Faktem jest, że teraz mamy więcej casuali niż hardkorowców, co zrobić takie czasy. Mi również wydaje się, że te statystyki są bardzo zawyżone, aczkolwiek cieszę się, ze nie jestem "nowym" graczem. Wychowywałem się w tych trochę starszych czasach, pamiętających jeszcze takie klasyki jak Commodore 64, Pegasus czy Atari 2600. Porównując, zdecydowanie wolałem starsze czasy i gry (być może jest tak, że patrzę na nie przez pryzmat błogiego dzieciństwa) a być może dlatego, że... przyciągały i były cholernie trudne (dziś może po prostu mi się przejadły? 21 lat grania jednak robi swoje
). Taki Ghosts'n Goblins, Magicland Dizzy (C64) Micro Machines, Fantastic Adventures of Dizzy, Robin Hood, Contra, Battletoads: Double Dragon, Castlevania (Pegasus) czy Pitfal (A260) i wiele, wiele więcej których nie wymieniłem, bo tylko te wyżej skojarzyły mi się od razu. Pominę późniejsze konsole, które przewinęły się przez moje łapska. Dziś nawet taki Uncharted na Crushingu nie wyciska takich siódmych potów co nie jedna gra z NES'a...
Tak czy inaczej, nie ma na co narzekać, gracze zostaną graczami, grać będą nadal, a najważniejsze jest to, żeby gry dawały nam jak najwięcej rozrywki - dopóki ją dają, dopóty wszystko będzie ok.

Tak czy inaczej, nie ma na co narzekać, gracze zostaną graczami, grać będą nadal, a najważniejsze jest to, żeby gry dawały nam jak najwięcej rozrywki - dopóki ją dają, dopóty wszystko będzie ok.