Liczba postów: 176
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
155
Dzień powoli zbliżał się ku końcowi. Mąż przyszedł, pomógł mi zwinąć stragan. Powiedziałam mu co zaszło w mieście. Publicznie aż tak wylewny nie jest, ale przytulił mnie i powiedział, że w domu zastanowimy się nad tym, jakie kwiaty przynieść na grób Ravena.
Jaka by nie była, w Kropie drzemie siła =]
Liczba postów: 78
Liczba wątków: 3
Dołączył: Apr 2014
Reputacja:
12
- Picia nigdy nie zawiele!
Wziął kolejny kufel i wypił połowę naraz.
- Panie kamillo, a jakbym napisał takijakby testament tooo moge liczyć na pannna? Bo nie chcem, abby to wsystko co mam pszepadła.
Imperator wie, Imperator patrzy.
Liczba postów: 82
Liczba wątków: 1
Dołączył: Mar 2013
Reputacja:
4
No, pora się zbierać. Koniec dnia, koniec pracy.
*Wracając do domu popatrzyłem w kierunku miasta.*
No to kto dzisiaj zginie? Kto dzisiaj będzie przeszkadzał tym plugawym elfom?
*Wróciłem do domu, pozmywałem naczynia, wymyłem się i czekałem. Nie miałem zamiaru spać.*
Jeśli ten psubrat przyjdzie po mnie to nie zginę w łóżku. Będę walczył.
Liczba postów: 27
Liczba wątków: 0
Dołączył: May 2014
Reputacja:
0
-Aaa masz pann jaką rodziiinę w innyyych miastach? - naglę złapała mnie pijacka czkawka - Mszogę przy nasztępnym kursie kupieckim dossstarczyć im panna dobytek.- czkam - Cholerna czkaaawka, napijmy się mosze mi pszejdzie.- podnoszę ostentacyjnie kufel. - Mosze pan liszyć na słowo krasnoluda, nie sssplamię ssswojego honoru!
Liczba postów: 896
Liczba wątków: 47
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
223
03-07-2014, 21:41
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-07-2014, 23:27 przez Mkali.)
Stivi nie otwierał, trudno pora wieczorna trzeba zrobić kolejną zbroję. Nie będę nikogo oskarżał, ale będę czuwał jakby morderca miał po mnie przyjść...
Liczba postów: 658
Liczba wątków: 55
Dołączył: May 2012
Reputacja:
101
Po wysłuchaniu co kto miał do powiedzenia wróciłem do swoich obowiązków. Ludzie bardzo oskarżali innych. Życie nauczyło mnie żeby nie podejmować pochopnych decyzji. Było zdecydowanie za mało dowodów na to żeby kogoś osądzić. Jednak dobrze wiedziałem, że gdy lud zdecyduje, będzie to ostateczne decyzja. A do mnie - jako członka straży - będzie należało uporanie się z "problemem".
Następne dni będą niespokojne więc pora się przygotować.
Liczba postów: 78
Liczba wątków: 3
Dołączył: Apr 2014
Reputacja:
12
- No besss przessaty, nie sscem aby pann latał po miasstach. Chcemm tylko, aby pan to pszeczytał innnym jutrro.
Wyciąga kartkę i pisze coś na niej. Gdy kończy czyta ją na głos
Mieszkańcy naszego miasteczka.
Jeżeli to słyszycie, to znaczy że nie żyje. Nie żywię do was o to urazy. Nie naprawicie błędów przeszłości, ale możecie polepszyć przysłość. Ja natomiast chcem przeprosić wszystkich, którym wyrządziłem jakiekolwiek krzywdy, tych których dyskryminowałem. Chcem podziękować kamillo, za to że został moim przyjacielem w ostatni dzień. Cały mój majątek rozdysponowuję tak:
* dom niech otrzyma Johny - niech żyje mu się w nim żyję
* 500 przypinkoorenów daję Stiviemu - pamiętam o twoich rodzicach
* 300 przypinkoorenów dla kamillo - za towarzystwo
* pozostałe 300 przypinkoorenów - temu, kto zaopiekuje się moim kotem
BigRedChick
Cholera, mussem spadać. Dobranoccc paniee kamillo. Niech pann to pszeczyta im. Żegggnajccie. Panie karczmarzu! - rzucił sakiewkę na stół- ressty nie trza
Wyszeł i wrócił do domu
Imperator wie, Imperator patrzy.
Liczba postów: 27
Liczba wątków: 0
Dołączył: May 2014
Reputacja:
0
-Z zro zrobię to. O przodddkowie, zzrobię to ss ochotą... sa pana hojnność. Ale bąć pan doobrej myszli. Dziękuję i szyczę powodzenia, a o tesztament proszę się nie mmmartwić.
Chwiejnym krokiem poszedłem do domu. Jednak nikt mi nic nie zrobił. Zaryglowałem drzwi, położyłem kartkę z testamentem na komodzie i poszedłem spać. Kac murowany.
Liczba postów: 276
Liczba wątków: 14
Dołączył: Apr 2012
Reputacja:
130
03-07-2014, 22:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-07-2014, 22:31 przez facepalm.)
Chwiejnym krokiem wtaczam się do domu, podnoszę patyk i tworzę z niego prowizoryczną pochodnie. Ostrze też widły kupione specjalnie na tą okazję. Szykuje się zabawa. Niezależnie od tego czy dobrze wybraliśmy szkoda mi gościa. Przeglądam listę podejrzanych, którą zdążyłem napisać gdy jeszcze byłem w stanie myśleć:
-oby to był słuszny wybór, nie chcę widzieć przyjaciół martwych.
Liczba postów: 194
Liczba wątków: 4
Dołączył: Jan 2013
Reputacja:
69
Raven był u mnie wczoraj i nie zauważyłem u niego żadnych dziwnych zachowań. Jak zawsze zaparzyliśmy sobie zioła i poplotkowaliśmy trochę przy kominku.
Zbliża się koniec dnia i moim zdaniem nie powinniśmy jeszcze nikogo oskarżać. Musimy poczekać na dalszy rozwój wydarzeń i dopiero wtedy wykonać jakieś kroki ku złapaniu sprawcy.
A narazie, wracam do szkoły poszukać jakiś poszlak.
Liczba postów: 223
Liczba wątków: 7
Dołączył: Jun 2012
Reputacja:
78
03-07-2014, 23:33
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-07-2014, 23:38 przez Kacpei.)
Zrobiło się już ciemno. Pomimo, że większość osób nie chce się na razie mieszać, to z małej grupki dochodził głos, że to BigRedChick jest mordercą. Ludzie, elfy i krasnoludy wybrali się, aby zabić domniemanego winowajcę. Głównie ludziom nie spodobało się zachowanie BigRedChickena. Podeszli pod dom biedaka i kopnęli w drzwi, które były otwarte i z głośnym trzaskiem uderzyły o ścianę. Wszyscy poczuli odór piwa. Spojrzeli do środka, gdzie ujrzeli ofiarę. BigRedChicken ledwo siedział przy stole i łkał. Spojrzał na tłum, który zbliżał się do niego i nagle zamarł. Właśnie wszedł Crix ze swoją kosą, najstraszniejszy obywatel w tym mieście. Powiedział: "Obywatelu, zostałeś oskarżony o morderstwo, co masz na swoje usprawiedliwienie?" Pijaczyna próbował wstać, ale przewróciłby się, gdyby nie przytrzymał go strażnik. BigRedChick spojrzał na Crixa, a następnie na tłum i rzekł: "Wiele złego zrobiłem, uważałem wszystkich nieludzi za złych, ale przepraszam za to. To nie ja zabiłem Ravena, wiele potrafię powiedzieć, ale nie umiałbym kogoś zabić." Tłum odpowiedział krótko: "Kłamca! Zabić go!" Crix uniósł swoją kosę i krótkim, szybkim cięciem pozbawił głowy pijaka. Głowa poturlała się pod łóżko. Strażnik szybko schylił się po nią i zauważył, że obok głowy leży coś jeszcze. Był to nóż z rękojeścią czymś owiniętą. Już było słychać: "Mamy naszego mordercę!" Crix jednak spojrzał, to był nóż z listem. Szybko podał list do osoby stojącej najbliżej i kazał mu przeczytać. List dostał Piromaniaq, którt po przeczytaniu go, stał się blady. "Czytaj na głos." Ponaglił Piromaniaka strażnik. Po chwili dało się słyszeć tylko jeden głos.
Drodzy mieszkańcy, wraz z moim przyjacielem staramy się wybić całe miasto. Jestem zadowolony, że pomagacie nam to zrobić. Z wyrazami szacunku wasz morderca.
PS. Dzisiaj w nocy możecie spodziewać się kolejnego trupa.
Cisza trwała jeszcze przez godzinę, przynajmniej tak zdawało się wszystkim obecnym, ale po 5 minutach Crix tylko powiedział: "Rozejść się, nie ma tu już nic do oglądania." Po czym wychodząc zwrócił się do pobliskiego strażnika: "Musimy podwoić straże."
Nastała faza nocy, proszę o wysłanie pm z akcją.
Zginął BigRedChick zwykły obywatel.
PS. Nie korzystajcie z tematu jak z Shoutboxa, możecie wymyślać całe rozmowy.
Liczba postów: 223
Liczba wątków: 7
Dołączył: Jun 2012
Reputacja:
78
Kropcia z mężem poszli do domu. Oboje strapieni śmiercią przyjaciela. Dzieci od razu spostrzegły, że coś ich trapi i spytały co się stało. W najdelikatniejszych słowach wytłumaczyli, że ich ulubiony wujek już się z nimi nie zobaczy, bo przeniósł się do krainy zmarłych.
Wyszli do ogrodu, by pomodlić się do Matki Natury za spokój ciała i duszy Ravena. Po jakiejś godzinie zaczęli zastanawiać się kiedy odbędzie się pogrzeb i jakie kwiaty na grobie położyć, lecz nie wiedzieli, że ciągle mają cień. Kropcia poszła spać, lecz nie spała za dobrze, męczyły ją koszmary. Postanowiła przejść się po ogrodzie, lecz gdy otworzyła drzwi, zaczęła krzyczeć z przerażenia. Od razu zbiegł jej mąż, Wielkimati, Crix i kilku innych strażników i mieszkańców. Okazało się, że nie tylko Kropcia miała problemy ze spaniem. Na podłodze przed drzwiami Kropci leżał martwy pół-elf. Stivi. Johnny od razu się rozpłakał. Crix wyciągnął nóż tkwiący w plecach biedaka. Jego rękojeść też miała list. Szybko przekazał go Piromaniaqowi. "Wolność dla elfów" Tylko to było napisane, lecz mina nowicjusza nie dawała spokoju Crixowi:
-Co cię tak zastanawia młody adepcie?
-Pismo strażniku. Pismo i sama ofiara. Pismo jest brzydkie, a ofiara jest półelfem. Hasło "Wolność dla elfów" nie oznaczałaby zabijanie pół-elfów.
Crix szybko przeszukał ciało i znalazł miecz. "Stivi nie był nożownikiem. On chciał chronić obywateli! Pewnikiem nie chciał widzieć już więcej morderstw po tym co widział w dzieciństwie.
Nastał dzień. Można pisać, wymyślać poszlaki itd.
Tej nocy został zabity Stivi-paladyn.
Kilka osób mówi, że Kropcia to nie mogła być. Podobno o tym czasie była gdzieś indziej. Nie można głosować dzisiaj na Kropcie!
Liczba postów: 37
Liczba wątków: 1
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
8
04-07-2014, 12:16
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-07-2014, 12:17 przez Wiklu.)
Kiedy dowiedziałem się o tym, że nożownik zabił Stiviego, załamałem się. Jednak jego łapówka była prawdopodobnie wołaniem o pomoc, był zdolny do wszystkiego, by przetrwać. Niestety i jego dopadła przedwczesna wizyta strażnika Cri... znaczy się, śmierci.
Naprawdę szkoda chłopaka, a mi będzie trudno odbudować reputację u nędzarza Johnnego, czy innych mieszkańców...
- To profesjonalista. Będzie trudno go zidentyfikować.
Obstawiałbym Kropcię, niestety ma alibi
- Powinniśmy się zastanowić nad pozostawionym listem. Sprawca jest zdecydowanie jednym z nas, jednak nie należy go traktować do końca na poważnie - może Mordercy chodzi o to byśmy myśleli, że to był elf. A może to rzeczywiście elf, zabijający elfów nieczystej krwi.
Tyle pytań, a odpowiedzi brak...
Liczba postów: 276
Liczba wątków: 14
Dołączył: Apr 2012
Reputacja:
130
04-07-2014, 12:28
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-07-2014, 12:36 przez facepalm.)
Z domu wyszedłem z uczuciem wybuchającej głowy, oczywiście najpierw skierowałem swe kroki do domu Stiviego
-mam nadzieję, że ma trochę jeszcze tych mikstur na ka...
Drzwi okazały się zamknięte. To dziwne, oczywiście skierowałem się na targ, po czym dowiedziałem się o wszystkim.
-Czyli to nie był wynik pojedyńczej sprzeczki, szkoda, spoczywaj w pokoju Stivi, byłeś dobrym czło... mieszkańcem. Przeszukam dom Stiviego, może dowiem się czegoś o nożowniku, albo nie dopuszcze do przepadnięcia choć części z jego mikstur.
- Wiklu, nie sądze by zabójca był choćby pólelfem, pismo nie pasuje.
Powiedziałem i skierowałem kroki do domu Stiviego.
Liczba postów: 658
Liczba wątków: 55
Dołączył: May 2012
Reputacja:
101
Naprawdę zaskoczyło mnie to co dzisiaj odkryłem. Palladyni strzegli potajemnie spokoju mieszkańców. A teraz stałem nad zwłokami jednego z nich. Ciekawe czy zabójca wiedział kogo morduje. Pewne za to było, że zakon tak tego nie zostawi.
Schyliłem się i ostrożnie acz bez wysiłku podniosłem ciało Stiviego. Zasługiwał na godny pochówek. Bez słowa odwróciłem się i ruszyłem w stronę klasztoru. Za plecami słyszałem płacz Kropci i dzieci.
Na ulicach widać było podwojone patrole straży. Niestety nie pomogło to temu nieszczęśnikowi. Zabójca był ostrożny, bardzo ostrożny. Dziwne było to, że nikt nie słyszał krzyku ani żadnego hałasu. Może Stivi znał swojego zabójcę? Przez to ten mógł się do niego spokojnie zbliżyć. A może morderców jest więcej? W takim wypadku jeden mógł odwrócić uwagę swojej ofiary, a wtedy drugi zadawał śmiertelną ranę.
W głowie zaczęły kłębić się myśli. Zbyt wiele pytań, zbyt wiele niewiadomych. Poszlak dalej było mało a ludzie coraz bardziej chcieli ująć mordercę. Poleje się krew i to zapewne jeszcze nie raz.
Tej nocy będę musiał wyjść na patrol.
Krew Stiviego splamiła moją zbroję i ulicę którą szliśmy. Na szczęście byłem już u celu. Zatrzymałem się przed drzwiami klasztoru i ostatni raz spojrzałem na ciało.
-Tutaj się rozstajemy, przyjacielu - wyszeptałem i wszedłem do środka.
Liczba postów: 27
Liczba wątków: 0
Dołączył: May 2014
Reputacja:
0
Obudziłem się dzisiaj z ciężką głową, na szczęść miałem starą miksturę kupioną jeszcze w Wiklufall, jakieś dwa miesiące temu. Szybko ubrałem się i wziąłem testament BigRedChicka. Miałem nadzieję, że lud się wstrzymał.
W drodze na rynek usłyszałem gwar przed domem Kropci. Cholera, nie dość, że ci głupcy zabili niewinnego człowieka, to jeszcze morderca zabił kolejną osobę. Skorzystałem z okazji by wszystkim oznajmić:
-Słuchajcie mnie, ludzie i nieludzie! W nocy dokonały się dwie przerażające mnie rzeczy! Zginęły dwie niewinne osoby, i choć jedna to ofiara mordercy, to druga została zabita przez was! Naprawdę chcecie zmienić to miasto w żądne krwi miejsce, gdzie zabija się za poglądy! Cóż to za ironia, że głównie ludzie skazują kogoś na śmierć za rasizm! Oto teraz przeczytam wam testament tego biedaka:
"Mieszkańcy naszego miasteczka.
Jeżeli to słyszycie, to znaczy że nie żyje. Nie żywię do was o to urazy. Nie naprawicie błędów przeszłości, ale możecie polepszyć przysłość. Ja natomiast chcem przeprosić wszystkich, którym wyrządziłem jakiekolwiek krzywdy, tych których dyskryminowałem. Chcem podziękować kamillo, za to że został moim przyjacielem w ostatni dzień. Cały mój majątek rozdysponowuję tak:
* dom niech otrzyma Johny - niech żyje mu się w nim żyję
* 500 przypinkoorenów daję Stiviemu - pamiętam o twoich rodzicach
* 300 przypinkoorenów dla kamillo - za towarzystwo
* pozostałe 300 przypinkoorenów - temu, kto zaopiekuje się moim kotem
BigRedChick"
I dodam jeszcze coś od siebie. Ten, kto pierwszy oskarżył niewinnego i spowodował tą tragedię powinien zawisnąć. Jednak zabicie tego chędożonego nożownika jest większym priorytetem. "Wolność elfom!"? Co tu ma do rzeczy zabijanie półelfów? Jak dla mnie nie powinniśmy sugerować się notatkami, pewnie morderca chce nas zmylić!
Liczba postów: 33
Liczba wątków: 7
Dołączył: Feb 2013
Reputacja:
0
Kolejny ciężki poranek. Wczorajszy dzień i noc minęły burzliwie. Nie tego oczekiwałem po tym miejscu. Kiedy przyjechałem tu zaledwie tydzień temu, spodziewałem się spokojnego i sielankowego życia, a nie grasującego nocami mordercy. Przybyłem tu, bo chciałem odsapnąć od życia wielkiego miasta i jego syfu.
Przeniosłem się tutaj, gdy w moim rodzinnym miasteczku zaczęły się prześladowania nieludzi. To miał być dla mnie nowy start. Sami rozumiecie, pół elfowi nie jest łatwo, a zwłaszcza takiemu jak ja. Musiałem uciekać, po niezbyt owocnym romansie z córką dowódcy straży. Dziwne, przecież ja nie chciałem jej nawet za żonę. Nie ważne. Co robię teraz? Odpoczywam, takie bezterminowe wakacje. Żyję ze spadku po rodzicach. Dni mijają mi na przesiadywaniu w karczmie, przy szklaneczkach dobrego trunku lub innych uciechach. A teraz mój spokój burzy mi jakiś maniak. Z deszczu pod rymnę.
Nie daleko mojego domku miało miejsce ostatnie morderstwo, toteż w nocy wybrałem się, by zobaczyć co się stało. Tak samo było gdy tłum ruszył linczować BigRedChickena. Nie brałem w tym udziału, przyglądałem się zaledwie. Nie znam dobrze tych ludzi, więc nie chce ich oskarżać, ale jeżeli miałbym na kogoś wskazać myślę, że to CriX Doomsday. To prawda jest strażnikiem, ale ten samosąd dzień wcześniej, w czasie którego działał niby w imię prawa, a teraz śmierć paladyna - jego przyjaciela? Dziwne przypadki prawda? Przecież raz działał rzekomo w imię prawa, a za drugim razem nie zabiłby własnego druha. Czyżby...
* Usiadłem na ganku swojego domu, popijając napar z liści herbaty *
Liczba postów: 791
Liczba wątków: 86
Dołączył: Jul 2012
Reputacja:
157
Niby piękny, a zarazem straszny poranek, co, naturo?
Powiedziałem, gdy stałem w progu pewnego domu. Chwiejnym, ale stanowczym krokiem zacząłem się poruszać w
stronę najbliższej karczmy, by zacząć dzień od picia. Wtedy usłyszałem najnowsze wieści.
Huh, paladyn nie żyje, BigRedChick był zwykłym mieszkańcem. Ech, jest źle. Ludzie będą spięci, znowu będę musiał grać cały dzień. Szkoda mi Stiviego, dobrym człekiem się zdawał. Na dodatek kochanek sprawił, że Kropcia ma alibi. Cóż, najbliższe 12 godzin będzie dosyć ekscytujące.
Dokończyłem pić swoje piwo, wstałem i udałem się pograć na swojej harfie dla mieszkańców
No cóż, taki los ulicznego barda, mówię sam do siebie
Liczba postów: 501
Liczba wątków: 29
Dołączył: Dec 2012
Reputacja:
146
Kolejne morderstwa w naszym mieście, najpierw BigRedChick, potem Stivi, co się tutaj wyprawia? BigRedChcika niezbyt lubiłem, ale przynajmniej dużo piwa kupował. Szkoda mi w tym wszystkim Stiviego, to porządny chłop był, i do piwa, i do wojaczki. Z moich podejrzeń znika Johnny, bo nie zabił by chyba kogoś, kto mu pomógł. I jeszcze ta kartka "Wolność Elfom", który elf zabił by swojego brata, co z tego że nie pełnej krwi. To musiał być człowiek! Tylko czemu zabiłby BigRedChicka, który tak bardzo nienawidził Elfów, że mógłby odsunąć od niego wszelkie podejrzenia. Ta sprawa jest coraz bardziej zagmatwana. I póki co nie podejrzewam nikogo
*Bierze łyk piwa i zabiera się do obowiązków w karczmie*
Liczba postów: 82
Liczba wątków: 1
Dołączył: Mar 2013
Reputacja:
4
*Obudziłem się tuż przed świtem. Wstałem, wymyłem się, ubrałem, zjadłem śniadanie.*
Na brodę krasnoluda, co ja dzisiaj zrobię? Wczoraj normę potrójną wyrobiłem, do lasu iść nie muszę. Może do miasta pójdę, ciekawe czy kogo ubili.
*Wyszedłem z domu, zamknąłem drzwi i ruszyłem w stronę miasta.*
Do mnie ten psubrat nożownik nie przyszedł. Coś mi się nie widzi żeby jednego jeno ubić chciał. To pewnie znowu jakiś kultysta. Ścigały mnie kiedyś diable bękarty. Eee nie ma co teraz o tym myśleć. Ja żywy jestem, a jak kogo ubili to może chociaż jakiego elfa. Chociaż jakby nie patrzeć ludzie głupi są, krótkowzroczni, pewnie swojego ubili.
*Już przy bramie miejskiej usłyszałem, że coś się dzieje. Strażnicy szeptali, a od strony rynku znów dochodził przyciszony gwar.*
No i ubili pewnie. Jest tak jak wczoraj. Kiedyś rynek był rynkiem, a teraz jakieś morderce spytki się tu robią. Lubię ludzi, ale głupie to istoty, oj głupie.
*Stanąłem na rynku i rozglądnąłem się kogo by tu się zapytać. Dostrzegłem tego obwoźnego handlarza kamillo i postanowiłem jego właśnie wypytać. Podszedłem.*
Witaj kamillo. Co tu tak wszyscy na raz się zeszli?
*Opowiedział mi co się wydarzyło*
Ha.. Krótkowzroczni ludzie. Może ten rasista niezbyt bystry był, ale totalnym głupcem chyba nie był. Nie widzi mi się by publicznie do elfów nienawiść szerzył gdyby zabić kogo chciał. Oj głupie ludzie.
*kamillo powiedział mi o dzisiejszej ofierze nożownika.*
Tak jak myślałem na jednym się nie skończyło. Stivi niby półelfem był, ale przynajmniej siedział cicho w swoim domu i pieprzył tych elfickich farmazonów.
"Wolność elfom!" - dobre sobie. Albo to jakiś fanatyk czystej krwi, albo kto na elfy chce lud napuścić. I dobrze, niech zdychają. Plugawe robactwo. Kropcia ma alibi? A niech i dwa alibi ma, mnie to wszystko jedno. Oczywiste jest, że morderca sobie alibi zapewnić chciał będzie. Więcej ich pewnie jest w mieścinie.
*Pożegnałem się i postanowiłem przejść się po rynku.*
Może co usłyszę coś ciekawego. Zwykle nie ruszają mnie takie bzdety jak czyjaś śmierć, ale jak mordy postępują to i ja mogę być celem. Jak ich więcej jest to na pewno nie jest to kultysta Upadłego. Chociaż tyle. Kultyści Upadłego sami czynią mordy, pojedynczo działają, a gdy inni mordują to się nie wtrącają. Przynajmniej tak ostatnio było. Pewno to inny kult, jacyś obłąkani fanatycy.. Może powinienem bliżej przyglądnąć się klasztorowi.
Liczba postów: 117
Liczba wątków: 18
Dołączył: Jan 2013
Reputacja:
56
04-07-2014, 13:28
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-07-2014, 13:31 przez SzamanPL.)
Całą noc rozmyślałem o "egzekucji" BigRedChicka. W końcu to przez nas on zginął. Gdyby nie nasza arogancja on dalej by żył.
*Usiadłem na krześle i wyjąłem beczkę najlepszego, krasnoludzkiego piwa. Od razu wypiłem dwa kufle, a i tego było mi mało*
W nocy prawie nie spałem, przez co widziałem jak po mieście kręcił się ktoś podejrzany. Skradał się on i pilnował, aby nikt go nie zauważył. Z pewnością nie był to żaden strażnik miejski, w końcu oni mogą bez przeszkód poruszać się w nocy.
Gdy wyszedłem z domu, troszkę podchmielony, poszedłem na rynek kupić świece. Gdy przechodziłem obok domu Kropci, usłyszałem krzyk. Wraz z Wielkimmatim pobiegłem sprawdzić co się dzieje. Przed domem Kropci zobaczyliśmy Stiviego. Biedak prawdopodobnie się wykrwawił.
Liczba postów: 81
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2013
Reputacja:
52
Wstałem rano, zaparzyłem ziołowej herbaty i w błogiej nieświadomości o faktach z dzisiejszej nocy usiadłem na ganku i sączyłem napar. Było spokojnie i cicho. Niepokojąco cicho, o tej porze zazwyczaj już ktoś przybiegał po jakąś poradę. Dziś cisza.
Zaniepokojny sytuacją wyszedłem na miasto. Po drodze zaczepiło mnie jakieś dziecko.
-Panie magu, ma pan lekarstwo na śmierć?
Zapytał z łzami w oczach.
-Nie, dziecko, na to nie ma lekarstwa. To po prostu kolejny etap naszej egzystencji.
-W takim razie, psze pana, dwie osoby dzisiejszej nocy przeszły na następny etap.
Zadziwiony, przyspieszyłem kroku. Na targowisku dowiedziałem się, co się stało.
BigRedChick został zabity przez mieszkańców - to było do przewidzenia, nie cieszył się dobrą opinią poprzez swoje poglądy. A Stivi... Chciał nam pomóc. A ja go oskarżałem. Tam do licha!
Usiadłem szybko na pobliskiej ławce, próbując opanowac wyrzuty sumienia.
Nie ma drogi do pokoju. To pokój jest drogą.
Liczba postów: 896
Liczba wątków: 47
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
223
Stivi, przecież to nie winna osoba. Poprzedniego dnia byłem u niego pod chatą, lecz nikt nie otwierał. Przypadek? Nie sądze. Morderca mógł już tam być. Muszę koniecznie sprawdzić kolejnego trupa. Może są jakieś ślady po białej runie. Spytam Crixa, zrobiłem dla niego wiele broni, napewno opiszę mi co widział tej nocy...
Liczba postów: 265
Liczba wątków: 108
Dołączył: Jan 2012
Reputacja:
225
Biedny Stivi, wspaniały gość z niego był. Co za bydlę go dorwało…
Ja wiem kto to był. Pamiętacie kto od początku był przeciwko Stiviemu? Tak jest, Wiklu i KDMentos. A który z nich zachowuje się bardziej podejrzanie od samego rana? Tak jest, KDMentos.
Najpierw sam oskarżał ludzi o morderstwo, a potem niby spokojnie spał bez świadomości, że zabiliśmy BigRedChicka. Coś tu jest nie tak. KDMentos na pewno maczał palce przy śmierci Stiviego, bał się pewnie o swoją pozycję na rynku mikstur.
Możecie mnie zignorować teraz, ale jeśli jutro nie dane mi będzie się obudzić, będziecie mieli chyba wystarczająco rozumu, żeby dorwać nożownika.
Liczba postów: 176
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
155
Nocne koszmary nie dawały mi spać. Co chwilę się budziłam, bo jak nie zęby to ziemia, jak nie ziemia to mętna i brudna woda. A to wiadomo, wróży czyjąś rychłą śmierć. Męskie ramiona, w jakie wtulałam się, nie dawały mi ukojenia. Postanowiłam wyjść wraz z pierwszymi promieniami słońca, by pomodlić się do Matki Natury. Gdy tylko stanęłam na progu domu zaniemówiłam, a potem wydałam z siebie przeraźliwy krzyk.
Stivi leżał martwy na progu. Przyszedł, by mnie chronić. Spodziewał się pewnie, że mogę być kolejnym celem.
Najbardziej przeraziły mnie dwie sprawy- kartka napisana przez mordercę i fakt, że zginął kolejny półelf. Zaczynam się poważnie obawiać o Piromaniaqa. Szkoła kapłańska jest pilnie strzeżona, a pewnie Crix podwoi straże i tam, ale sama nie wiem. Czegoś się boję.
W sumie w mieście pojawił się niedawno też VratherX3. On też jest półelfem, też może czuć się zagrożony.
Dużo później niż zwykle wyruszyłam w kierunku rynku, by rozstawić tam swój stragan. Niewiele wczoraj zrobiłam w domu, więc asortyment miałam dzisiaj ubogi. Zobaczyłam jak Johnny miota się w rozpaczy. Przez chwilę musieli nawet interweniować strażnicy. Chcieli zaprowadzić go do KDMentosa po zioła uspokajające, ale wyrwał im się i wykrzyczał, że to właśnie KDMentos może być zabójcą.
KDMentos też dziś nie był od rana w humorze. Pewnie przez to, że wczoraj rzucał oskarżenia w kierunku Stiviego.
Ciężko jest, naprawdę ciężko. Dalej pozostaje mi obserwacja.
Jaka by nie była, w Kropie drzemie siła =]
|