postaci towarzyskiego meczu Lepsi vs. Gorsi zakończonego zwycięskim remisem obu drużyn.
![[Obrazek: fifkon%202014.png]](https://dl.dropboxusercontent.com/u/20210934/fifkon%202014.png)
Przekonałem się co tak cygańskiego jest w jaskini Insajda, Wojt katował mnie do piątej disco polo, przez co spałem przez calutką godzinę
no i utwierdziłem się w przekonaniu, że w tej parasolce jest coś interesującego na tyle, że chyba będę chciał nawiązać z nią bliższe kontakty.
No ale spotkanie dobiegło końca, a najbliższym oficjalnym mityngiem miało być PGA. “Toż to tak długo”, ktoś mógłby rzec. Tak właśnie było.
W międzyczasie, podczas odwiedzin u dziadków w Płocku, wybraliśmy się z Grodkiem nad Wisłę, gdzie spotkaliśmy się z Dorczenzo i Navią, którzy fajnym zbiegiem okoliczności akurat słuchali tam dubstepu czy innego techno w namiocie. Tak zrodził się koncept Płock Game Arena, który mam nadzieję pewnego dnia wypali
Niedosyt jednak pozostał. No bo jak to tak? Super długie wakacje, a okazji do spotkań ni ma. No i zjawił się Mesjasz spotkań, cudowne ukojenie dla spragnionych kontaktów społecznych nerdów, jakimi jesteśmy - arhngralnia u luklewa. Tak jest, pod koniec września zapakowałem się z nowopoznanym Kicakenem do pociągu i pojechaliśmy w podróż naszego życia do Częstochowy. W ośmioosobowym przedziale było nas w porywach aż osiem osób i pies na ręczniku, więc możecie sobie wyobrazić jak wspaniałe to było przeżycie. Ale po ośmiu godzinach zaczęliśmy odczuwać ciężkie, Śląskie powietrze, dojeżdżaliśmy.
Trzeba przyznać, że arhngralnia w Częstochowie nie zawiodła. Tyle gierek, tacy świetni ludzie, te niezapomniane sytuacje
Na jakiej innej imprezie zrzuciliście bombę atomową na Jędrka, a godzinę później w wyniku burzy wysiadł prąd na osiedlu? Graliście kiedyś na PS3 podłączonym do agregatu prądotwórczego tylko dlatego, że toster i czajnik miały za dużą moc? Jedliście kebaba z luklewem? Jechaliście autkiem brum brum? Nie sądzę. A jeśli tak, to byliście na arhngralni i wiecie jak super było 
Jedyne co mi się nie podobało to fakt, że przez jedną noc niepotrzebnie spałem na najtwardszej podłodze świata, bo nie ogarnęliśmy, że kanapa się rozkłada (i know, right?). No ale nadrobiliśmy to następnej nocy, kiedy to, jak przykładny admin, spałem w nogach Insajda i Kicakena (so homo).
W czasie PGA byłem już studentem. Jak się okazuje, studia absorbują sporo czasu. Na tyle, że nawet pojechać na imprezkę do Poznania ciężko, ale całe szczęście nasz prowadzący honoruje zwolnienia od redaktorów naczelnych z internetów, serio
No i cóż mogę powiedzieć? Choć same targi były zapchane ludźmi tak, że nie dało się stać w miejscu, to liczba arynowców, którzy przybyli na wydarzenie, zwaliła mnie z nóg. To naprawdę niesamowite z jak wielu miejsc zjechali do Poznania ludzie. Jak choćby Wojtex i jego czternastogodzinna kuweta. Żałuję, że Long Play umarł, bo pub bez gierek to nie jest dobra opcja na spotkanie arynowe, no ale…
Nadrobiliśmy to troszkę podczas niedawnego Gramytatywnie. O podróży i gościnności parasolki pewnie sporo napisze (lub już napisał) Kicaken, więc pominę tę część. Ale o mojej pierwszej wizycie w Katowickiej Cybermachinie muszę już coś napisać. Choć sam lokal nie zachwycił mnie ze względu na dość niskie temperatury i jedną ubikację, to to wszystko schodziło na drugi plan, kiedy miało się obok tak wspaniałych ludzi. To, z czym Dorian czekał 10 lat, poznanie Stiviego, przyszło mi odrobinę szybciej
I nie żałowałem, fajny z niego piez. Jest dobry w Soul Calibura i praktycznie każdą inną grę na tej planecie, nie polecam z nim grać jak lubicie wygrywać. No i pograłem w Arhnbiznes samym sobą
Niesamowite uczucie, być w grze jako grywalna postać. A ta rozgrywka
Cudo. Pitrek mi nie wierzył, ale dzięki odrobinie taktyki udało nam się wytrzymać najdłużej okupację Jędrka. Mimo wszystko, przegraliśmy
A, no i wracałem kuwetą - polecam, spałem jak dziecko. Kicek pewnie nie poleca, nie słuchajcie go.
Ej, dobra, wzruszyłem się. To był świetny rok, ludzie
Wiecie do kogo piszę. ARHN.EU to nie jest kolejne smutne forum pełne nerdów. To jest dosłownie styl życia, nie wyobrażam sobie swojego bez tej trudnowymawialnej strony internetowej.
Dzięki ARHN.EU zyskałem przecudowną dziewczynę, masę wspaniałych przyjaciół i wspomnienia, które będą ze mną do końca życia. Dzięki Wam, Kochani. Widzimy się, jak zwykle, wkrótce

Zacznijmy jednak od początku. Kiedy Archon odprowadzał mnie na autobus w Edynburgu po zeszłorocznym Gramytatywnie, wiedziałem, że pewnie zobaczymy się dopiero za parę miesięcy, na Pyrkonie w Poznaniu. No i miesiące mijały, Smelly uczył się maty™ do matury, ja troszkę mniej, ale nareszcie nadszedł ten dzień i z samego rana ruszyliśmy na Poznań. Kogo tam nie było? (w sumie nie wiem, jak nawet dzej był to chyba wszyscy byli) Archon, grem, Viriel, Link, Dorczenzo i Navia, Sate, Wojt, yamny, pitrek, Muchovsky, Jędrek, Kropcia i Benio, lklw, Insajd, blojb (ten od “das ist bleub”), Viatoro i ichabod ze swoimi paniami, Katja (wcale nie Ukrainka, a przez cały dzień mi to wmawiała), znając życie jeszcze parę osób, które bardzo przepraszam za dziury w pamięci, no i dziewczyna, która obecnie jest szczególnie bliska mojemu sercu, czyli niepozorna parasolka. W tym całym szale wszyscy świetnie się bawiliśmy, same targi okazały się bardzo absorbującym miejscem, a i z Long Playowego (RIP) afterparty jest co wspominać.
Było tak dobrze, że jak to zwykle bywa od razu zaczęły się ustawki na kolejną imprezę - CDA Expo. Pech chciał, że odbywało się w weekend między moimi maturami więc z bólem serca musiałem odpuścić spanie w cygańskich warunkach w jaskini Insajda. Ale, jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze.
Tak jest, bowiem niedługo później skontaktowała się z nami Retrogralnia planująca zorganizować małą imprezę z retro gierkami w stolicy Dolnego Śląska. A co lepszego do roboty ma człowiek po maturze niż pojechać na drugi koniec Polski spać u Jezusa? No właśnie.
Fart chciał, że impreza zaczynała się tuż po Bożym Ciele, święcie, którego do dziś nikt mi nie wytłumaczył



No a następnego dnia znowu czekałem na Polskiego Busa, tym razem z Dorianem i do Wrocławia. Dorczenzo przez cały mówił jak to złe korpo sprzedaje więcej biletów niż jest miejsc i na sto pro nie wsiądziemy. A potem było w sumie pusto w środku

Ach, no tak, zapomniałbym. Przed Retrogralnią powstał też Retrosiusiak - sposób komunikacji grupki uczestników imprezy, którego używamy w sumie do dziś w nieco zmodyfikowanej formie. Nie ma w internecie lepszego miejsca do wysyłania puszinów, zapewniam.
Na samej Retrogralni zobaczyłem nieco fajnych gierek i konsol, których normalnie nigdy bym pewnie nie dotknął, ograłem Supaplexa™, posłuchałem nawet prelekcji. Grunt jednak, że to tam odbył się pierwszy oficjalny fifkon na żywo w postaci towarzyskiego meczu Lepsi vs. Gorsi zakończonego zwycięskim remisem obu drużyn.
![[Obrazek: fifkon%202014.png]](https://dl.dropboxusercontent.com/u/20210934/fifkon%202014.png)
Przekonałem się co tak cygańskiego jest w jaskini Insajda, Wojt katował mnie do piątej disco polo, przez co spałem przez calutką godzinę

No ale spotkanie dobiegło końca, a najbliższym oficjalnym mityngiem miało być PGA. “Toż to tak długo”, ktoś mógłby rzec. Tak właśnie było.
W międzyczasie, podczas odwiedzin u dziadków w Płocku, wybraliśmy się z Grodkiem nad Wisłę, gdzie spotkaliśmy się z Dorczenzo i Navią, którzy fajnym zbiegiem okoliczności akurat słuchali tam dubstepu czy innego techno w namiocie. Tak zrodził się koncept Płock Game Arena, który mam nadzieję pewnego dnia wypali

Niedosyt jednak pozostał. No bo jak to tak? Super długie wakacje, a okazji do spotkań ni ma. No i zjawił się Mesjasz spotkań, cudowne ukojenie dla spragnionych kontaktów społecznych nerdów, jakimi jesteśmy - arhngralnia u luklewa. Tak jest, pod koniec września zapakowałem się z nowopoznanym Kicakenem do pociągu i pojechaliśmy w podróż naszego życia do Częstochowy. W ośmioosobowym przedziale było nas w porywach aż osiem osób i pies na ręczniku, więc możecie sobie wyobrazić jak wspaniałe to było przeżycie. Ale po ośmiu godzinach zaczęliśmy odczuwać ciężkie, Śląskie powietrze, dojeżdżaliśmy.
Trzeba przyznać, że arhngralnia w Częstochowie nie zawiodła. Tyle gierek, tacy świetni ludzie, te niezapomniane sytuacje


Jedyne co mi się nie podobało to fakt, że przez jedną noc niepotrzebnie spałem na najtwardszej podłodze świata, bo nie ogarnęliśmy, że kanapa się rozkłada (i know, right?). No ale nadrobiliśmy to następnej nocy, kiedy to, jak przykładny admin, spałem w nogach Insajda i Kicakena (so homo).
W czasie PGA byłem już studentem. Jak się okazuje, studia absorbują sporo czasu. Na tyle, że nawet pojechać na imprezkę do Poznania ciężko, ale całe szczęście nasz prowadzący honoruje zwolnienia od redaktorów naczelnych z internetów, serio

No i cóż mogę powiedzieć? Choć same targi były zapchane ludźmi tak, że nie dało się stać w miejscu, to liczba arynowców, którzy przybyli na wydarzenie, zwaliła mnie z nóg. To naprawdę niesamowite z jak wielu miejsc zjechali do Poznania ludzie. Jak choćby Wojtex i jego czternastogodzinna kuweta. Żałuję, że Long Play umarł, bo pub bez gierek to nie jest dobra opcja na spotkanie arynowe, no ale…
Nadrobiliśmy to troszkę podczas niedawnego Gramytatywnie. O podróży i gościnności parasolki pewnie sporo napisze (lub już napisał) Kicaken, więc pominę tę część. Ale o mojej pierwszej wizycie w Katowickiej Cybermachinie muszę już coś napisać. Choć sam lokal nie zachwycił mnie ze względu na dość niskie temperatury i jedną ubikację, to to wszystko schodziło na drugi plan, kiedy miało się obok tak wspaniałych ludzi. To, z czym Dorian czekał 10 lat, poznanie Stiviego, przyszło mi odrobinę szybciej




Ej, dobra, wzruszyłem się. To był świetny rok, ludzie

Dzięki ARHN.EU zyskałem przecudowną dziewczynę, masę wspaniałych przyjaciół i wspomnienia, które będą ze mną do końca życia. Dzięki Wam, Kochani. Widzimy się, jak zwykle, wkrótce

![[Obrazek: 2013-02-19_2044.png]](http://content.screencast.com/users/JohnnyPL/folders/Jing/media/4965631c-e6bd-4db1-b9b4-4fb95b2e42c3/2013-02-19_2044.png)