![[Obrazek: bioshock-infinite-logo.jpeg]](http://sticktwiddlers.com/wp-content/uploads/2012/10/bioshock-infinite-logo.jpeg)
Irrational Games, ze swoim pierwszym Bioshockiem już dawno przyzwyczaiło nas do ciekawej fabuły, niecodziennego lecz pięknie stworzonego świata, a przede wszystkim klimatu. Teraz przy nowej części wielu zadawało sobie pytanie, czy zmiana miejsca akcji nie pozbawi grę tej niesamowitej magii Rapture, która na każdym kroku towarzyszyła nam w poprzedniczkach.
![[Obrazek: bioshock-infinite2.jpg]](http://b-i.forbesimg.com/insertcoin/files/2013/03/bioshock-infinite2.jpg)
”What is columbia if not another arc for another time.”
Columbia to miasto w chmurach, zawieszone na wysokości 15 tysięcy stóp, czyli zupełne przeciwieństwo Rapture, lecz śmiało stwierdzam, że jest jeszcze bardziej magiczna od podwodnej utopii. Pierwsze co nam się rzuca w oczy to przepiękne widoki: słońce, które promieniami otula chmur, wśród których unoszą się śliczne budynki. Architektura Columbii robi niemałe wrażenie, dopracowany jest każdy szczegół budowli. Pierwszy raz miałem tak, że samo chodzenie i zwiedzanie miasta sprawiło mi tyle radości. Grafika jest fenomenalna nawet na konsolach, chociaż momentami gra lubi klatkować. Lecz kwintesencją miasta są właśnie te szczegóły, lecz nie tylko szczegóły budynków. To miasto po prostu żyje! Ludzie przechadzający się po mieście rozmawiający o swoich sprawach, pucybut który nie bardzo przejmuje się tym co mówi do niego klient, dzieci chlapiące się wodą przy zepsutym hydrancie, różnego rodzaju parady, opalający się ludzie na plaży, to tylko część tego żywego miasta. Żeby w 100% poznać relia Columbii, warto zwrócić uwagę na plakaty zawieszone na budynkach, których jest niesamowicie wiele, każdy jest różny i każdy robi wrażenie swoją stylistyką. Jeśli już mowa o plakatach to warto wspomnieć o samej idei miasta, które zostało założone przez człowieka, który nazywa się Zachary Comstock, które dość często będziemy widzieć właśnie na plakatach, czy różnego rodzaju obrazach. Czemuż to? Bo nie dość, że Pan Comstock stworzył miasto to jeszcze celnymi przepowiedniami zyskał sobie miano proroka(a samo miasto nazwane kolejną arką), którego ludzie wysławiają ponad wszystko, przez co Columbia to bardzo religijne miejsce, a wszelkiego rodzaju herezje są karane. Nawet wchodząc pierwszy raz do miasta sami musimy przejść chrzest. Mamy nawet wrażenie jakby otaczała nas jakaś sekta. Tu właśnie zaczyna się ciemna strona miasta, które na pozór wygląda idealnie, lecz jest kierowane twardą ręką Proroka, do tego wszelkie prześladowania Czarnoskórych i Irlandczyków, którzy zazwyczaj są zwyczajnie sługami. Żeby jeszcze bardzo poznać całą intrygę, która dzieję się w Columbii, autorzy umieścili w grze liczne kinetoskopy, gdzie możemy pooglądać czarno-białe, nieme filmy, głównie skupiające się na pokazaniu wspaniałości założyciela miasta, do tego jeszcze voksofony, czyli swojego rodzaju dzienniki audio postaci z gry.
![[Obrazek: 370040468.jpg]](http://www.gry-online.pl/Galeria/Html/Wiadomosci/370040468.jpg)
”Bring us the girl and wipe away the debt.”
Czas najwyższy dojść do tego o czym w ogóle jest ta gra. Otóż wcielamy się w postać Bookera DeWitta, detektywa, któremu niezbyt się poszczęściło i popadł w dług. Żeby go spłacić dostaje zadanie sprowadzenia dziewczyny o imieniu Elizabeth. Booker nie wiedząc co go czeka przyjmuje zadanie i trafia do cudownego miasta Columbii, o którym nigdy nie słyszał. Zarys fabuły przy banalnie, prawda? Ale taki nie jest i mogę zapewnić wam, że z czasem historia się rozwija i wciąga niemiłosiernie, a zakończenie sprawi, że przez dobre kilka minut będziecie siedzieć z otwartą buzią. Lecz nie wgłębiajmy się w fabułę, którą najlepiej przeżywa się samemu, a skupmy się na samej Elizabeth, która jest zdecydowanie jedną z mocniejszych punktów gry. Samo jej zachowanie zasługuję na pochwałe dla twórców, bo to nie jest kolejny NPC, który tępo będzie chodził za nami i stał wryty gdy tylko się zatrzymamy. Liz przy takich momentach zaczyna obserwować otoczenie, tańczyć, podśpiewywać ,a nawet wchodzić w interakcje z różnymi obiektami np. obierając się o murek, aż trudno uwierzyć że to postać z gry. Dodanie jej sprawiło też, że tym razem nie mamy już niemego bohatera, często dyskutuje z Elizabeth i rzuca śmieszne komentarze. To sprawia, że łatwiej jest nam się wczuć w postać i poznać ją.
![[Obrazek: Large.jpg]](http://images.wikia.com/bioshock/images/7/79/Large.jpg)
"If you don't draw first, you don't get to draw at all.”
Bioshock to nie tylko fabuła i postaci, Bioshock to przecież kolejny shooter. Strzelanie jest zrobione przyjemnie i niezbyt zmieniło się w stosunku do poprzedniczek. W grze mamy liczny arsenał klasycznych broni, który zadowoli każdego. Oczywiście dostaliśmy też mocne znane nam moce, które rzucamy lewą ręka, tym razem zostały nazwane Vigorami, których tez mamy sporo. Możemy na przykład przejmować kontrolę nad maszynami i ludźmi, rzucać ogniste kule, wysyłać na kogoś stado krwiożerczych kruków. Pomocna w walce także okazuje się Elizabeth, która posiada moc przywoływania obiektów, ale też w krytycznych momentach gdy zaczyna nam brakować amunicji czy życia, pojawia się ona i podrzuca nam np. broń.
Warto też dodać, że Liz nie przeszkadza nam w walce, bo zawsze chowa się za osłonami, więc można być spokojnym o to, że nic jej się nie stanie czy tego, że zacznie zasłaniać nam przeciwników. Zdarzają się też momenty, w których jesteśmy skazani tylko na siebie i dopiero w takich chwilach zdajemy sobie sprawę, jak bardzo była nam potrzebna i jak zabawa traci wraz z brakiem Liz.
Bioshock: Infinite równie w rozgrywce zyskał w stosunku do poprzednich części. Nie mamy już ciasnych pomieszczeń, lecz otwarte lokacje, a przeciwników jest zdecydowanie więcej od zwykłych policjantów, przez uzbrojonych w wybuchające kule przeciwników, wielkiego Handymana czy dziwacznego Boy of Silence, aż na ciężko opancerzonych Pariotach kończąc.
Otwarte pole walki pozwoliło też na wprowadzenie sky-line, czyli podniebnych szyn na których możemy szybko sunąć przy użyciu sky-hooka, który jest stosowany także jako broń ręczna idealna to robienia widowiskowych egzekucji na oponentach.
Ciekawą postacią jest też Songbird, odpowiednik Big Daddyego, którego było zdecydowanie za mało.
![[Obrazek: 2013-03-20_00023-620x.jpg]](http://www.destructoid.com/ul/249341-review-bioshock-infinite/2013-03-20_00023-620x.jpg)
„Are you afraid of God?”
Bioshock: Infinite to zdecydowanie jedna z najlepszych gier tego roku. Jest po prostu dziełem sztuki, na które składa się nie tylko piękna grafika, świetna fabuła i dobra rozgrywka. ale też świetna muzyka, która towarzyszy nam cały czas i jest dobrana idealnie. Pozwala nam jeszcze bardziej wczuć się w grę serwując nam muzykę inspirowaną początkiem XX wieku. Te wszystkie elementy składają się na produkt prawie idealny.
Co prawda sama walka nie jest jakaś wymagająca na średnim poziomie, ale w końcu cała zabawa w Bioshocku to eksploracja i poznawanie tego cudownego świata.
Jeszcze informacja dla tych, którzy nie grali w poprzednie Bioshocki: nie musicie się obawiać i śmiało można zacząć swoją przygodę właśnie z Infinite, a fani serii mogą liczyć na smaczki.
Ocena:
10/10