27-03-2013, 14:34
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-03-2013, 14:35 przez guy_fawkes.)
Od rana zagrywam się z BioShocka: Infinite. Niby jest pełen kontrastów w stosunku do poprzednich części, ale na każdym kroku czuć ducha serii. Wspaniała stylistyka, niesamowity artyzm i klimat Columbii wprost wylewają się z monitora. Nie wydaje mi się, że Infinite przekona do siebie kogoś, kto nie czuł mięty do BioShocków w Rapture, ale dla fanów serii to po prostu must have. W pierwszej lokacji spędziłem ponad 2h, gapiąc się z rozdziawioną japą na ten misternie zaprojektowany świat, a przecież jeszcze nie poznałem Elizabeth... Rozumiem też, skąd tyle kontrowersji wokół tej gry - w odróżnieniu od Rapture, gdzie wyznawano kult człowieka, Columbia ma swoją religię, bardzo mocno opartą na chrześcijaństwie, ale moim zdaniem to żadne bluźnierstwo. Kto jest na tyle ogarnięty, by myśleć za siebie, na pewno dojdzie do wniosku, że religia to wspaniałe narzędzie do kontroli mas, zwłaszcza jeśli wywodzi się ze znanych już wierzeń - a Infinite właśnie to pokazuje. Zresztą nie trzeba nawet podpierać się własnymi przemyśleniami, bo w historii jest pełno dowodów na poparcie tej tezy.
Poza tym wspominkowo pykam w Quake'a III w ramach przygotowania do Rage'a. Poprzednie odsłony już odświeżyłem, a robię to dlatego, by przyjrzeć się ewolucji strzelanek od id Software i móc stwierdzić, gdzie ten niegdyś wielki developer dotarł/chciał dotrzeć w swym ostatnim FPS-ie.
Poza tym wspominkowo pykam w Quake'a III w ramach przygotowania do Rage'a. Poprzednie odsłony już odświeżyłem, a robię to dlatego, by przyjrzeć się ewolucji strzelanek od id Software i móc stwierdzić, gdzie ten niegdyś wielki developer dotarł/chciał dotrzeć w swym ostatnim FPS-ie.