Forum Dyskusyjne arhn.eu -- Kiedyś mieliśmy tu recki grema™

Pełna wersja: Morderca -Truciciel-Zakończony zwycięstwem trucicieli.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
Patrząc na otaczające mnie otoczenie widzę, że zdania są podzielone. Chłopi głosują na prawych szlachciców (ser supaplex) a reszta na kobietę Ser Dorczenza - Sonix. Osobiście sądzę, że najbardzej podejrzana jest Sonix. Fakt, że jej romans mógł zniszczyć jej karierę stawia ją jako podejrzanego numer 1. Nie raz widziałem ją z innym szlachcicem, ale Dorczenzo wiedział swoje...
Słońce chowało się za horyzontem, a mieszkańcy dalej nie mogli się zdecydować kto jest winny temu wszystkiemu. Gdzieniegdzie było słychać Cornel, w innej części miasta Sonix, a byli też tacy co oskarżali szanownego Stiviego. Jednak tłum coraz głośniej skandował imię nieletniej, którą wykorzystywał Dorian. Tłum zbliżał się do mieszkania Sonix. Wyszła i się spytała:
-O co chodzi?
-Wiemy, że to ty zabiłaś Doriana! Nie potrafiłaś znieść, że on woli Cornela. - Powiedział Stivi.
-To nieprawda! Ja go kocham. Chciałam mu urodzić synów.- Broniła się Sonix
-A on cię nie chciał. Słyszeliśmy kłótnie.
-Prawda, kłóciłam się z tego dnia w jego posiadłości, ale to była kłótnia z Cornelem, aby odszedł z jego życia.
-On cię nie kochał! -Wtrącił Cornel.
-Ale, ale... TO NIE PRAWDA. - Powiedziała Sonix po czym się rozpłakała.
-To, że się z tobą pieprzył nie znaczy, że cię kochał. Jak popił robił różne głupoty. - Powiedział Stivi po czym wyciągnął swój miecz, a był to piękny miecz ozdabiany rubinami z pozłacaną rękojeścią. - Dzisiaj wymierzę sprawiedliwość.
Stivi wziął zamach i wykonał szybkie cięcie. Ręka ani mu się nie zawahała. Był pewien, że zabija morderczynię swojego brata. Głowa odleciała, a tułów poleciał do tyłu odsłaniając pokój, w którym leżała zbroja miecz i dzida. Nagle dotarło do wszystkich, że Sonix nie była morderczynią, a strażniczką. Teraz ulice stały się bardziej niebezpieczne, a tłum zabił niewinną osobę.

Nastała noc. Zabita została Sonix - Strażniczka. Rozmowy teraz są zakazane i trzeba wykonywać akcje.
Spokojnie i bez krzyków minęła noc. Wszyscy szczęśliwi z rana wrócili do swoich obowiązków, jakby wczorajsze zdarzenia były tylko złym koszmarem. Wielkimati i Smelly właśnie pracowali na polu, kiedy uświadomili sobie, że nie ma z nimi taegukiego. Poszli więc do niego, bo każda para rąk się liczy. Drzwi były otwarte. Weszli niepewnie i zobaczyli leżącego na łóżku przyjaciela. "Ty sobie tutaj śpisz gnoju, a my tam harujemy?" powiedział Wielkimati po czym szturchnął taegukiego, który bezwładnie zleciał z łóżka. Przyjaciele truposza podskoczyli ze strachu i zdziwienia. Zawołali księdza i straż. Nagle ten beztroski poranek zmienił się w koszmar. Do ludzi dotarło, że nie jest to zwykła sprawa między szlachtą, ale coś poważniejszego, co dotyczy każdego. Wszyscy zadawali sobie pytanie: "Kto jest mordercą?". Nagle jakiś głos powiedział, że to nie jest Manga, bo był z nim tej nocy. Wszyscy rozpoznali głos i mu uwierzyli, ale nikt nie chciał się przyznać, że wie kto wypowiedział te słowa.


Jest dzień. Miłych rozmów
W nocy został zabity taeguki, a alibi ma Manga Ryu na którego nie można głosować.
*Jak każdego ranka tak i tego popędziłem otworzyć swój bazarek*
Ledwie opadły emocje po śmierci Dorczenzo, a dowiaduję się o dwóch kolejnych trupach. Głupcy zabili niewinną dziewuchę! Sonix - nie znałem jej zbyt dobrze. Mój bazar odwiedzała bardzo rzadko. Jednak nie to mnie martwi. Ktoś znowu został otruty. taeguki nic mi to imię nie mówi. Jakiś chłopina. Kto chciałby śmierci nic nie znaczącego chłopa?
Czym się kieruje truciciel? Jakie korzyści ma z zabicia chłopa? Czy został zabity dla zmylenia tropu? Czy to ta sama osoba która otruła Dorczenzo? A może ktoś korzystając z okazji próbuje się podszyć pod mordercę? Za dużo pytań.
*Zasiadam na drewnianym stołku i wsłuchuję się w plotki z bazaru.*


No i boguducha winną Sonix uśmiercili, barany. Ehh, co to się wyprawia na tym zapyziałym świecie. Czyżby ta Sonix coś wiedziała, że tyle ludzi ją osądziło?
Stivi, nigdy Cię jakoś specjalnie nie lubiłem, ale żeby mieszczaństwo jak popadnie na ostrze nadziewać? Płacić ludziom, żeby ją oskarżali? Swoją drogą, Cornel, którego od początku podejrzewam może mieć trochę racji w tym, że chłopa na dziwne mikstury nie stać. Ale Stivi mi podpadł, a Cornel teraz u niego pracuje. Czyżby współpracowali? Ale żeby szlachta zamachiwała się niecnie na szlachtę? Toż to nie po szlachecku! Ale po prawdzie tak mogło być. Cornel chciał się pozbyć Dorczenzo, ale nie miał złota, Stivi chciał się pozbyć Sonix i potrzebował pretekstu.
Ehh, to nie na moją głowę. Idę spać dalej. W razie wojny z Khalindorem przenieść w bezpieczne miejsce.
*Wstałem nad ranem, wyszedłem. Od jakiegoś przechodnia dowiedziałem się, że mieszkańcy wykonali egzekucji na Sonix.*

Boże, czemu moją sąsiadkę musieli uśmiercić!

*Bardzo ją lubiłem, może za bardzo... Ale szybko się otrząsnąłem uświadomiwszy, że nie przywiązywała do mnie zbytnio jakiejkolwiek uwagi.*

Mam nadzieję, że otrucie sir Dorczenzo było jednorazowym czynem. Pójdę na bazarek kojiego, może ma jakąś ciekawą miksturę na dobry poranek?

*Dotarłem na ów bazarek, od sprzedawcy dowiedziałem się, że otruto chłopa. Uświadomiłem sobie, że mamy jednak do czynienia z seryjnym trucicielem. Na dodatek Manga Ryu ma alibi, musiałem się co do niego pomylić...*

-Słuchaj no, handlarzu. Chciałbym kupić jakiś eliksir, który mógłby mnie utrzymać na nogach przez resztę dnia. Poza tym, handlarzu co myślisz o tej serii niewyjaśnionych otruć, oraz czy wiesz może w którą stronę mógł pójść ten opętany przez dziwne demony, miejski miłośnik kociej muzyki?
Słyszałem o wczorajszych zajściach na ulicy. Stivi chyba trochę się zagalopował- rozumiem pańszczyźnianego sieknąć, ale nie mieszczankę... Mogli ją chociaż przed sądem postawić, a tak to wyszło dość niezręcznie.

No cóż, miałem nadzieję, że to jednorazowa sprawka, ale śmierć taegukiego mi tu nie pasuje. Był tylko chłopem, który wykonywał swe obowiązki iście po bożemu. Dodatkowo, nikt nigdy mu nic nie zarzucał...

Wyszedłem do miasta posłuchać kolejnych wieści. Na środku rynku stał ten błazen, który przybył wczoraj. Gurgie, czy jakoś tak. Jego diabelskie urządzenie wydawało z siebie jeszcze gorsze dźwięki niż wczoraj.

Czy ty chcesz wszystkich pozabijać tymi jękami z diabelskiego pomiotu, który stworzyłeś? Idź precz, albo postępuj jak Bóg nakazuje! Splunąłem mu pod nogi. Pamiętaj, że jako szlachta, sprawujemy tu władzę wykonawczą i sądowniczą w imieniu samego króla.
Hołota pewnie będzie mnie podejrzewać, ale cóż. Skoro nie była winna tego, to pewnie czegoś innego. Nikt nie powinien jej żałować. Boje się trochę samosądu, pójdę porozmawiać z mieszczanami.


Zauważyłem zgraje mieszczan na środku miasta, blisko miejsca gdzie ściąłem Sonix.

Trzeba zacząć przedstawienie.


Witajcie mieszkańcy naszego pięknego miasta! Straciliśmy wczoraj niewinną osobę, ale czy na pewno? Sonix była winna wielu rzeczy. Nie zamordowała Dorczenzo, ale nie była niewinna. Odejdźmy od tego myślami, mamy ważniejsze sprawy na głowie.

Wtedy ktoś wspomniał o śmierci taegukiego, jakiegoś chłopa, zamyśliłem się... czyli to już jest seryjny, losowy mord, nie atak na szlachte.

Wiem o tym panie dobrodzieju. In articulo mortis... nie możemy stać bezczynnie. Pamiętajcie, tota vita discendum est mori, a wy jesteście za młodzi. Bójcie się o swoje życie i swoich bliskich, nie o życie innych.

Rzekłbym, że dnia dzisiejszego mylić się już nie możemy. A skoro dzisiaj umarł chłop, to wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie.

Zrobiłem znak krzyża w powietrzu

SZATAN JEST BLISKO, prawie słyszę jego jęki. Zwróciłem głowę w stronę błazna w rycerskim hełmie
Wstałem, o tej samej porze co zawsze i dotarło do mnie... Wytrzeźwiałem! Cholercia, trza nadrobić zaległości.
Wyszedłem z domu i udałem się najpierw na rynek zobaczyć czy ktoś znajomy nie da się zaciągnąć do karczmy. Patrzę, a tam Stivi próbuje ludzi zbałamucić grosiwem i pięknymi słówkami, których większość i tak nie rozumie.
Przy okazji się dowiedziałem, że jakiś chłop zmarł. Cholera, padają te chłopy jak muchy, wszystko zrobią, żeby tylko od pracy się wywinąć, łachudry jedne!
Spotkałem moich braci, Manga Ryu i PisklePl oraz . Chodźcie się napić. Piskle, dobrze Ci zrobi jak raz na jakiś czas wyjdziesz z tego swojego burdelu. Ileż można z babami ciągle siedzieć?
Obudzony krzykami na wsi ubrałem się pospieszenie i wyszedłem na pole. Pod domem taegukiego zgromadził się spory tłumek ludzi, więc poszedłem się zorientować o co chodzi. Słychać było coraz głośniejsze krzyki.
- Zabity!
- Otruty!

Po wejściu do izby i przepchaniu się przez tłum gapiów zobaczyłem Wielkimatiego i Smellyego nad ciałem taegukiego, z którego uszło już życie.

Najpierw szlachcic, a teraz chłop? Coś tu ewidentnie nie pasuje. Widziałem wczoraj na targu, że taeguki nie specjalnie przejął się śmiercią tego Dorczenza, ale to wynikało z faktu, że go nie znał, tak samo jak i ja. Co go łączyło ze szlachcicem? A może... Nic go nie łączyło? Może ofiary są wybierane losowo?

Po uczczeniu minutą ciszy zmarłego wybrałem się na targ. Zewsząd dochodziły mnie słuchy, że wczoraj zabito podejrzewaną przez wszystkich Sonix, która okazała się... Strażniczką.

Coraz mniej mi się to wszystko podoba. Ciągłe utarczki z Khalindorem, a teraz jeszcze truciciel i utrata strażnika... Na dodatek po szlachcicu zabił chłopa. Zaczynam poważnie obawiać się o swoje życie. - dumając rzuca mi się w oczy błazen, Gurgie, którego widziałem także wczoraj.

Tylko przybył do miasta i zaczęły się problemy. Czyżby miał z tym coś wspólnego...?
CriX wyszedł ze swojego domu zmęczony. Nie spał za długo, a teraz jeszcze trzeba jak co dzień otworzyć zakład... Od rana miasto huczało o straceniu Sonix i kolejnym otruciu. Co się dzieje w tym mieście?
Wczorajsza rozmowa z Sir Stivim trochę go zaniepokoiła. Sam też przypuszczał, że winę mogą ponosić chłopi. Psie syny na pewno pokwapiły się na majątki swoich panów. Jednak dzisiaj nie był już tego taki pewien...
W zakładzie nigdy nie było wielkiego ruchu, jednak nie przeszkadzało to w utrzymaniu interesu. Ci co go odwiedzali, zostawiali wystarczająco dużo pieniędzy.


Muszę się zdrzemnąć... Nie mogę myśleć jasno, gdy ledwo żyję.
Po kolejnej nieprzespanej nocy od wieści o śmierci Dorczenzo wyszedłem rozprostować kości. Na złość jednak kolejna osoba padła w sidła mordercy.

-Chłop? Po co... to musi być zagrywka która miałaby zdezorientować straż. Może to - Crix? On zawsze brzydził się chłopami i najlepiej by ich wyemilinował.

Nagle sobie przypomniałem- usłyszałem szelesty dziś wieczorem które mnie zbudziły. To musiał być on.

[GŁOSUJE NA CRIXA CZERWONY KOLOR MI NIE DZIAŁA BŁĄD FORUM. DOPISZ TEŻ O TYM ŻE TAE NIE ŻYJE.]

Przyglądałem się w spokoju wszystkiemu, co Stivi wygadywał. Chwiejnym krokiem zbliżyłem się by lepiej słyszeć co wykrzykuje, ledwo co wyszedłem z karczmy po całonocnym piciu, a tu znów harmider

Czemu się drzesz tak wcześnie? A z resztą która to w ogóle godzina? Nie ważne. Widywałem cię często tutaj, jak plułeś ludziom pod nogi, dlaczego teraz chcesz nas zbawiać? Równie dobrze mógł popełnić samobójstwo
A może i nie?
Jeśli chcesz nam pomóc, lepiej znajdź szybko tego szpiega, bo możemy skończyć podobnie. Niemniej teraz trzeba trzymać się razem, masz moje poparcie! A przynajmniej do czasu aż nie wypiję za dużo w karczmie.
Poza tym, ten cały szlachcic Javel, kimże on jest by tak oskarżać innego mieszczanina? WSTYD I POŻOGA, będą ginąć kolejny powiadam wam. Chyba że z tym coś zrobimy!
Szykuje się kolejny dzień... Ludzie nadal będą snuć domysły kto mógł zabić Sir Dorzczenzo, o którym już chyba wszyscy wiedzą, że wykorzystywał służbę.
Wyszedłem na pole i zobaczyłem jak z domku Taegukiego wynoszą... jego ciało. Ciężkie jest życie chłopa westchnąłem. Od Matiego dowiedziałem się, że Tae został otruty, a wczoraj wieczorem mieszkańcy - dokładniej Stivi, czyli mój główny podejrzany za pomocą głosowania uśmiercił Sonix - strażniczkę. Przecież to szlachcic. Jego głos się liczy, reszta poszła w jego ślady. Chce się pozbyć wszystkich, którzy mogą mu przeszkodzić. Pewnie otruł Taegukiego tylko żeby zmylić trop. Teraz martwię się o swoje życie...
Nie przystoi szlachcicowi babrać się w końskim łajnie, ale muszę dowiedzieć się prawdy. Byłem w stajni, którą zajmował się Cornel i w której zwykły sypiać. Przeszukując siano oraz narzędzia, odnalazłem małą buteleczkę. Buteleczka wyglądała dosyć podejrzanie, woń, która się z niej toczyła sprawiała, że zakręciło mi się w głowie. Tym pewnie go otruł... Mógłbym go pozbawić życia sam, ale... jeśli się mylę, trzeba porozmawiać z innymi szlachcicami. Poszedłem więc do pałacu supaplexa, jednego z nielicznych, którym mogę ufać.


Witam miłego Pana supaplexa, zachodzę w sprawie morderstw.

Na stole, który znajdował się przed nim, postawiłem znalezioną buteleczkę

Odnalazłem to w stajni, na kalacie, na której w zwyczaju spać ma Cornel. Wygląda to jak butelka po truciźnie, a jak wiemy Dorczenzo został otruty. Myślisz, że można to przyjąć za dowód?

Chwilę później zauważyłem, że naszej rozmowie przysłuchuje się kilku mieszczan, cóż.. może to i lepiej
Wyszedłem na wieś by zobaczyć czy może kogoś więcej nie ma. Większość z chłopów pracowała na roli gdy nagle zobaczyłem biednego grajka grającego na akordeonie. Powiedziałem mu o jego talencie i rzuciłem *ODPOWIEDNIA ILOŚĆ NA CHLEB*. Poszedłem w stronę lasu i tam spędziłem większość czasu.
O, a więc zapewne to, z czym wczoraj biegł, to była jednak ta butelka z trucizną. Mam nadzieję, że Cornel, nasz morderca dostanie za swoje.

Cóż, moi mili panowie, ja muszę wracać do pracy.

Praca, praca, dobra praca. ~ Podśpiewywałem sobie idąc w stronę wyjścia z miasta.
Jam tylko biedny chłop panowie ale dla mnie podejrzany jest ten Cornel! Nie dość że cały czas rzuca podejrzenia w stronę Lorda Stiviego to cały czas chce podnieść na niego rękę! Zazdrość się wdała w ten głupi łeb co!
CriX obudził sie w momencie gdy do jego zakładu złotniczego weszły dwie mieszczki. Zaczęły oglądać wspaniałą biżuterię, ale ani na moment nie przestawały rozmawiać o morderstwie. CriX postanowił dokładnie się przysłuchać. W pewnym momencie padło imię Sir Stiviego.
Jak ktoś śmie rzucać tak śmieszne oskarżenia, na tak znamienitą osobę - pomyślał CriX. Jednak po chwili, jedna z kobiet powiedziała coś oskarżeniu chłopa imieniem Cornel.
Tak... To ma sens - pomyślał. O boże, a co jeśli nie on jeden jest w to zamieszany? Muszę porozmawiać z innymi mieszczanami i wysoko urodzonymi. Możemy mieć tutaj jakąś chłopską rebelię...
Po tym jak kobiety kupiły kilka świecidełek, CriX zamknął zakład i udał się porozmawiać z innymi dobrze urodzonymi mieszkańcami miasta.
Gdy tylko usłyszałem o bezpodstawnych oskarżeniach w moją stronę, natychmiast pobiegłem do miasta
LORDZIE Stivi! To że jesteś szlachcicem nie upoważnia cię do tego, byś obwiniał niewinnych chłopów, tym bardziej że kłamiesz!
Chcesz wmówić tym mieszczanom, że znalazłeś to w stajni, w której ja pracowałem? Mylisz się w zeznaniach! Jak mogłem tą fiolkę tam zostawić skoro stajnia była zamknięta, bo pojechałeś gdzieś za miasto? Może pojechałeś po kolejne trucizny?
Ludzie są zapatrzeni w ciebie jak w obrazek. Mam nadzieję, że otrą oczy i zobaczą prawdę!
Naprawdę nie zastanawialiście się, czemu Sir Stivi wyjeżdżał z miasta w takiej sytuacji?!
Jakiś brudny chłop zaczął do mnie gadać, to chyba ten morderca Cornel

Jak stajnia mogła być zamknięta? Nigdy jej nie zamykamy. Wyjeżdżać za miasto? Byłem cały czas w swoim pałacu, każdy to potwierdzi. Daj spokój, nie próbuj się bronić w taki żałosny sposób i miej tyle honoru by się przyznać. Chociaż honor i chłopstwo... taaaa...
Każdy, komu zapłaciłeś... Po co miałbyś dawać sakwę złota takiemu chłopowi jak Wielkimati?
Przecież ludzie widzieli jak wyjeżdżasz. Jak możesz tak kłamać?
Śmiesz twierdzić, że zostałem przekupiony, trucicielu? Dobre sobie, widziałem Cię, jak wczoraj biegłeś do stajni z owa buteleczką.
Nie pozwolę w taki sposób do siebie mówić.

Podszedłem do Cornela i go spoliczkowałem, supaplex odciągnął mnie i dał znak swojej straży by odprowadziła ludzi poza granice jego ogrodu.

Co to zamieszanie? Nie pozwolę na takie wybryki na mych włościach! Cała ta sprawa śmierdzi z daleka, ale jeśli stivi widział buteleczkę u Cornela to musi być poszlaka. Nie mogę żyć w ciągłym strachu. Musimy przeciwdziałać trucicielowi.

Mam nadzieję, że nikt nie podrzucił po prostu tej buteleczki Cornelowi...

I czemu ten błazen w goglach nie ma spodni? Niech ktoś coś z nim zrobi!
Stron: 1 2 3 4 5 6 7