W sieci można natknąć się na wiele artykułów opisujących gry, które mimo dobrego gameplayu, nigdy nie zdobyły należytej popularności. Zazwyczaj tytuły padające w tego typu publikacjach, przynajmniej obiły się większości graczy o uszy i otrzymały szereg przychylnych recenzji, sprzedały się jednak słabiutko, tylko po to by po latach obrosnąć kultem
(Beyond Good & Evil, anyone?). W przypadku Colobota, sprawy mają się jednak nieco inaczej. Gra, którą część z Was może kojarzyć jako fullkę dołączoną swego czasu do czasopisma Komputer Świat Gry, jest tak niszowa, iż znalezienie jej recenzji w zagranicznych serwisach (u nas została zrecenzowana przez gry.wp.pl oraz GOLa) graniczy z cudem. Portal gamerankings.com nie posiada nawet strony poświęconej Colobotowi. Tytuł umknął uwadze wszystkich, a szkoda, gdyż jest to produkcja jedyna w swoim rodzaju, z którą zdecydowanie warto się zapoznać.
![[Obrazek: dri6.jpg]](http://imageshack.com/a/img824/355/dri6.jpg)
Colobot jest trzecioosobową grą strategiczną, w której wcielamy się w astronautę, mającego znaleźć dla swego gatunku nową, nadającą się do kolonizacji planetę. Tradycyjnie już Ziemia staje w obliczu zagłady, tym razem z powodu rosnącego poziomu zanieczyszczenia. Wydawać by się mogło iż na misję tej wagi NASA przeznaczy wszystkie fundusze, zbierze swych najlepszych ludzi i najbardziej zaawansowany sprzęt. Nic bardziej mylnego, okazuje się bowiem, iż wystarczy jeden astronauta, jetpack i kilka robocików, bazujących na programowaniu w C++
. Ruszamy zatem dzielnie do boju i po naszym pierwszym zadaniu, jeszcze na Ziemii (jakim jest odnalezienie własnego wyposażenia! Jak widać NASA stawia na wykwalifikowany personel), wsiadamy na pokład statku kosmicznego o wyglądzie latającego szybkowaru i ruszamy odkrywać to, co wciąż nieodkryte.
W 2001 roku RTSy z perspektywy trzeciej osoby były swego rodzaju trendem. Prócz Colobota pojawiło się również kilka innych tytułów z tego gatunku (np. świetne Sacrifice czy Giants: Citizen Kabuto), jednak tym co odróżniało opisywany tytuł od konkurencji, był wspomniany element programistyczny. Na większości misji towarzyszą nam boty, które możemy zaprogramować do wykonywania przeróżnych zadań, za pomocą stworzonego na potrzeby gry języka CBOT. CBOT czerpie garściami z C++ oraz Javy, więc grając w Colobota, mimochodem nauczymy się podstaw programowania w tychże.
![[Obrazek: kuia.jpg]](http://imageshack.com/a/img854/823/kuia.jpg)
Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, wszak wiadomo jaki poziom zazwyczaj reprezentują gry edukacyjne. Colobot jednak wyróżnia się tym iż całą grę da się przejść kompletnie olewając aspekt edukacyjny. Każdym z botów możemy sterować zdalnie, a w przypadku późniejszych misji, kiedy to multitasking staje się koniecznością, NASA przesyła nam programy automatyzujace podstawowe zadania robotów (takie jak zbieranie surowców czy obrona budynków). Zdecydowanie odradzam jednak granie w ten sposób, gdyż odrzucicie wtedy najbardziej unikatową cechę gry. Programy które otrzymamy od dowództwa możemy dowolnie modyfikować, jak również tworzyć własne i tu docieramy do prawdziwego mięsa Colobota. Pisanie własnych programów w CBocie sprawia bowiem sporą frajdę. Fajnie jest zobaczyć jak robocik po kolei wykonuje wszystkie polecenia zawarte w wklepanym doń kodzie, a ponieważ wbudowany edytor od razu informuje nas o błędach i literówkach, nie będziemy siedzieć godzinami nad programem zastanawiając się dlaczego zaprogramowana przez nas funkcja nie działa.
W zasadzie jest to koncept tak dobry, że można zadać sobie pytanie, dlaczego nikt inny nie zrealizował podobnego pomysłu? Wyobraźcie sobie np. klon Minecrafta, w którym budowalibyśmy nie tylko budowle, ale również roboty. Te programowalibyśmy do obrony naszych dzieł, wydobywania surowców, pomagania w craftingu i generalnie odciążania nas z rutynowych zadań, podczas gdy sami bralibyśmy się za odkrywanie dalszych terenów. Gracze uwielbiają tworzyć, o czym świadczy choćby popularność craftingu w grach ostatnich lat, czy fenomen Minecrafta i Little Big Planet. Jeśli przy okazji czegoś się przy tym uczą, cóż, everybody wins. Wracając jednak do gry…
![[Obrazek: uuwt.jpg]](http://imageshack.com/a/img547/8610/uuwt.jpg)
Poza trybem fabularnym, do dyspozycji mamy również sandboksowy tryb swobodnej gry, ćwiczenia programistyczne (których wykonanie zdecydowanie polecam przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki), oraz wyzwania, sprawdzające nasze umiejętności zdobyte w poprzednim trybie. Może się to wydawać sporo, jednak po przejściu wszystkich możliwych trybów pozostaje pewien niedosyt.
Oprawa audiowizualna nigdy nie robiła wrażenia, gdyż oczywiście nie o nią tu chodzi. Modele są bardzo proste, design botów jest dość standardowy, a przeciwnicy to składające się z bardzo małej ilości wielokątów owady. Planety wypadają nieco lepiej, choć daleko im do pięknych światów z wspomnianych Sacrifice czy Giants: Citizen Kabuto. Efekty dźwiękowe i muzyka przywodzą z kolei na myśl kiczowaty klimat shareware’ówek z końcówki lat 90tych.
Czas dorzucić łyżkę dziegciu do beczki miodu i wspomnieć o tym, co w Colobocie nie zachwyca. Przede wszystkim, po przejściu gry ciężko nie oprzeć się wrażeniu niewykorzystanego potencjału. Tytuł sprawia wrażenie, jakby na którymś etapie jego produkcji autorzy zdecydowali, że nie ma sensu więcej się męczyć, bo i tak niewiadomo czy pomysł wypali. Wynikiem tego są pewne ograniczenia języka CBOT (np. brak możliwości zaprogramowania obracania lufy działa w poziomie, mimo iż przy pomocy klawiatury jest to możliwe), oraz pustka panująca na większości planet. Nie chodzi mi tu o mało urozmaicony teren, czy brak bujnej roślinności (no to akurat nie ma co narzekać.), ale o brak jakichś ciekawych rzeczy do odkrycia poza przedmiotami związanymi z misją (wyjątek stanowi księżyc, ale ciii…
). Teoretycznie swobodną grę rozegrać możemy wszędzie, w praktyce jednak nie ma sensu rozpoczynać jej na mapie o bardzo ograniczonej liczbie surowców i przeciwników, chyba że naszym celem jest jedynie podziwianie lokalnej roślinności. Grę cechuje również pewna nijakość. Brak tu humoru, brak klimatu, brak charakteru, wszystko jest jakieś takie mdłe. Gdyby nie pomysł z programowaniem, nie byłoby w niej nic co zapadałoby na dłużej w pamięć.
![[Obrazek: ifih.jpg]](http://imageshack.com/a/img845/3038/ifih.jpg)
Czy Colobot jest arcydziełem? Nie. Czy zasłużył na większy rozgłos? Zdecydowanie. Aż żal patrzeć, jak tak dobry pomysł przechodzi gdzieś poza radarem społeczności graczy. Gdyby dodać Colobotowi trochę własnego charakteru, dopracować misje, odświeżyć oprawę i wypuścić dziś jako grę indie na steamie, myślę że miałby on o wiele większe szanse na powodzenie. Mimo wszystko oryginał wciąż warto ograć, do czego gorąco zachęcam, zwłaszcza iż praktycznie bezproblemowo odpala się na Windowsie 7.
PS. Zainteresowanych tytułem odsyłam na stronę http://www.colobot.info gdzie nieliczni fani pracują obecnie nad podrasowaną wersją Gold tytułu. Można już pobrać wersję alpha.
Źródło screenów: własne
(Beyond Good & Evil, anyone?). W przypadku Colobota, sprawy mają się jednak nieco inaczej. Gra, którą część z Was może kojarzyć jako fullkę dołączoną swego czasu do czasopisma Komputer Świat Gry, jest tak niszowa, iż znalezienie jej recenzji w zagranicznych serwisach (u nas została zrecenzowana przez gry.wp.pl oraz GOLa) graniczy z cudem. Portal gamerankings.com nie posiada nawet strony poświęconej Colobotowi. Tytuł umknął uwadze wszystkich, a szkoda, gdyż jest to produkcja jedyna w swoim rodzaju, z którą zdecydowanie warto się zapoznać.
![[Obrazek: dri6.jpg]](http://imageshack.com/a/img824/355/dri6.jpg)
Colobot jest trzecioosobową grą strategiczną, w której wcielamy się w astronautę, mającego znaleźć dla swego gatunku nową, nadającą się do kolonizacji planetę. Tradycyjnie już Ziemia staje w obliczu zagłady, tym razem z powodu rosnącego poziomu zanieczyszczenia. Wydawać by się mogło iż na misję tej wagi NASA przeznaczy wszystkie fundusze, zbierze swych najlepszych ludzi i najbardziej zaawansowany sprzęt. Nic bardziej mylnego, okazuje się bowiem, iż wystarczy jeden astronauta, jetpack i kilka robocików, bazujących na programowaniu w C++

W 2001 roku RTSy z perspektywy trzeciej osoby były swego rodzaju trendem. Prócz Colobota pojawiło się również kilka innych tytułów z tego gatunku (np. świetne Sacrifice czy Giants: Citizen Kabuto), jednak tym co odróżniało opisywany tytuł od konkurencji, był wspomniany element programistyczny. Na większości misji towarzyszą nam boty, które możemy zaprogramować do wykonywania przeróżnych zadań, za pomocą stworzonego na potrzeby gry języka CBOT. CBOT czerpie garściami z C++ oraz Javy, więc grając w Colobota, mimochodem nauczymy się podstaw programowania w tychże.
![[Obrazek: kuia.jpg]](http://imageshack.com/a/img854/823/kuia.jpg)
Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, wszak wiadomo jaki poziom zazwyczaj reprezentują gry edukacyjne. Colobot jednak wyróżnia się tym iż całą grę da się przejść kompletnie olewając aspekt edukacyjny. Każdym z botów możemy sterować zdalnie, a w przypadku późniejszych misji, kiedy to multitasking staje się koniecznością, NASA przesyła nam programy automatyzujace podstawowe zadania robotów (takie jak zbieranie surowców czy obrona budynków). Zdecydowanie odradzam jednak granie w ten sposób, gdyż odrzucicie wtedy najbardziej unikatową cechę gry. Programy które otrzymamy od dowództwa możemy dowolnie modyfikować, jak również tworzyć własne i tu docieramy do prawdziwego mięsa Colobota. Pisanie własnych programów w CBocie sprawia bowiem sporą frajdę. Fajnie jest zobaczyć jak robocik po kolei wykonuje wszystkie polecenia zawarte w wklepanym doń kodzie, a ponieważ wbudowany edytor od razu informuje nas o błędach i literówkach, nie będziemy siedzieć godzinami nad programem zastanawiając się dlaczego zaprogramowana przez nas funkcja nie działa.
W zasadzie jest to koncept tak dobry, że można zadać sobie pytanie, dlaczego nikt inny nie zrealizował podobnego pomysłu? Wyobraźcie sobie np. klon Minecrafta, w którym budowalibyśmy nie tylko budowle, ale również roboty. Te programowalibyśmy do obrony naszych dzieł, wydobywania surowców, pomagania w craftingu i generalnie odciążania nas z rutynowych zadań, podczas gdy sami bralibyśmy się za odkrywanie dalszych terenów. Gracze uwielbiają tworzyć, o czym świadczy choćby popularność craftingu w grach ostatnich lat, czy fenomen Minecrafta i Little Big Planet. Jeśli przy okazji czegoś się przy tym uczą, cóż, everybody wins. Wracając jednak do gry…
![[Obrazek: uuwt.jpg]](http://imageshack.com/a/img547/8610/uuwt.jpg)
Poza trybem fabularnym, do dyspozycji mamy również sandboksowy tryb swobodnej gry, ćwiczenia programistyczne (których wykonanie zdecydowanie polecam przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki), oraz wyzwania, sprawdzające nasze umiejętności zdobyte w poprzednim trybie. Może się to wydawać sporo, jednak po przejściu wszystkich możliwych trybów pozostaje pewien niedosyt.
Oprawa audiowizualna nigdy nie robiła wrażenia, gdyż oczywiście nie o nią tu chodzi. Modele są bardzo proste, design botów jest dość standardowy, a przeciwnicy to składające się z bardzo małej ilości wielokątów owady. Planety wypadają nieco lepiej, choć daleko im do pięknych światów z wspomnianych Sacrifice czy Giants: Citizen Kabuto. Efekty dźwiękowe i muzyka przywodzą z kolei na myśl kiczowaty klimat shareware’ówek z końcówki lat 90tych.
Czas dorzucić łyżkę dziegciu do beczki miodu i wspomnieć o tym, co w Colobocie nie zachwyca. Przede wszystkim, po przejściu gry ciężko nie oprzeć się wrażeniu niewykorzystanego potencjału. Tytuł sprawia wrażenie, jakby na którymś etapie jego produkcji autorzy zdecydowali, że nie ma sensu więcej się męczyć, bo i tak niewiadomo czy pomysł wypali. Wynikiem tego są pewne ograniczenia języka CBOT (np. brak możliwości zaprogramowania obracania lufy działa w poziomie, mimo iż przy pomocy klawiatury jest to możliwe), oraz pustka panująca na większości planet. Nie chodzi mi tu o mało urozmaicony teren, czy brak bujnej roślinności (no to akurat nie ma co narzekać.), ale o brak jakichś ciekawych rzeczy do odkrycia poza przedmiotami związanymi z misją (wyjątek stanowi księżyc, ale ciii…

![[Obrazek: ifih.jpg]](http://imageshack.com/a/img845/3038/ifih.jpg)
Czy Colobot jest arcydziełem? Nie. Czy zasłużył na większy rozgłos? Zdecydowanie. Aż żal patrzeć, jak tak dobry pomysł przechodzi gdzieś poza radarem społeczności graczy. Gdyby dodać Colobotowi trochę własnego charakteru, dopracować misje, odświeżyć oprawę i wypuścić dziś jako grę indie na steamie, myślę że miałby on o wiele większe szanse na powodzenie. Mimo wszystko oryginał wciąż warto ograć, do czego gorąco zachęcam, zwłaszcza iż praktycznie bezproblemowo odpala się na Windowsie 7.
PS. Zainteresowanych tytułem odsyłam na stronę http://www.colobot.info gdzie nieliczni fani pracują obecnie nad podrasowaną wersją Gold tytułu. Można już pobrać wersję alpha.
Źródło screenów: własne