04-06-2013, 19:59
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-06-2013, 20:00 przez guy_fawkes.)
Kilka dni temu skończyłem Remember Me i muszę przyznać, że ocena jaką wystawiłem w grze recenzji znajduje się gdzieś pośrodku tego, co przyznali inni krytycy. Widziałem oceny rzędu 4/10, z którymi zgodzić się po prostu nie mogę, gdyż Neoparyż 2084 roku jest zbyt dopracowany i piękny, główna bohaterka - Nilin - wiarygodna, a gra robi to, co powinien każdy tytuł cyberpunkowy - skłaniać do refleksji nad kierunkiem, w jakim możemy podążyć jako gatunek, przejmując kontrolę nad własną ewolucją. Scenarzyści nie poszli na łatwiznę, kopiując z Deus Ex'ów bioniczne czy napakowane nanotechnologią organy i kończyny, tylko wymyślił coś nowego - sensena, dzięki któremu ludzkość ewoluowała nie cieleśnie, a społecznie. Wynalazek dający możliwość swobodnego dzielenia się wspomnieniami, jak również usuwania tych przykrych prowokuje do myślenia, co tak naprawdę definiuje człowieka sugerując, że każdy z nas jest sumą swoich doświadczeń - zarówno tych dobrych, jak i złych. Fabuła do pewnego momentu jest naprawdę fascynująca, potem jednak wchodzi na troszkę inne tory, jakby zmniejszając swoją skalę. Mimo to kończy się całkiem nieźle.
Za to ewidentnie brakuje w Remember Me swobody. Nilin/gracz są prowadzeni za rączkę i chociaż świat został wykreowany z wielką pieczołowitością (to zdecydowanie jedna z najładniejszych gier na UE 3), to za sprawą totalnej liniowości i sterylności jego smakowanie jest niczym lizanie cukierka przez papierek.
Mimo tych wad gorąco polecam zakup - dla ogólnego pomysłu (remiksowanie wspomnień to kapitalny patent; szkoda, że tak rzadko wykorzystywany), Neoparyża i Nilin
.
Natomiast dzisiaj po raz któryś skończyłem pierwsze Assassin's Creed, gdyż przygotowuję się do ogrania czekającego na półce Revelations. Upływ lat nie wyrządził krzywdy pierwszemu asasynowi, ale teraz, z perspektywy czasu, tym bardziej widać ogrom zmian wprowadzonych w sequelu, aczkolwiek jednego przygody Ezio nie mają - fantastycznego klimatu średniowiecza, gdzie powaga misji asasynów miesza się z niemalże mistyką otaczającą istotny dla fabuły przedmiot. Altair jest skrytobójcą z krwi i kości, instynktownie budzącym szacunek, a przede wszystkim - wiarygodnym. To właśnie tej ostatniej cechy brakuje florenckiemu bawidamkowi, który z okładania kolegów i wskakiwania do łóżek panienkom nagle przeistacza się w wielkiego wojownika. Doceniam fakt, że kolejne części serii począwszy właśnie od dwójki przywiązują dużo większą wagę do głównego bohatera, ale brakuje mi tego niepokornego, ale starającego się myśleć za siebie człowieka.
Za to ewidentnie brakuje w Remember Me swobody. Nilin/gracz są prowadzeni za rączkę i chociaż świat został wykreowany z wielką pieczołowitością (to zdecydowanie jedna z najładniejszych gier na UE 3), to za sprawą totalnej liniowości i sterylności jego smakowanie jest niczym lizanie cukierka przez papierek.
Mimo tych wad gorąco polecam zakup - dla ogólnego pomysłu (remiksowanie wspomnień to kapitalny patent; szkoda, że tak rzadko wykorzystywany), Neoparyża i Nilin

Natomiast dzisiaj po raz któryś skończyłem pierwsze Assassin's Creed, gdyż przygotowuję się do ogrania czekającego na półce Revelations. Upływ lat nie wyrządził krzywdy pierwszemu asasynowi, ale teraz, z perspektywy czasu, tym bardziej widać ogrom zmian wprowadzonych w sequelu, aczkolwiek jednego przygody Ezio nie mają - fantastycznego klimatu średniowiecza, gdzie powaga misji asasynów miesza się z niemalże mistyką otaczającą istotny dla fabuły przedmiot. Altair jest skrytobójcą z krwi i kości, instynktownie budzącym szacunek, a przede wszystkim - wiarygodnym. To właśnie tej ostatniej cechy brakuje florenckiemu bawidamkowi, który z okładania kolegów i wskakiwania do łóżek panienkom nagle przeistacza się w wielkiego wojownika. Doceniam fakt, że kolejne części serii począwszy właśnie od dwójki przywiązują dużo większą wagę do głównego bohatera, ale brakuje mi tego niepokornego, ale starającego się myśleć za siebie człowieka.