Liczba postów: 223
Liczba wątków: 7
Dołączył: Jun 2012
Reputacja:
78
06-07-2014, 23:17
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-07-2014, 23:43 przez Kacpei.)
Wczorajsze zajście spowodowało, że wiele osób wolało schować się w domu, tylko garstka ludzi wyszła na ulice. Chcieli śmierci Mkaliego, to też przyszedł Crix ze swoją kosą. Weszli do kuźni Mkaliego. Zobaczyli u niego rączkę noża. Zbulwersowani ludzie zaczęli krzyczeć, ale strażnik ich uspokoił. Mkali wstał i podszedł do światła. Miał całe ramie stłuczone. Crix podszedł do niego i powiedział:
- Zostałeś oskarżony o bycie nożownikiem, co masz na swoją obronę.
-Przyznam się, to jest nóż, który morderca zostawił po pierwszym morderstwie. Ukradłem go, ale ja tylko chciałem przebadać ten nóż!
-A stłuczone ramie? I dlaczego jest złamany?
-Yyy, eee. - Mkali unikał wzroku komendanta.
-Mów! - Rozkazał Crix i podniósł go jedną ręką.
Mkali cały spanikowany zaczął mówić.
-Dobra, ukradłem go i chciałem cię zabić. Nie podobasz mnie się, jesteś przerażający, ludzie mniej kupują broni i mniej występków jest, od kiedy jesteś w mieście. Chciałem, aby moja kuźnia wróciła do swojego stanu.
We Crixie aż krew zawrzała. Rzucił Mkaliego o ścianę i z szybkością atakującej kobry odciął mu głowę swoją kosą. Ludzie od razu uciekli, a strażnik został sam z ciałem.
Jest noc, proszę o pisanie akcji na PW.
Zginął Mkali, zwykły człowiek, który próbował go zabić
Liczba postów: 223
Liczba wątków: 7
Dołączył: Jun 2012
Reputacja:
78
Crix, jak co noc spacerował po mieście robiąc obchód. Wytężał swój wzrok i słuch. Zobaczył ruch gdzieś po prawej. Ruch w ciemnej i wąskiej uliczce. Od razu postanowił to sprawdzić i wszedł do uliczki. Faktycznie zobaczył postać, zobaczył jej twarz. "Ty jesteś mordercą?! Nigdy bym nie wpadł!". W odpowiedzi postać się tylko uśmiechnęła i odpowiedziała: "Tak, to ja morduje ludzi w wiosce, teraz przyszła twoja kolej." I zgrabnym ruchem wyciągnęła nóż. Crix próbował sięgnąć po broń, ale uliczka była zbyt wąska, aby dał radę wyciągnąć szeroką kosę jaką miał w zwyczaju nosić. "Cholera, mogłem nosić kosę i miecz." Pomyślał Crix po czym szykował się do walki z nożownikiem na pięści, ale nagle poczuł ogromny ból pod lewą łopatką. Ból ten powtórzył się kilka razy w innych częściach. Niepokonany demon upadł bez sił, czekając tylko na śmierć. Słyszał tylko "Dziękuję przyjacielu za pomoc, bez ciebie nie dałbym rady go zabić, to następnej nocy zabi..." Umarł
Rano Vrather szedł do Kropci, aby pomodlić się przed jej ołtarzykiem, szedł na skróty, przez najbardziej wąską uliczkę w mieście. Szedł pewnym krokiem, dopóki nie zobaczył ciała Crixa leżącego w kałuży krwi. Pół-elf krzyknął z przerażenia po czym uciekł do domu. Wychodząc z domu Vrather zobaczył kilka jeszcze zaspanych ludzi i Piromaniaqa, który jak to elfy i pół-elfy nie potrzebował dużo snu. Vrather ze swoim dorobkiem powiedział do tłumu:
"Ludzie, dzisiaj w elfiej uliczce znalazłem Crixa martwego, jak go zabili to zabiją nas wszystkich. Ja stąd uciekam"
Po tych słowach wziął swój bagaż i poszedł w stronę stajni.
Piszcie ile chcecie jest dzień.
Zabity został Crix, zwykły obywatel
Przez nieaktywność odszedł Vrather, zwykły obywatel
Alibi ma Kropcia, nie można na nią głosować.
Liczba postów: 176
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
155
Mati chrapał dobre pół nocy. Dźwięki jego chrapania były akompaniamentem dla mojego tworzenia strzał i cięciw. Jutro znów trzeba wystawić stragan. W pewnym momencie chrapanie ucichło, usłyszałam szelesty i głośne bluzgi barda. Cóż, chyba w końcu wytrzeźwiał. Wyszłam do niego z kubkiem parującego naparu z ziółek. Mati wypił to, zamaszyście się skłonił w podzięce i ruszył szukać swojej muzy (w końcu urodziny Avelyn są blisko).
Usnęłam, ale nie spałam dobrze. Kilkakrotnie budziłam się z koszmarów i szczerze mówiąc, obawiałam się wiadomości, którą usłyszę rano na rynku. Miałam przeczucie, że nożownik znów zaatakował.
Przeczucie mnie nie zawiodło. Zginął Crix w wąskiej uliczce, zwanej uliczką elfią. O ironio...
Rozstawiłam swój stragan i zaczęłam się przypatrywać mieszkańcom i słuchać ich rozmów.
Jaka by nie była, w Kropie drzemie siła =]
Liczba postów: 27
Liczba wątków: 0
Dołączył: May 2014
Reputacja:
0
07-07-2014, 17:24
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-07-2014, 20:59 przez kamillo1000.)
Ten dzień nie zapowiadał się lepiej od poprzedniego, w którym nie ruszyłem się nawet na krok. Spałem tylko godzinę, po ostatnich przeżyciach odechciało mi się wszystkiego. Leżałem tak i rozmyślałem, gdy nagle ktoś zaczął walić w drzwi.
- Kogo to diabli niosą!?
- Miłe powitanie, zaprawdę bardzo miłe, chociaż nie mogę powiedzieć, że spodziewałem się czegoś przyjemniejszego...
- Czyż to nie głos starego, poczciwego Zavira? Mojego starego partnera w interesach?
Nie mogłem wypaść teraz na zgnębionego, nie przy nim. Cholera, gdyby się dowiedział, jak się teraz czuję, nie dałby mi spokoju, dopóki nie zgodziłbym się na wyjazd. A ja nie mam zamiaru opuszczać to miasteczko, dopóki nie rozwikłamy tej zagadki. Otworzyłem śpiesznie drzwi, nie bacząc na to, że staję w samych spodniach. I rzeczywiście, za progiem stał dwa razy wyższy ode mnie mężczyzna, o krótkich, starannie przystrzyżonych włosach i kwadratowej ogolonej twarzy.
- Jakim cudem udało ci się znaleźć chociaż godzinę wolną w terminarzu? Przez ostatnie pół roku nie znalazłeś jej nawet dla żony.
- O ile można ją nazwać żoną. Wiesz, że to małżeństwo polityczne, a Sara od początku wiedziała na co się piszę. Ale będziemy gawędzić przez próg, czy może zaprosisz mnie do środka?
W moim mieszkaniu panował bałagan. Ostatnie, na co miałem ochotę, to sprzątanie.
- Może lepiej pójdziemy do karczmy? Mają naprawdę dobre piwo.
Zavier zgodził się bez wahania. Wiedziałem, że nie będzie miał nic przeciwko. Przebywanie sam na sam powodowało u niego dziwne poczucie dyskomfortu. Po dojściu do karczmy zaczęliśmy rozmowę:
- Więc pewnie wiesz, co się tu dzieje. - zacząłem.
- Czy wiem? Całe królestwo wie.
- Co? To aż tak poważne? W sumie lekko zdziwiło mnie zachowanie Ministerstwa Magii, ale sądziłem, że to normalna procedura.
- Bo tak jest. Tyle, że właśnie od tego przypadku.
- Czyli królewska rada zatwierdziła zmiany? Tak z dnia na dzień? Cholera, to pierwszy raz od buntu rebeliantów na wybrzeżu, czyli jakieś...
- Dwieście pięćdziesiąt lat. I te całe Ministerstwo może tu nieźle namieszać. Gdy magowie zaczną grzebać w...
- Przestań. - przerwałem mu. - Wiesz, że jestem noga z tej dziedziny, wystarczy mi wiadomość, że są cholernie niebezpieczni. Pamiętam rzeź na północy.
- No. Tak więc to dopiero początek. Za trzy dni Niezależny Kolektyw Magii zwołuje Trzy Wolne Rady.
W królestwie do tej pory pojawiły się tylko trzy gildie nie działające pod bezpośrednim dowództwem władcy: Gildia Kupiecka (w której radzie zasiadam wraz z Zavirem), Gildia Najemników oraz Niezależny Kolektyw Magii. Każda z gildii była częściowo zależna od innych, więc ich działanie określa prawo ustalane przez zjazd Rad. Kolektyw był największą gildią, więc miał też największe wpływy.
- Niech zgadnę: chcą znieść Prawo do Konfliktu.
- Ehe. Wiedząc, że nie wypuszczą z miasta Ciebie i jakiś dwóch radnych najemników. To wystarczy.
- Więc mam rozwiązać ten problem w trzy dni? Może dam radę, ale z tymi debilami, zamiast mieszkańców to nie będzie proste. Jak co chwila zabijają ludzi za rasizm...
- A masz jakiś plan?
- Tylko przeczucia. Poprzedniej nocy zabito niejakiego Sorę. Słyszałem pogłoski, że był magiem. I to ponoć całkiem wprawnym w swoim fachu. A wiesz, że tacy i czasem w umysł spojrzą. No i ten Sora oskarżał Kropcię. Ukrywał to pod płaszczem rasizmu. Psia mać, nie wiem co mu po głowie chodziło, żeby tak to przedstawiać, może liczył na mnie? Jeśli tak, to ja tu jestem i teraz wierzę w jego słowa. Pytanie, czy inni uwierzą? Tak czy inaczej, ciągle ktoś ją kryje, a nożowników jest dwóch. Nie mam pomysłu kto jest drugi, tak więc czekam. - po chwili dodałem - Ale na pewno nie długo. Kolektyw chce skorzystać z monopolu na magiczne przedmioty i nim się spostrzeżemy wywinduje ceny w górę. Bez tego prawa nie mamy jak się przeciwstawić...
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, ale jak zwykle Zaviera męczyły inne sprawy. Ważne, że zobaczyłem starego druha...
Liczba postów: 791
Liczba wątków: 86
Dołączył: Jul 2012
Reputacja:
157
Po tym jak wyruszyłem od Kropci, poszedłem do karczmy coś zjeść i posłuchać plotek. Dowiedziałem się, że Crix nie żyje. Niedaleko mnie siedział Szaman, postanowiłem się do niego przyłączyć
- Co tam, koleżko? Piwko smakuje?
Nie odpowiedział mi nic, tylko pił dalej swoje jasne piwo
- Cóż, dzisiaj też coś nie w sosie jesteś? W sumie dobrze.
Zrobiłem poważną minę i kontynuowałem
- Widzisz, rzecz w tym, że mam Cię na oku. Ciebie oraz Wojtexa. Jesteście na mojej "liście piątki". Mam na tej liście 5 osób, które najbardziej podejrzewam o bycie mordercami. Cóż, mam na tej liście także Facepalma, Kamila, oraz Lectera, którego nie podejrzewam o bycie mordercą. Podejrzewam go o bycie prorokiem. Wiem także, że wszyscy inni spośród tej listy są zwykłymi mieszkańcami.
Oczy Szamana nagle zrobiły się trochę większe, niż zwykle. Najwyraźniej był on bardzo zdziwiony tym, co usłyszał.
- Cóż, prawdopodobnie umrę tej nocy, prawda? Nie martw się, pewna osoba posiada moją listę, wszystkie moje zapiski oraz dowody.
Znudziło mi się bycie obserwatorem, czas wejść do tej jednej wielkiej psychologicznej gry.
- Lepiej wybieraj uważnie kolejnej nocy, Szamanie o ile jej dożyjesz. Ja, albo człowiek, którego podejrzewasz o posiadanie moich zapisków? Wybieraj mądrze i skorzystaj z pomocy swojego wspólnika. Bywaj.
Po tym wszystkim wyszedłem z karczmy, odszedłem parę kroków i się nagle roześmiałem
Hahahaha! Ja to mam gadane. Ciekawe, czy zadziała.
Po czym odszedłem w stronę bardziej centralnej części miasta. Coś czuję, że dzisiejsza noc będzie pełna wrażeń
Liczba postów: 265
Liczba wątków: 108
Dołączył: Jan 2012
Reputacja:
225
Ściany mają uszy. Od kiedy dwukrotnie się myliłem, postanowiłem nie ufać już nikomu. Jeśli tylko coś się dzieje w mieście, jestem tam i staram się dowiedzieć czy przypadkiem nie dochodzi do spiskowania nożowników.
Tym razem podsłuchałem rozmowę Wielkiegomatiego z Szamanem. Jak się okazało, nasz bard jest w posiadaniu pewnych informacji, które jasno wskazują na winę Szamana.
Nie jestem pewien czy to prawda, ale to jedyne, co na ten moment mam - i tego będę się trzymał. Szaman powinien zostać zgładzony.
Liczba postów: 276
Liczba wątków: 14
Dołączył: Apr 2012
Reputacja:
130
Po wypiciu kilku mikstur zdałem sobie sprawę, że jestem od nich uzależniony. Poszedłem więc do mentosa(Bo wszystkich pozostałych, psia mać alchemików już wybiliśmy) zapytać się czy nie ma może mikstury na uzależnienie od mikstur. Oczywiście ten głupiec zamiast pomóc potrzebującemu, zaczął miotać we mnie ognistymi kulami i błyskawicami krzycząc coś w dziwnym języku. Po odbiegnięciu na bezpieczną odległość poprawiłem ostatnie dzieło Mkaliego -piękny, zdobiony kryształami, przeznaczony na prezent miecz. W sumie szkoda chłopa posmutniałem po czym poszedłem poprawić efekt mikstur w karczmie. Po drodze dowiedziałem się, że jesteśmy wszyscy zgubieni - jak zabili Crixa to nas wszystkich mogą zabić z zamkniętymi oczami i zawiązanymi rękami! Czekając na piwo usłyszałem rozmowę Wielkiegomatiego, który nadal nieco wydaje mi się podejrzany jednak nikt inny nie uwierzyłby że to on może być mordercą i Szamana którego też podejrzewam. To strasznie smutne że podejrzewa mnie, dlaczego miałbym zabijać kumpli do picia?! No trudno, albo zabiją mnie wieśniacy, albo sam się zabije z samotności.
Liczba postów: 501
Liczba wątków: 29
Dołączył: Dec 2012
Reputacja:
146
07-07-2014, 19:16
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-07-2014, 19:20 przez pojler.)
Kolejny zapracowany dzień w karczmie, ludzi w miasteczku coraz mniej, a popyt na piwo coraz wiekszy. Znowu zabiliśmy niewinną osobę, a wczoraj z nią jeszcze sączyłem piwo. Dziś jednak zamach na Crixa się udał, i nie ma go razem z nami. Razem z tym aktem nasze miasteczko ma coraz mniejsze szanse na przetrwanie. Pomocna była rozmowa w mojej karczmie, gdzie usłyszałem kłótnie naszego wielkiego barda z Szamanem. Podejrzenia Matiego brzmiały bardzo autentyczne, w co i ja jestem skłonny uwierzyć.
-Mati, druhu. Kolejka dla ciebie!
Liczba postów: 176
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
155
Dzień mijał bardzo leniwie. Ludzi było znacznie mniej. Część pewnie piła w karczmie, inni bali się wychodzić z domu, część uciekła. Zauważyłam plączącego się Johnnego. Wychodził z karczmy.
Od śmierci Stiviego i BigRedChicka wiele się zmienił. Twarz jeszcze bardziej wyszczuplała, zgarbił się jakby nieco i stracił wszelką wesołość. Dom, który dostał w spadku nie cieszy go. Woli ulice naszego miasteczka.
Gestem przywołałam Johnnego. Przytoczył się do mnie, a pytanie "o co chodzi?" malowało mu się na twarzy. Przywitałam go i zaczęłam wypytywać o najnowsze ploteczki.
Niechętnie opowiedział o dyskusji Matiego z Szamanem. Z jego słów dało się wyczuć, że też na niego stawia. No cóż, chyba dziś wcześniej zwinę kram i wejdę do Pojlera na jedno piwko.
Jak pomyślałam, tak uczyniłam. Zwinęłam manatki, odniosłam do domu i ruszyłam do karczmy. Przysiadłam się do facepalma, ale nie spuszczałam oka z kamillo1000, który rozmawiał z jakimś szemranym typem. Ciekawe co knuje... Poza oczywiście tym, że się na mnie uwziął i próbuje bezpodstawnie oskarżyć. Rozmowa się nie kleiła, bo facepalm od jakiegoś czasu jest na przemian pod wpływem alkoholu lub mikstur, a czasem obu na raz. Dopiłam szybko swój trunek i poszłam zobaczyć czy kapłani rozgryźli dokładnie skąd pochodzi ten bazgrołowaty styl pisma.
Jaka by nie była, w Kropie drzemie siła =]
Liczba postów: 194
Liczba wątków: 4
Dołączył: Jan 2013
Reputacja:
69
Po ostatnich wydarzeniach w naszej wiosce, coraz częściej po mojej głowie chodzi najgorsze. To Kropcia może być nożownikiem. Stara się być miła dla wszystkich. Zawsze pomoże lub pocieszy w potrzebie. No przecież nikt o zdrowych zmysłach nie będzie podejrzewał takiej osoby. No właśnie... Do tego kilka trupów znaleziono dziwnym przypadkiem przy jej domu, a wszyscy którzy ją podejrzewali już dawno wąchają kwiatki od spodu. Jeszcze to jej wieczne alibi.
Nie mogę w to wszystko uwierzyć, ale... ale to ma nawet sens.
Nie nominuje nikogo.
Liczba postów: 440
Liczba wątków: 12
Dołączył: Sep 2012
Reputacja:
38
Stojąc przed straganem z córką siedzcą na barana i synem trzymającym kosz z jedzeniem, zauważyłem idącego w moją stronę, z najwidoczniej sporym kacem Matiego. Posłałem dzieci do domu, a bard podjął ze mną rozmowę.
- Siemka farma. Widzę, że twoje dzieciaki są jak zwykle energiczne.
- Siemka. Taa, czasem aż ciężko z nimi wytrzymać, ale dajemy radę. Coś jesteś w nadspodziewanie dobrym humorze, jak na osobę skacowaną.
- A mam pewne podejrzenia odnośnie pewnej osoby z naszej społeczności.
- Masz na myśli Szamana? Jak wczoraj moja najmłodsza córka dostała gorączki to wpadł do mnie Mentos. Mówił mi, żebym na niego uważał. Facepalm też coś o nim przebąkiwał, gdy mój syn się z nim zderzył.
- Interesujące co ludzie mówią. Do zobaczenia wieczorem w karczmie.
- Do zobaczenia. I uważaj z tą swoją muzą. Jakoś nie widzę cię w roli ojca.
Po wybuchnięciu salwą śmiechu, każdy z nas poszedł w swoją stronę. Po kilku minutach podbiegł do mnie syn twierdząc, że ktoś w kapturze się nam przyglądał i ktoś inny podążył za Matim
Liczba postów: 117
Liczba wątków: 18
Dołączył: Jan 2013
Reputacja:
56
07-07-2014, 20:13
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-07-2014, 20:15 przez SzamanPL.)
Smutny, wiedząc co się dzieje, wystąpiłem na przeciw ludu i przemówiłem:
Chcecie mnie oskarżyć, czyż nie? Zauważcie, że więcej osób zginęło przez NAS, niż przez nożownika. To WY jesteście mordercami. Skazując mnie na śmierć nic wam to nie da. Będziecie mieli moją krew na rękach. Szczególnie ty, Wielkimati.
Szczerze mówiąc podzielam poglądy Piromaniaq'a i uważam, że to dziwne, że z wieloma tymi morderstwami powiązana jest Kropcia. Zgrywa niewinną osobę, a to pod jej drzwiami znaleziono zwłoki. Może uznała ona, że jeśli je tam zostawi, to nikt jej nie będzie podejrzewał.
W związku z tym, że mamy najprawdopodobniej dwóch nożowników nie byłbym sobą, gdybym przed śmiercią nie dał wam wskazówki dotyczącej drugiego podejrzanego osobnika. Otóż Wielkimati ma bardzo dobre stosunki z Kropcią. Ostatnio długo przesiadywał w jej pobliżu - podobno pisze piosenkę na urodziny jej córki. Wydaję mi się, że jest on wspólnikiem Kropci.
Gdyby ktoś chciał ze mną porozmawiać, to do mojej śmierci będę przesiadywał w karczmie. Cały mój majątek, w tym bezcenne księgi przepisuję Piromaniaq'owi. Jest to chyba jedyna osoba, której Wielkimati nie omotał.
Liczba postów: 791
Liczba wątków: 86
Dołączył: Jul 2012
Reputacja:
157
07-07-2014, 20:42
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-07-2014, 20:45 przez Wielkimati.)
Dzień mijał jednak spokojnie. Po rozmowie z Farmaceutą, miałem nadzieję na jakiś dobry trunek w tutejszej karczmie. Jednak gdy byłem już blisko mojego celu, zauważyłem, że ktoś w kapturze za mną podążał. Z kaptura wystawały małe, ale szpiczaste uszy.
- Długo jeszcze będziesz tak za mną chodzić, elfie?
Nie wiem, kto to był, ale śledził mnie. Odwróciłem się w jego stronę i podszedłem
- A więc?
Elf się nie odzywał. Dotknął palcem mojego czoła i wypowiedział jakieś słowa.
- Od teraz możesz wiedzieć, o czym myśli wybrana osoba. Jest to prosta, elficka magia, także każdy elf w tym mieście będzie potrafił rzucić coś takiego na siebie. Minusem jest to, że możesz czytać tylko myśli osoby, z którą jesteś w dobrych stosunkach. Używaj tego dobrze.
Na początku nie wierzyłem w to, co usłyszałem. Elf uciekł, a ja uznałem go za jakiegoś szaleńca. Postanowiłem przejść się po mieście, zanim wskoczę do karczmy.
I stało się.
Spotkałem Kropcię. Mogłem odczytać jej myśli. Myślała o tym, czy kapłani nareszcie wykonali to, o co ich prosiła.
- Hej Kropciu. Krótka strzała, zaklęcie czytania w myślach osoby, z którą jesteś w dobrych stosunkach. Umiesz go rzucić?
- Skąd to nagłe pytanie? T-tak, umiem.
- Doskonale! W takim razie dzisiaj nie ma spania, ani picia. Bądź po zmroku w karczmie, dopóki ktoś nie zostanie zabity, o ile w ogóle zostanie. Potem wtajemniczę cię w resztę planu.
- Ee... ale o co chodzi?
- Hehe, zobaczysz. Potrafisz go także zdjąć? Jakiś elf go na mnie rzucił.
- Potrafię.
- Doskonale! Do zobaczenia. Pozdrów kapłanów!
I tak poszedłem w swoją stronę, by przygotować się na noc. Kiedy odchodziłem, Kropcia była chyba dalej mocno zdziwiona. Ciekawe, czy chciała zapytać skąd wiem, że idzie do kapłanów...?
Liczba postów: 316
Liczba wątków: 18
Dołączył: Aug 2012
Reputacja:
223
Od tygodnia prowadzę bierne życie - wstaję późno, a kładę się wcześnie. Spowodowane jest to kompletnym brakiem motywacji do czegokolwiek. Sytuacja z jubilerem się uspokoiła, znalazłem kilka wartościowych klejnotów i mam nawet idealny szmaragd dla Kropci, która je czasem ode mnie kupuje.
Cóż, czasem każdy człowiek ma prawo do kilku, a nawet kilkunastu dni lenistwa
Spokoju nie dawała mi jedna rzecz, a mianowicie miastowe morderstwa. Coraz częściej powracała do mnie świadomość, że to ja mogę być następny, ale w sumie dlaczego? Nigdy nie zrobiłem nikomu nic złego i nie chcę nikomu wyrządzić krzywdy dlatego i dzisiaj wstrzymuję się od głosu.
Szkoda, że to i tak pewnie nie uratuje nieszczęśnika, nawet jeżeli zabił Crixa. Na pewno miał do tego jakiś powód, a wątpię czy będą chcieli słuchać jego tłumaczeń. Prędzej zapędzą go na stos, albo zerwą głowę z kręgosłupa.
Ehhh... takie czasy...
Liczba postów: 61
Liczba wątków: 5
Dołączył: Jan 2013
Reputacja:
87
Szeregowy Bąbel biegł ile sił w nogach i powietrza w płucach. Biegł niezmordowany, jak gdyby ogary piekielne za nim gnały. Biegł nie oglądając się za siebie. Nowinka, o której usłyszał, miała zaszokować wszystkich.
- Panie poruczniku, panie poruczniku, wieść przynoszę!
Porucznik, osoba starszej daty, zasiedziały na trzynożnym taborecie odwrócił swój brzydki ryj w stronę szeregowego Bąbla.
- Czego.
- Straszne rzeczy, naprawdę straszne rzeczy.
- Mów. Albo wyjdziesz stąd nogami do przodu za przeszkadzanie mi w obiedzie. - po czym porucznik wpakował kolejnego pieroga prosto między swoje spróchniałe zęby.
- Całe królestwo mówi o tym, co tutaj się dzieje, bijo, mordujo! Mają magów, handlarzy, innych takich. Spotkać się za trzy dni i gadać. Jakieś Ociężałe Narady, czy coooo.
Porucznik uśmiechnął się od ucha do ucha i odpowiedział.
- Drogi chłopcze, opowiem ci jak się politykę robi. Jest źle, kiedy jest źle, to politycy kłamią. Robią to też gdy nie jest źle, a przede wszystkim ich zadaniem jest to, żeby nie było dobrze. Ale wracając, kłamią, bo inaczej pokazaliby swoją niemoc.
- Ale oni wszyscy, na raz!
- Oni wszyscy na raz to mogą wódkę chlać. Albo ladacznice chędożyć, jeżeli szkoda im pieniędzy. Spotkają się, spokojna twoja głowa, a w konsekwencji przyjdzie do nas parobek przepasany fioletową szarfą, że niby królewski posłaniec ubrany w szafran, i bąknie coś o tym, że jest delegatem. Coś tam powie, ale naszym zadaniem będzie kompletnie go zignorować, bo jeszcze się zaczniemy tym przejmować. Oni w którymś kajeciku odhaczą, że sprawa załatwiona i na tym się skończy.
- Ale... panie poruczniku... co w takim razie?
- Ty? Gówno mnie obchodzi. Ja jutro rzucam tę robotę i jadę na ryby.
Lecter na kolejnym nadzwyczajnym zebraniu w głosowaniu zanotował imię Szamana.
Liczba postów: 223
Liczba wątków: 7
Dołączył: Jun 2012
Reputacja:
78
Ludzie oskarżyli Szamana, prawie jednogłośnie (nie licząc tych co się wstrzymali od głosu). Ruszyli Ku mieszkaniu uczonego. Przyszli i jak zawsze zaczęli krzyczeć na niego, który siedział przerażony na swoim słomianym łóżku i próbował zwalić winę na barda. Ale po chwili ludzie sami z siebie się uspokoili. Nie miał kto go zabić. Pojler, WielkiMati, Farmaceuta, Facepalm i Johnny patrzeli tylko po sobie. Pierwszy powiedział Johnny:
-Ja już zabiłem jednego własnymi rękami, byłem podniecony i pewny, że jest on mordercą, więcej nie chcę zabijać!
-Ja mogę zrobić pieśń, pieśń o tym, który zabija potwornego nożownika, ale nie dam rady kogoś zabić. - Powiedział Mati
-Ja stawiam piwo przez cały kolejny dzień, temu, kto się odważy! - dorzucił Pojler
-Ja jestem tylko włóczęgą o złotym sercu, myślicie, że dam radę żyć z zabójstwem w sercu, jeśli okaże się niewinny? Mogę użyczyć miecza. - Natychmiast dorzucił Facepalm
-Dobra, piwo i pieśń? Zrobię to, daj mi miecz Facepalm.
Facepalm natychmiast podał broń Farmaceucie, który wziął miecz i skierował go ku Szamanowi. Szaman zdążył powiedzieć: "To WielkiMati jest nożownikiem zoba..." W tym momencie ostrze przebiło jego gardło. Farmaceuta przetarł miecz o swoją koszulę, a następnie oddał go Facepalmowi. Kiedy Johnny chcąc uczcić pamięć Szamana postanowił wziąć go do kostnicy, znalazł kartkę. Było na niej napisane:
"I znowu wam umknąłem, nie dorwiecie mnie, z resztą, mojego przyjaciela też nie zabijecie!"
Przynajmniej jeden morderca cały czas był w pokoju. Oglądał całą egzekucję! On sobie z nami pogrywa! Te myśli plątały się po głowach wszystkich obecnych.
"Mam nadzieję, że dzisiaj masz całą noc otwartą karczmę" - Powiedział Farmaceuta do Pojlera, po czym wyszedł z domku.
Jest noc, piszcie akcje!
Tłum zabił Szamana, zwykłego gracza.
Liczba postów: 223
Liczba wątków: 7
Dołączył: Jun 2012
Reputacja:
78
08-07-2014, 12:15
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-07-2014, 12:16 przez Kacpei.)
Kropcia poszła do karczmy, gdzie czekał na nią Wielkimati, jak zauważył Kropcię od razu pożegnał się z Farmaceutą, który pił już swoje trzecie piwo. Bard, opowiedział o swoim planie Kropci. To był plan idealny! Kropcia miała kontakt myślowy z bardem przez elfi czar. (Zazwyczaj pary efów korzystały z tego czaru, aby móc w trakcie przyjęcia przyjmować wspólne wersje drobnych kłamstw.) Wielkimati wystawi się na przynętę i będzie mówić kogo widzi. W ten sposób ostatnia osoba, którą widział będzie nożownikiem. Bard był przekonany, że to on będzie następnym celem. Farmaceuta dopił trzecie piwo i wyszedł o własnych siłach. Kropcia nie chciała pozwolić, aby Wielkimati umarł, nie chciała się na to zgodzić, odmawiała, przeklinała go, aby nie szedł, ale ten tylko uspokoił ją słowami "Jeśli nożownik chce mnie zabić, to mnie zabije, a tak poznamy przynajmniej jednego mordercę. Kropcia z bólem serca musiała przyznać, że to jest najlepsze wyjście z całej tej sytuacji. Wielkimati wziął swoją fajkę, naładował tytoniem i poszedł przed karczmę. oparł się o pobliskie drzewo z ogłoszeniami. Benio, bo tak te drzewo się nazywało, było grube i wysokie. Dawało idealne oparcie dla zmęczonych pleców. Tak oparty o drzewo WielkiMati siedział i się rozglądał. Nie widział żadnej postaci nikogo, natomiast Kropcia nie mogąca wytrzymać samotnie zaczęła rozmawiać z Pojlerem. Rozmawiała z nim o wszystkim. O różnicach między budowlami i wierzeniami elfów i krasnoludów, o piwie, a nawet rozmawiali o odległych miejscach. Chcieli tylko odsunąć od siebie kwestię nożownika. Wychodząc rano z karczmy, Kropcia zobaczyła Wielkiegomatiego leżącego pod Beniem. Cała przerażona zaczęła lecieć do niego, ale po chwili usłyszała jego chrapanie. Z uśmiechem na twarzy postanowiła pójść do domu wypocząć.
Johnny natomiast postanowił przejść się po mieście. Kiedyś codziennie chodził po całym mieście, ale teraz miasti jest jakieś opustoszałe. Johnny zauważył, że drzwi do jednego z mieszkań są otwarte. Wszedł i zobaczył Kamilo całego we krwi. Szybko zawołał mieszkającego obok Mentosa, który przyszedł tylko potwierdzić to, co Johnny już wiedział. Kamilo został zaatakowany w nocy przez nożownika, a na jego zwłokach leżała kartka z napisem: "Nigdy ci się nie powiedzie Głupibardzie.".
Jest dzień, piszcie do woli.
Zginął Kamilo1000 zwykły człek.
Alibi mają Kropcia i Pojler.
Liczba postów: 501
Liczba wątków: 29
Dołączył: Dec 2012
Reputacja:
146
Szaman okazał się niewinnym człowiekiem, choć nie wskazywało na to nic. Widać pozory mylą. Farmeceucie stawiam piwo, bo przecież obiecałem. Lecz coraz mniej mu można ufać. Wczoraj to on jako jedyny odważył się zabić, zrobił to bez jakichkolwiek skrupułów. Ciekawi mnie jeszcze sprawa karczmy, były w niej cztery osoby, i jako jedyną która z niej wyszła po usłyszeniu planu matiego był właśnie Farmaceuta, oczywiście nasz bard nie mógł schować języka za zębami, i mówił za głośno, tak że nawet w sąsiednim państwie by usłyszeli. Cóż, wszystko przemawia przeciw farmaceucie. Lecz trunek nadal ma cały dzień za darmo, w końcu obietnic się dotrzymuje.
Liczba postów: 791
Liczba wątków: 86
Dołączył: Jul 2012
Reputacja:
157
08-07-2014, 12:45
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-07-2014, 12:50 przez Wielkimati.)
Hm, no dobra. Trzeba podsumować wszystko, co teraz mamy. Na mojej liście było 5 osób- Szaman, Wojtex, Facepalm, Kamilo i Lecter. Zginęło już dwóch- Szaman i Kamilo. Podczas ostatniego wieczora było z nami 5 osób Pojler, ja, Farmaceuta, Facepalm i Johnny. Z tych wszystkich osób wątpliwości mam tylko odnośnie Farmaceuty i Facepalma. Farmaceutę muszę dopisać w takim razie na listę. Obecnie wygląda ona tak:
Wojtex
Facepalm - morderca (?)
Lecter - Prorok
Farmaceuta
2 spośród tych 4 osób to mordercy. W nocy, gdy siedziałem w karczmie tylko Farmaceuta siedział jeszcze przez krótki czas. Słyszał on nasz plan, więc doskonale wiedział co planujemy. Przy trupie znaleziono notkę z napisem "Nigdy ci się nie powiedzie Głupibardzie.". Farmaceuto, co mógłbyś nam o tym powiedzieć? Dla mnie to jest lekko podejrzane, zresztą, że Kropcia i Pojler siedzieli całą noc w karczmie i mają dobre alibi. Ja cały czas stałem pod drzewem i Kropcia czytała moje myśli, więc to raczej też potwierdzone, że to nie ja zabiłem. A nikt inny o tym nie wiedział.
Nienawidzę zaczynać poranków takimi posiedzeniami w karczmie z resztą mieszkańców.
Liczba postów: 265
Liczba wątków: 108
Dołączył: Jan 2012
Reputacja:
225
*z braku snu i niedożywienia nasz nędzarz popadł w lekki obłęd*
SKONSULTUJMY SIĘ ZE SKAMIELINĄ! Prorok, fałszywy prorok. Lista, lista, lista przebojów. Chwała Matiemu!
NIE MOGĘ ZGINĄĆ! NIE JESTEM GOTOWY! NIE MAM DOBRYCH BUTÓW!
*w szaleńczym amoku podbiegł do Farmaceuty i złapał go*
Lista nie kłamie. Ty! Gdzie masz swój nóż, nożowniku? Nie zabijesz mnie, nie ma szans. Dziś wieczorem sam zginiesz, Farmaceuto!
*Odbiegł w kierunku dawnego domu BigRedChicka*
Liczba postów: 176
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
155
Zazwyczaj elfy kaca nie mają. Zazwyczaj... ja się obudziłam na megakacu. Że też ten cholerny bard musiał na cały regulator mówić! Rzadko kiedy coś mnie denerwuje, ale przebywanie z Matim sprawiło, że jakaś nic sympatii się zawiązała. Przez to, zaczynam się o niego czasem martwić. Dziwnym mi się wydawało, że Farmaceuta tak szybko opuścił o własnych siłach karczmę. Co dziwniejsze, w karczmie nie było też Wojtexa. Możliwe, że został ostrzeżony przez Farmaceutę i dlatego skierował swoje kroki gdzieś indziej. Dobrze, że już mam ten szmaragd od niego...
Dziś to Kaer będzie sprzedawał łuki. Ja od rana posiedzę w karczmie, może dowiem się czegoś więcej. Kamillo zginął, więc to nie on był nożownikiem. A tak mu źle z oczu patrzyło. No cóż, pozory mylą.
Jaka by nie była, w Kropie drzemie siła =]
Liczba postów: 64
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
99
W dziwnym mieście przyszło mi wyrastać. Ludzie, krasnale, półelfy, elfy. Byli jeszcze Ci dwaj odmieńcy. Jeden wyglądający jak śmierć z anoreksją i ta krzyżówka krasnala,goblina i orka. Na szczęście dla matki natury na obu żerują teraz robaki. A co do ostatnich wydarzeń to ludki chyba zdrowo ześwirowały? Najpierw oskarżają rasistę, no to ciach. Rasista nie był nożownikiem i okazał się spoko gościem bo dał nędzarzowi dom. e to kto głosował na rasistę jest następny w kolejce do kosy. Za to teraz każdy każdego obwinia. Takiego burdelu to ja nie widziałem od czasów kiedy byłem jeszcze żołędziem. W dodatku zachciało im się wieszać na mnie jakieś ogłoszenia!!! a co ja k**wa jestem, tablica ogłoszeń?! To, że jestem drzewem nie oznacza, że nie mam swoich uczuć. Nie jestem rzeczą, w którą bezkarnie można wbijać co się chce!! Co mnie obchodzą ich problemy? A niech się pozabijają, są siebie warci. Kiedyś stał tu zagajnik, szczęście w nieszczęściu tylko ja się ostałem przy budowie osady. Ja i moje cholerne korniki"
[url=http://facebook.com/TypowySnorlax][/url]
Liczba postów: 81
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2013
Reputacja:
52
Z każdym dniem traciłem cząstkę duszy.
Wpierw każdy nominowany przeze mnie umierał, choć okazywał się być niewinnym. Następnie Wiklu zapłacił życiem za ujawnienie mojej przeszłości.
Jak daleko zajdzie to szaleństwo?
Siedziałem w rogu karczmy i jadłem zupę, podaną mi przez pojlera. Była dość smaczna, biorąc pod uwagę, że w zasadzie w misce były tylko ziemniaki, marchewka i gorąca woda. Nie chciałem się już odzywać. Widok wczorajszego trupa zniechęcił mnie do nagonki na nożownika.
-Nie nominuje nikogo.
Krzyknąłem w tłum, wyskrobując łyżką resztkę zupy.
Nie ma drogi do pokoju. To pokój jest drogą.
Liczba postów: 276
Liczba wątków: 14
Dołączył: Apr 2012
Reputacja:
130
08-07-2014, 14:00
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-07-2014, 14:01 przez facepalm.)
I znowu mam krew na rękach, wspaniale. Zaraz po przebudzeniu spojrzałem z obrzydzeniem mikstury, kopnąłem w stolik na którym leżały. Na szczęście Stivi używał grubego szkła.
-Jeśli mam zginąć, to z godnością
Powiedziałem i skierowałem kroki do biura burmistrza. Po dwóch godzinach czekania, za ludźmi, którzy chcieli zwiększenia ilości straży, i którzy dostawali odpowiedź że miasto patroluje już nawet straż z okolicznych miast mogłem poprosić o możliwość dołączenia do straży w pilnowaniu miasta(może nożownik spotka mnie przed niedoszłą ofiarą i w ten sposób uratuje komuś życie, kosztem, marnego, swojego).
-Wieczorem zrobimy Ci testy na obecność szkodliwych substancji, jeśli będzie w porządku, dołączysz do straży na te kilka nocy
Pobiegłem do Kropci zapytać się o jakieś zioła odtruwające. Po wypiciu naparu wcisnąłem moje mikstury Mentosowi, zrozumiał że chce zerwać z nałogiem, lecz dał mi miksturę z kokoszkorostu bym wyglądał jak człowiek.
Poszedłem do karczmy posiedzieć i pomyśleć przy piwie bezalkoholowym.
Wybacz Farmaceuta ale mam wrażenie że jesteś zbyt blisko wszystkich tych wydarzeń.
Liczba postów: 64
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
99
08-07-2014, 14:26
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-07-2014, 14:28 przez Snorlax Benio.)
Czasem żałuję, że ludki nie mogą usłyszeć tego co myślę. Choć z drugiej strony gdyby taki Johnny opowiedział w karczmie, że rozmawiał z "tym drzewem pod, którym tak wszystkie najebusy lubią spać" dopiero by go mieli za wariata. W sumie to trochę mi go szkoda, chłopak coś nie ma szczęścia w życiu. Boje się, że zanim to całe przedstawienie się skończy albo zeświruje do reszty, albo wyzionie ducha. Jest jeszcze ten drugi. jak nie napruty to omamiony miksturami. Ten to dopiero musi widzieć dziwne rzeczy. I pomyśleć, że kiedyś cieszyłem się ze stawianej w moim cieniu karczmy. Gwar ludzi, skoczna muzyka i najnowsze plotki. Teraz tylko wzajemne wytykanie się palcami, chlanie do upadłego, rzyganie i sranie gdzie popadnie. Chyba zacznę doceniać ten mój wklęsły pień, na którym każdy tylko kima. Już wolę by zalatywało mi sikaczem, który karczmarz raczy nazywać piwem, niż by mieli na mnie oddawać mocz. Żyjemy w dziwnych i ponurych czasach.
Skończywszy myśl postanowiłem się wsłuchać w szelest własnych liści trącanych przez wiatr. Na jednym z moich konarów usiadł dzięcioł i powoli zaczął stukać w gałąź w poszukiwaniu korników.
No jeszcze tego c***a brakowało! No już spie***laj!!! Głupie ptaszysko, paszoł won!!! Ludziska, weźcie pomóżcie biednemu drzewu!!!
[url=http://facebook.com/TypowySnorlax][/url]
|