Twoje podejście jest całkowicie niewłaściwe. Piractwo wcale nie wspomaga sprzedawaniu konsol. Naprawdę to jest margines ludzi, którzy przy kupowaniu myślą "o, można konsole przerobić, więc kupię ją". Raczej "dobre tytuły są na tę konsolę, więc kupuję!".
Troszkę widzę tutaj na siłe usprawiedliwianie piractwa, tak jakby ono przynosiło owoce. W dzisiejszych czasach, gdy można sobie wykupić abonament PS+ i grać co miesiąc w 2 nowe gry, piracenie przestaje mieć sens nawet w Polsce (chociaż tutaj to uważam, że wciąż polska mentalność zmusza do piracenia).
Ale spróbujmy wyobrazić sobie twój scenariusz. Piractwo na vite się pojawia, każdy w 5 minut może odpalić "kopie zapasową". Sprzedaż konsol może minimalnie rośnie, wpływy dla producentów gier maleją. Tym samym rezygnują w tworzenie gier, bo nawet bez piractwa te wpływy nie są tak duże. Co się dzieje? Zostaje Vita z paroma grami, które wyszły do tej pory i umiera jak PSP.
Czy to taki scenariusz powinien być?
Troszkę widzę tutaj na siłe usprawiedliwianie piractwa, tak jakby ono przynosiło owoce. W dzisiejszych czasach, gdy można sobie wykupić abonament PS+ i grać co miesiąc w 2 nowe gry, piracenie przestaje mieć sens nawet w Polsce (chociaż tutaj to uważam, że wciąż polska mentalność zmusza do piracenia).
Ale spróbujmy wyobrazić sobie twój scenariusz. Piractwo na vite się pojawia, każdy w 5 minut może odpalić "kopie zapasową". Sprzedaż konsol może minimalnie rośnie, wpływy dla producentów gier maleją. Tym samym rezygnują w tworzenie gier, bo nawet bez piractwa te wpływy nie są tak duże. Co się dzieje? Zostaje Vita z paroma grami, które wyszły do tej pory i umiera jak PSP.
Czy to taki scenariusz powinien być?